"Rozejm bożonarodzeniowy 1914 – Sataniści trzymają nas jako zakładników "

grazynarebeca5.blogspot.com 2 godzin temu


Brian napisał: "Publikujesz to co roku na Boże Narodzenie. Nigdy nie mam dość czytania tego. Krzyczcie to z dachów! Wyraźnie pokazuje, iż ludzie generalnie nie chcą wszczynać ze sobą wojny, jeżeli na chwilę się zatrzymają i pomyślą samodzielnie. Podobnie jak Smedley Butler, gdy już nie wykonywał ślepo rozkazów. Podczas podróży uświadamiasz sobie, iż ludzie są bardziej podobni niż różni. Kochają swoje dzieci, swoją kulturę, tradycje i dążą do pokoju tak jak my. I wreszcie, ta historia skłania do refleksji.

Dlaczego chrześcijańskie narody powinny chwycić za broń przeciwko innym chrześcijańskim narodom. Odpowiedź brzmi: wojna jest aranżowana przez globalistycznych bankierów dla własnych celów. Nie chodzi o narracje medialne. Mamy nadzieję, iż splecione sojusze i bezsensowne traktaty nie wciągną nas w inne konflikty, takie jak wojna na Ukrainie.
Niech wszyscy mężczyźni, którzy zatrzymali się na chwilę spokoju, spoczywają w pokoju. A wszyscy przywódcy, którzy pragną wojny, dostają to, na co zasługują."


W Boże Narodzenie 1914 roku brytyjscy i niemieccy żołnierze zaprzyjaźnili się i odmówili wzajemnego zabijania.

Boże Narodzenie przypomniało im, iż mają więcej wspólnego z Jezusem Chrystusem i Ewangelią Miłości niż z kabalistami (satanistycznymi) bankierami, którzy
wymyślił tę wojnę, by ich zabić.


"Ku konsternacji pola dowódców po obu stronach, niektórzy żołnierze niechętnie wracali do walcząc. W kilku rejonach żołnierzom nakazano wznowić działania wojenne pod groźbą sądu wojskowego."



Słuchaj, gdy czytasz ten artykuł

"Łączna liczba ofiar wojskowych i cywilnych w I wojnie światowej przekroczyła 37 milionów: ponad 16 milionów ofiar śmiertelnych i 20 milionów rannych, co plasuje ją wśród najkrwawszych konfliktów w historii ludzkości."
---Wikipedia



"Rząd państw zachodnich, czy to monarchicznych, czy republikańskich, przeszedł w niewidzialne ręce plutokracji, międzynarodowej pod względem władzy i wpływów. To była, śmiem twierdzić, ta półokultystyczna moc, która... popchnęła masy Amerykanów do kotła I wojny światowej."
Generał dywizji J.F.C. Fuller (1878-1966) Decydujące bitwy USA, 1776-1918, (1942) s.396


z 25 grudnia 2019
, autor: Kieran Dunn
(henrymakow.com)


To historia warta ponownego opowiedzenia. Niewielu zdaje sobie sprawę, iż nieco ponad sto lat temu chrześcijańskie narody świata były w stanie wojny.

Katolicy, protestanci, prawosławni i koptyjscy chrześcijanie chwycili za broń przeciwko sobie nawzajem. Odłożyli na bok nauki Jezusa, w których mówił: "kochaj swojego wroga", i teraz byli zaangażowani w tragiczną wojnę.

Do Bożego Narodzenia było jasne, iż ta "szybka wojna" nie skończy się szybko, jak obiecywali politycy. Papież Benedykt XV zaproponował przerwę świątecznego, ale obie strony odrzuciły ją jako "niemożliwą".

Alfred Anderson z Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych miał zaledwie 18 lat i był na froncie w Wigilię Bożego Narodzenia 1914 roku, gdy wydarzyło się coś niewyobrażalnego. Niemieccy i brytyjscy żołnierze zaczęli śpiewać kolędy, ukrywając się w swoich okopach. niedługo zawarto rozejm między walczącymi stronami, a mężczyźni, którzy byli wrogami kilka godzin wcześniej, zaczęli się witać i wymieniać prezentami.

W innych rejonach na froncie niemieckie oddziały ustawiały małe drzewka na parapetie swoich okopów, ozdabiały je zapalonymi świecami i zaczęły śpiewać kolędy. niedługo wielu brytyjskich żołnierzy na froncie w tym rejonie zaczęło śpiewać razem z nimi. Brytyjskie i francuskie oddziały zaczęły widzieć Niemców rozwieszających tablice z napisem: "NIE WALCZYCIE; NIE KŁÓCIMY SIĘ."

Niektóre brytyjskie jednostki improwizowały transparenty z napisem "WESOŁYCH ŚWIĄT" i czekały na odpowiedź. W krótkim czasie, czego rządy walczących stron nie mogły zrobić, skupiska niemieckich, francuskich i brytyjskich wojsk spontanicznie zawarły rozejm, a żołnierze opuścili swoje okopy.

(Brytyjscy i niemieccy żołnierze stojący razem)

W całej linii mężczyźni, którzy kilka godzin wcześniej próbowali zabić się nawzajem, spotykali się w 'ziemi niczyjej', by uścisnąć sobie ręce, podzielić się racjami żywnościowymi, czekoladowym ciastem, koniakiem, pocztówkami, gazetami, tytoniem i (jeszcze bardziej uroczyście) pochować swoich zmarłych.

Kurt Zehmisch, kolejny naoczny świadek BEF, zanotował w swoim dzienniku: "Anglicy przynieśli piłkę piłkarską z okopów i niedługo rozpoczęła się żywa gra. Jak cudownie cudowne, a jednocześnie jak dziwne to było; Boże Narodzenie, świętowanie miłości, zdołanie zjednoczyć śmiertelnych wrogów jako przyjaciół na jakiś czas."

To nieformalne zawieszenie broni, w którym uczestniczyły także wojska francuskie i belgijskie, zakończyło się w dużej mierze do Nowego Roku. Niemieccy i brytyjscy żołnierze niechętnie się rozstali, jak powiedział szeregowy Percy Jones z Brygady Westminsterskiej, "z wielkim uściskiem dłoni i wzajemną życzliwością."

1 stycznia 1915 roku londyński Times opublikował list od majora korpusu medycznego, w którym informował, iż w jego sektorze Brytyjczycy rozegrali mecz z Niemcami i zostali pokonani 3-2. Mężczyźni wymieniali się prezentami i guzikami. Żołnierze, którzy byli fryzjerami, otrzymywali fryzury za darmo. Jeden Niemiec, żongler, spontanicznie wykonał swój układ w samym środku "ziemi niczyjej".
Dowódcy
niemiecki i alianccy próbowali zatuszować nagłe zawieszenie broni. Francuscy generałowie nie mogli pojąć, dlaczego ich żołnierze nie posłuchali rozkazów i przystąpili do zakazanego rozejmu bożonarodzeniowego. Ku zaskoczeniu dowódców polowych po obu stronach, niektórzy żołnierze niechętnie wracali do walki. W kilku rejonach żołnierzom nakazano wznowić działania wojenne pod groźbą sądu wojskowego.

W Niemczech nie zyskała szerokiego rozgłosu, a Naczelne Dowództwo cicho zastąpiło większość jednostek frontowych biorących udział w zawieszeniu broni. Choć zaskoczeni i zawstydzeni spontanicznym rozejmem, dowódcy alianccy zadbali, by nie powtórzyć się rozejm bożonarodzeniowy z 1914 roku, a podczas kolejnych świąt ich oddziały starły się z wrogiem podczas świąt.

Rozejm bożonarodzeniowy z 1914 roku pokazuje, jak powszechne przekonanie o Zbawicielu urodzonym w Betlejem, podzielonym między wrogami, może uczynić choćby najbardziej zaciekłych wrogów przyjaciółmi.

Gdy Brytyjczycy usłyszeli Niemców śpiewających piosenkę o małym dziecku urodzonym w stajni, dołączyli do nich śpiewając "Cichą noc".

To zdumiewające, jak piosenka o małym noworodku potrafi skłonić wrogów do odłożenia broni i przytulenia się nawzajem jak przyjaciele.

Gdy ci po obu stronach okopów zorientowali się, iż Chrystus, którego znali, jest także Chrystusem, którego znał ich przeciwnik, jaka inna mogła być reakcja, niż ustanowienie pokoju między braćmi?

Dlatego warto opowiadać tę historię każdego Bożego Narodzenia. Chrystus przyszedł, by przynieść pokój i przebaczenie grzechów światu pełnym niepokoju. Poznanie Chrystusa wciąż przynosi wolność i pokój wszystkim, którzy Go spotykają.

Rozejm bożonarodzeniowy z 1914 roku jest olśniewającym świadectwem słów wypowiedzianych przez anioła w tamto pierwsze Boże Narodzenie, tak wiele lat temu: "Pokój na ziemi, dobra wola wobec wszystkich." Wesołych Świąt wszystkim!


----------
Powiązane – wzruszająca reklama poświęcona temu wydarzeniu
CB napisało-

Mój tata był weteranem armii USA z czasów II wojny światowej na Pacyfiku. Brał udział w bitwie o Zatokę Leyte i Okinawę. Nie uwierzył w propagandę "Dlaczego walczymy" rozpowszechnianą przez rząd. Nie jest to szeroko nagłośnione, ale morale armii było niskie, gdy rozpoczęła się bitwa o Okinawę; i pamiętam, iż jedna jednostka armii USA rozpadła się na Okinawie

Powiedział, iż na Okinawie morale się załamywało, ponieważ mężczyźni mieli dość walki i umierania. Moralny oficer cicho chodził po okolicy, obserwując żołnierzy. Jedno z pytań brzmiało: czy jesteś gotów doprowadzić tę wojnę do końca? Tata odpowiedział NIE! Funkcjonariusz był zaskoczony i naciskał: czemu nie? Powiedział, iż nie obchodzi go, kto wygra wojnę, bo stracił zdrowie, rozum i młodość. Tata powiedział, iż policjant był wyraźnie zdenerwowany jego odpowiedzią, a co jeszcze bardziej niepokoiło, słyszał to samo od mężczyzn z całej kolejki! Kiedy w 1995 roku odwiedziłem wystawę II wojny światowej w Archiwum Narodowym USA, zobaczyłem na wystawie raport z akcji, który przypadkowo potwierdził to, co powiedział mi tata.

Po przeczytaniu książki Dave'a Grossmana "O zabijaniu: Psychologiczny koszt nauki zabijania w wojnie i społeczeństwie" stało się dla mnie jasne, iż większość mężczyzn na linii nie chce zabijać innych mężczyzn. Jeden z członków kościoła powiedział mi, iż brał udział w bitwie o Ardeny. Spędził wiele dni zamknięty w okopie, gdzie doznał odmrożeń. Zdecydowanie powiedział, iż podjął decyzję, iż nie zabije kolejnego człowieka. Wolałby zostać pojmany lub zabity. Nie zamierzał strzelać. Zastanawiam się, ilu innych mężczyzn wierzyło w to samo (szeregowy Eddie Slovak jest dobrym przykładem, jak mężczyzna odmówił walki, a złym przykładem, jak nie dać się złapać).

Czy uważam, iż ci mężczyźni są, leniwymi albo niepatriotami? NIE! Jak mówi wielu weteranów, trzeba być tam (na linii, gdy śmierć wisi wokół), by zrozumieć, co to robi z psychiką człowieka. Mój tata, opowiadając o swoich doświadczeniach na Okinawie, powiedział, iż zaskakujące jest to, co jeden człowiek zrobi drugiemu. Jest tu cytat z filmu "Grand Torino", który pasuje. Postać Clinta Eastwooda, Walt Kowalski, jest weteranem wojny koreańskiej. Mówi do ojca Janowicza: "To, co prześladuje człowieka, to rzeczy, których nie miał robić." Mogę bez wahania potwierdzić, iż mój tata cierpiał na PTSD aż do dnia śmierci. Postrzegał śmierć jako jedyny sposób, by człowiek mógł żyć w pokoju. Jakie to smutne.




Dan Butler (1955-2018) napisał

:
Kilka lat temu dr Thomas Weber badał dzienniki wojenne i dokumenty z epoki, aby odtworzyć rozejm bożonarodzeniowy z 1914 roku.

Znalazł dowody, iż wielu żołnierzy próbowało zainicjować powtarzające się rozejmy w latach 1915 i 1916, ale wtedy dowódcy dywizji po obu stronach mieli rozkaz użycia snajperów do strzelania do każdego żołnierza widzianego wychodzącego z okopów nieuzbrojonych.

To właśnie śpiewanie dobrze znanych świątecznych piosenek skłoniło żołnierzy do podejścia do siebie bez broni. Podczas współczesnych bitew żołnierze byli napędzani adrenaliną brutalnością, która przechodziła w skruchę w okopach między bitwami. Przerwanie od czystej nieludzkości tego, co robią, prawdopodobnie uchroniło wielu z nich przed utratą człowieczeństwa na zawsze. Smutnym faktem jest to, iż większość tych, którzy uczestniczyli w zawieszeniu broni w 1914 roku, nie przeżyła wojny.

Dr Weber wspomniał również, iż francuscy żołnierze nie brali udziału w pierwszym rozejmie; tylko Brytyjczyków i Niemców.

Kolejnym, który nie akceptował rozejmu wraz z dowódcami dywizji i Francuzami, był kapral Hitler z pierwszej linii sztabu pułku. Przynajmniej tak zanotował jeden z brygad Hitlera, Heinrich Lugauer, w swoim dzienniku wojennym. Weber go cytował; "Gdy wszyscy mówili o świątecznym bratstwie z Anglikami w 1914 roku, Hitler ujawnił się jako jego zaciekły przeciwnik. Powiedział: 'Coś takiego nie powinno być choćby przedmiotem dyskusji podczas wojny.'




Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:henrymakow.com
Idź do oryginalnego materiału