Tomasz Terlikowski uderza w kardynała Stanisława Dziwisza. Twierdzi, iż od jego sprawy będzie zależeć los Kościoła w Polsce. Problem w tym, iż sprawa jest dęta i wszyscy poważni dziennikarze unikają zajmowania się tym tematem. Mówił o tym Tomasz Rowiński.
Tomasz Rowiński wyszedł od sprawy wezwania przed Państwową Komisję ds. ścigania pedofilii kard. Stanisława Dziwisza. Nawiązał do – jak powiedział – „taktyki publicystycznej”, którą stosuje redaktor Tomasz Terlikowski.
– Ja staram się redaktora Tomasza Terlikowskiego zbyt często nie czytać, szczególnie w mediach społecznościowych […], ale przy pewnych głośniejszych sprawach jednak zdarza mi się zerknąć do jego komentarzy, czy to na Facebooku, czy dla jakichś innych popularnych mediów. No i zauważam pewien sposób czy pewną tendencję myślenia, retorykę publicystyczną, o której chciałbym powiedzieć kilka słów – podkreślił.
Tomasz Rowiński zaznaczył, iż nie jest bezkrytycznym obrońcą kard. Dziwisza, bo oczekiwałby poważnych wyjaśnień na przykład w sprawie abp. Juliusza Paetza, a także w sprawie roli kardynała Dziwisza u boku św. Jana Pawła II w obliczu takich spraw, jak działalność Theodore’a McCarricka. Podkreślił, iż tak czy inaczej konieczne jest zachowanie metodologicznej poprawności dziennikarskiej – i elementarnej uczciwości.
W całej sprawie, przypomniał publicysta, chodzi o zeznania mężczyzny, który w 2021 roku powiedział komisji, iż w latach 70. został wykorzystany seksualnie przez grupę księży z archidiecezji krakowskiej. Po latach miał się dowiedzieć, iż był tam jakoby również ksiądz Stanisław Dziwisz. Rzecz opisał „Onet”. W roli eksperta „Onet” cytował przy tym profesora Andrzeja Friszke, znanego historyka, który nie jest znany z sympatii prawicowych. Friszke wyjaśniał, iż w latach 70. środowisko otaczające kard. Karola Wojtyłę było ściśle inwigilowane i byłoby niewytłumaczalne, żeby tak drastyczna sprawa tak tak, którą opisał ów rzekomo wykorzystany mężczyzna, uszła uwadze służb komunistycznych. Wiadomo też, iż mężczyzna, o którym mowa, zgłosił się wcześniej do reportera TVN24 Marcina Gutowskiego; stacja po długiej analizie uznała, iż sprawa jest niewiarygodna. TVN24 powołała się też na opinię biegłego, który zajmował się tą sprawą w prokuraturze.
Tomasz Rowiński podsumował, iż w tej sprawie wskazana jest zatem bardzo duża ostrożność. Uczciwość wymaga, by nie przedstawiać kardynała Dziwisza jako winnego.
– Tymczasem Tomasz Terlikowski w swoim wpisie z 30 grudnia uderza w absolutnie najwyższe C. […] Jak się przeczyta jego wpis to trudno powiedzieć czego on dotyczy. Ponieważ najpierw daje wrażenie, iż właśnie to oskarżenie czy to, iż ten dokument pojawił się w Komisji Państwowej do Spraw Pedofilii, jest absolutnie czymś krytycznym, decydującym o przyszłości Kościoła, o tym, co ludzie będą na ten temat myśleć, o jego wiarygodności, a potem nagle ten komentarz rozmywa się w jakichś ogólnikach. Jednocześnie te ogólniki też są oskarżycielskie, chociaż nie wiadomo za bardzo na jakiej podstawie – powiedział Rowiński.
– Jedyne, co w swoim wpisie robi Tomasz Terlikowski, to jest tworzenie emocji przeciwko biskupom. To jest metoda rzucania kamieniami zasad. Kiedyś Tomasz Terlikowski rzucał kamieniami zasad na przykład w mniejszości seksualne, w aktywistów politycznego ruchu homoseksualnego, a dzisiaj rzuca tymi kamieniami w biskupów – dodał.
Tomasz Rowiński podkreślił, iż sprawa zupełnie ucichła, bo wszyscy poważni dziennikarze i publicyści zobaczyli, iż rzecz jest wątpliwa czy wręcz dęta i nie chcą się tym zajmować. Jednak we wpisie Tomasza Terlikowskiego temat jest przedstawiony jako absolutnie krytyczny dla Kościoła w Polsce.
Jak podkreślił na koniec Tomasz Rowiński, narracja Tomasza Terlikowskiego w świetle jego poprzednich aktywności wygląda na całkowicie „konsekwentne działanie”.
Źródło: youtube
Pach