W debacie wzięli udział: Olga Goitowska – ekspertka Unii Metropolii Polskich, Karol Wójcik z Izby Branży Komunalnej, Krzysztof Gruszczyński – członek Rady PIGO, Tomasz Uciński – Prezes Zarządu KIGO, Karol Wójcik – Izba Branży Komunalnej, Anna Sobolak posłanka na Sejm RP.
Koszty zagospodarowania odpadów ciągle rosną
Olga Goitowska podsumowała 13 lat budowy systemu zagospodarowania odpadów i rozwijania go. Jej zdaniem zaczynaliśmy od poziomu kilku % recyklingu, dochodząc do 30% w odpadach opakowaniowych. Koszt 3 mld w skali roku jednak obciąża mieszkańców. – System został rozbudowany z dobrymi wynikami w selektywnej zbiórce, który wynosi już 70% – Powiedziała Olga Goitowska i dodała – Zmiany w prawie nastąpiły już 33 krotnie, zatem system jest mało stabilny, ale bardzo rozwinięty. Skład morfologiczny odpadów komunalnych pokazuje wprost, iż nie da się już bardziej poprawić tych wyników. Selektywna zbiórka to jedno, ale musimy się też rozliczyć z poziomów recyklingu, a to powoduje, iż 55% w przyszłym roku wydaje się nierealne.
Surowiec wtórny droższy od pierwotnego
Krzysztof Gruszczyński tłumaczył, iż większość nakładów na zbiórkę ponosi mieszkaniec. Surowiec wtórny czasem jest droższy niż pierwotny. – W przypadku papieru, jest dobrze, surowiec wtórny jest tańszy, a więc nie ma problemów, jeżeli chodzi o szkło, to mamy tu do poprawy zbiórkę, ponieważ jeszcze pojemniki szklane wrzucane są do odpadów zmieszanych. Największym problemem są tworzywa sztuczne. Z frakcji tworzyw surowiec wtórny jest droższy niż pierwotny, stąd niewielkie zainteresowanie jego użyciem. Popyt na recyklat jest niewielki, dlatego recyklerów należy wesprzeć dodatkowym popytem ustawowym, czyli wymuszeniem zastosowania recyklatu w produktach – powiedział Krzysztof Gruszczyński i dodał – Sortowanie żółtego worka jest bardzo trudne, gdy mamy go rozdzielić na kilkanaście frakcji. Potrzebny nam jest ROP do zamkniętego obiegu finansowego. Tworzywa są najtrudniejszymi odpadami do zbiórki, dlatego potrzebne jest wsparcie z ROP-u, ponieważ w tej chwili ten proces finansuje mieszkaniec.
Cena dla mieszkańca jest kluczowa
– Mieszkaniec jest przyzwyczajony do segregowania odpadów w domu i wyedukowany na temat recyklingu oraz surowców wtórnych. Przez ostatnie 20-30 lat gminy wyedukowały mieszkańców i organizowały zbiórkę, ale system zagospodarowania odpadów zmieniał się przez te lata. W UE mamy dyrektywy perspektywiczne, by je wykorzystać i nie marnować zasobów należy sterować konsumpcją i recyklingiem. ROP narzuca na producentów opakowań obowiązek zbiórki i poddania ich recyklingowi – o tym mieszkaniec nie wie, dopóki ceny za gospodarkę odpadami nie będą wzrastać – powiedział Tomasz Uciński i dodał – Ceny powinny być stabilne. Problematyczna jest teraz odpowiedzialność finansowa i organizacyjna producentów. Eksportowanie naszych śmieci z żółtego worka nie jest rozwiązaniem tego problemu. ROP pozwala by wszystkie opakowania były poddane recyklingowi bez podwyższania ceny mieszkańcom. Przemysł musi wziąć odpowiedzialność za zagospodarowanie – zakończył.
Rewolucja niepotrzebna
– Z perspektywy przedsiębiorców zbierających odpady nie jest źle w Polsce. Dość rewolucji w gospodarce odpadami. Zmiany należy wprowadzać sukcesywnie, po pierwsze nie szkodzić i nie rozmontowywać stworzonego już systemu – powiedział Karol Wójcik i dodał – System budujemy od 12-13 lat i zaszliśmy już daleko. Od 2020 roku selektywna jest obowiązkowa i od tego czasu w kraju zrobiliśmy już bardzo dużo, ale porównując się do państw zachodu widzimy, iż jeszcze długa droga przed nami. Problematyczne jest dotychczasowe zgniatanie butelek, które teraz nie może działać, bo punkty zbiórki nie przyjmą zgniecionej butelki – powiedział.
Posłanka Anna Sobolak potwierdziła, iż dużo zostało zrobione, a patrzy się na to przez pryzmat mieszkańców, ponieważ samorządy stanęły na wysokości zadania. Jednak morfologia odpadów nie pozwala na dalsze poprawianie wyników. Uznała, iż należy dofinansować instalacje i należy sprawić, by 100% przyjmowanych opakowań było recyklowalne.
Ekoprojektowanie jest kluczem
Olga Goitowska wspomniała o ekoprojektowaniu. – Mamy słaby element systemu: czyli to element na wejściu, ponieważ nie mamy wpływu co znajdzie się w pojemnikach na śmieci. Mamy przez cały czas producentów, którzy nie zrobili wiele w tym kierunku, by ułatwić proces recyklingu. Cały mechanizm jest kulejący, bo rządzą nim cele biznesowo-ekologiczne, czyli producenci opakowań robią wszystko, by płacić mniej. – Producenci wprowadzają opakowania, których nie da się przerobić. Przez wiele lat walczymy, by zadziałał ROP dla opakowań i nie obciążał mieszkańca – dodała.
Ekoprojektowanie to podstawowe zadanie, które producenci mogą zrobić. Być może pomocny będzie tu recykling chemiczny, ale na razie tych instalacji nie ma, dlatego spalamy większość żółtego worka. Problemem jest brak ekomodulacji. Mamy stawki europejskie, w każdym kraju istnieje ROP, poziom 30-40% strumienia selektywnego to obniżenie kosztu dla mieszkańca. Ale należy pamiętać, iż dostosowanie altan śmietnikowych do nowych przepisów spadnie finansowo na mieszkańca.
Potrzebujemy paliwa
Tomasz Uciński twierdzi, iż ITPOK-ów jest za mało i choćby gdyby ROP istniał, to nie wszystko poddamy recyklingowi, ponieważ potrzebujemy również paliw z odpadów.
Rynek wprowadzających opakowania musi wziąć odpowiedzialność za system producencki, żeby koszty dla gmin nie rosły. Państwo jest pilnującym system, wolny rynek zarabia pieniądze, a mieszkańcy nie mają wsparcia w formie ulgi w kosztach przetwarzania.
Karol Wójcik – System gospodarki odpadami to system naczyń połączonych i sprawiedliwy ROP by to ułatwił. jeżeli na rynku są propozycje ROPu od producentów, to nie jest to korzystne dla mieszkańców. Jako branża nie potrzebujemy prezentów, ale godnych pieniędzy z realizowanych dla gmin usług. Te pieniądze powinny wpływać do gmin, bo tam jest koszt i powinny się znaleźć środki na zagospodarowanie, które idą dalej do firm przetwarzających odpady. To jest dla nich kosztem, a nie zyskiem. Połowa żółtego worka to koszt – dodał.
Anna Sobolak zapytała co jeszcze można poprawić w recyklingu? I odpowiedziała – Żeby gminy mogły realizować ten poziom, musi być dofinansowany systemu, musi to być korzyść finansowa i atrakcyjność zbierania dla mieszkańca. Dodatkowe 3 frakcje zbierania mogą jednak zniechęcić mieszkańca do nowych rozwiązań.
ROP jako remedium
Olga Goitowska stanowczo powiedziała – ROP nie powinien być rewolucją zniechęcającą mieszkańców do selektywnej zbiórki. Nie wywalajmy drzwi z futryną, ale dostosujmy istniejący system i synergię o brakujące elementy. Pieniądze mają trafiać do administratora publicznego. Zależy nam na transparentności działania dla uczestników systemu, ale i dla nas mieszkańców – i dodała – Administrator będzie rozdzielał pieniądze do gmin, które trzymają kontrolę nad przepływem pieniądza, szczelnością, transparentnością i uczciwością uczestników.
Karol Wójcik – Jako branża jesteśmy oskarżani, iż gospodarka odpadami komunalnymi jest taka droga. Wiemy wszyscy, iż to nie my jesteśmy zanieczyszczającym, a producenci. jeżeli mieszkaniec będzie płacił kolejny raz za system kaucyjny, to frustracja będzie narastać.
W dniach 14 i 15 października w Poznaniu odbędzie się
Forum Recyklingu
Podczas Forum odbędą się sesje tematyczne realizowane w ramach paneli dyskusyjnych każdorazowo poprzedzonych wystąpieniem wprowadzającym.
Nie naszywa się nowej łaty na stare bukłaki
Ekomodulacja – producent poniesie wyższą opłatę za opakowania nieprzydatne w recyklingu, więc to wymusi produkowanie opakowań gotowych na przeróbkę.
Przysłowiowemu Kowalskiemu musi się opłacać dbanie o selektywną zbiórkę, jeżeli on tego nie zrobi, to nic się nie uda. Jestem za premiowanie, a nie karaniem – powiedział Karol Wójcik i podsumował – Czyli motywacja finansowa – to poprawia zbiórki u źródła. Zbiórka 3 frakcji musi być sfinansowana przez producenta. DPR będzie motywacją do powstawania sortowni. Muszą powstawać instalacje, ale nie możemy też zapominać o opłacalności dla recyklerów, po to, żeby odpad nie wyjeżdżał za granicę. Dlatego należałoby uszczelnić system DPR i eDPR.
– Moduł BDO będzie rozszerzany dopiero w 2027 roku, ale prosimy o zmianę ustawową, żeby DPR był wystawiany do KPO. powiedział Tomasz Uciński i dodał – Musimy iść dalej, system BDO działa, więc rozwijajmy go.
Kto buduje ostatni, – buduje najnowocześniej
– Stoimy po stronie mieszkańca i widzimy, iż frustracja mocno wybrzmiewa w samorządach – i dodała – Grabiąc samorządy ograbiamy mieszkańców. Kolejność została zaburzona, bo najpierw powinien być wprowadzony sprawiedliwy ROP, a dopiero później wprowadzona powinna być kaucja.
Administrator powinien ustalać wysokość stawek opłat
– Producenci próbują stworzyć kolejny zamknięty system dla siebie. proponują dobrowolne przejęcie odpowiedzialności producenci ustawiają i tworzą monopol, co będzie niekorzystne na mieszkańca, który będzie odpowiedzialny za to i karany opłatami. Producenci uważali, iż system jest świetny, gdy płacili 20 zł – czyli nic, a gdy zaczął kosztować 1000 zł to nazwali go patologią – powiedział Krzysztof Gruszczyński.
O spotkaniu w ministerstwie
Olga Goitowska uznała, iż co do zasady ten układ jest w porządku, bo rozmawiamy jak równy z równym. – Robimy burzę mózgu i podajemy pomysły, debatujemy. Praca w ramach zespołu doradczego nie jest jednak taka, jak powinna wyglądać, bo nie mamy informacji zwrotnej i nie jesteśmy równo traktowani z organizacjami odzysku. Producenci mieli osobne spotkanie. A na naszym spotkaniu nie ma możliwości swobodnej dyskusji, nie ma swobodnej możliwości przedstawienia swoich racji przez samorządy. Nie jesteśmy zadowoleni z jakości i poziomu tej dyskusji – dodała – Każdy 1 punkt % mniej w poziomie recyklingu, to kara choćby 700 tys. zł dla samorządu, czyli dla mieszkańców.
Zdaniem Krzysztofa Gruszczyńskiego ten model budzi więcej pytań niż odpowiedzi i ma się wrażenie, iż będzie mutował w kierunku wizji producentów, gdzie głos samorządów zostanie zignorowany.
Publikacja wizji ministerstwa dotyczącej systemu ROP nastąpi prawdopodobnie 10 października 2024 r.