Rok temu o tej porze Marcin Romanowski miał pewnie inną wizję swojego życia. Wszystko zmieniło się 9 grudnia, gdy sąd zdecydował o jego aresztowaniu. Wcześniej Romanowski był w szpitalu, przeszedł operację nosa, po czym nagle wypisał się na własne życzenie i zniknął.
Gdy wydano za nim list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania, odnalazł się 19 grudnia w Budapeszcie, a Viktor Orban osobiście ogłosił, iż Węgry udzieliły mu azylu politycznego.
Przez ten niemal rok Romanowski nie dawał o sobie zapomnieć. Przyjmuje gości w Budapeszcie, rozmawia z mediami, grzmi o "bezprawiu Tuska" w mediach społecznościowych i reaguje na jego wpisy. Jednak ostatnio jakby szczególnie się uaktywnił.
Romanowski składa zawiadomienie na ministra Żurka
To on właśnie złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Waldemara Żurka, co sam ogłosił na X.
"To jeden z najpoważniejszych przepisów w polskim prawie – dotyczy działalności na rzecz obcego wywiadu poprzez prowadzenie dezinformacji uderzającej w ustrój RP i organy państwa. Minimalna kara: 8 lat, maksymalna: 30 lat więzienia. Dlaczego złożyłem zawiadomienie? Bo skala powiązań i zbieżności działań jest zbyt poważna, aby ją ignorować" – uderza w ministra sprawiedliwości.
I znów jest o nim głośno.
Romanowski zachwalał też węgierski azyl dla Zbigniewa Ziobry.
Swoją drogą, choćby on w swojej wizji życia pewnie nie przewidział, iż któregoś dnia ich drogi tak skrzyżują się w tym kraju – on z 11 zarzutami, Ziobro z 26. Obaj podejrzani w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości.
– Ja na pewno bym zachęcał, żeby skorzystać oczywiście z możliwości ochrony prawnej, ponieważ te zarzuty, które formułuje się w stosunku do pana ministra Zbigniewa Ziobro, mają dokładnie ten sam charakter, co w stosunku do mnie. Tak samo nie ma szans na dostęp do uczciwego procesu – powiedział niedawno dziennikarzom w Budapeszcie.
I znów jego nazwisko krąży w polskich mediach.
Jak Romanowski żyje "na azylu"?
Na początku media donosiły choćby o tym, iż został przyłapany na zakupach w supermarkecie.
"Mieszka nad Dunajem. Z okien ma widok na prawobrzeżny Budapeszt. Nieopodal znajduje się kościół, w którym polityk bywa często. Podróżuje komunikacją miejską, zakupy robi w lokalnym sklepie" – relacjonował z Budapesztu "Fakt", co cytowały również węgierskie media.
– Może to dziwne, ale i on, i Ziobro nie wzbudzają dziś większego zainteresowania na Węgrzech. Większe zaciekawienie było na początku Romanowskim, ale nie słyszeliśmy o nim, odkąd został szefem polsko-węgierskiego instytutu. Teraz z Ziobrą nie są na pierwszym planie zainteresowania opinii publicznej. Nie wiemy, czy Ziobro wystąpi o azyl. Dziś wszyscy na Węgrzech są pochłonięci nadchodzącymi wyborami – mówi nam teraz jeden z węgierskich dziennikarzy.
Romanowski dyrektorem instytutu polsko-węgierskiego
Marcin Romanowski został szefem tego instytutu w kwietniu 2025. To Polsko-Węgierski Instytut Wolności, który powstał w ramach węgierskiego Centrum na Rzecz Praw Podstawowych (Alapjogokert Koezpont) – organizacji związanej z Fideszem Orbana.
"Polska jest w tej chwili poligonem doświadczalnym, gdzie powyższe wartości, stanowiące fundamenty zachodniej cywilizacji, są kwestionowane i nieustannie atakowane. Węgiersko-Polski Instytut Wolności stawia sobie za cel zbadanie i zmapowanie tych trendów, a także opracowanie mechanizmów predykcyjnych wobec tych zagrożeń" – taki jej przekaz cytowały wtedy polskie media.
Węgierskie media donosiły, iż ich rząd chcąc chronić Romanowskiego, zmienił choćby dla niego prawo.
"Wciąż mieszka w Budapeszcie. Prowadzi tam stosunkowo spokojne, choć prawdopodobnie skromniejsze niż wcześniej życie, obok swojej nowej pracy. W maju udzielił choćby wywiadu portalowi Mandiner" – pisał o nim w lipcu portal Index.hu.
W tym wywiadzie Romanowski mówił m.in. o postępowaniach, które się przeciwko niemu toczą. A węgierski czytelnik dowiedział się m.in., iż obecny polski rząd próbuje uniemożliwić działalność opozycji.
Wywiadów było więcej. Na przykład w Brussels Signal ostrzegał Węgrów przed wydarzeniami w Polsce.
Lider węgierskiej opozycji o Romanowskim: Powinien znaleźć nowy kraj
Latem w Budapeszcie odwiedził go Jerzy Lewczuk, burmistrz Izbicy na Lubelszczyźnie, ale nie była to prywatna wizyta.
– Obiad, nie obiad, wszystko on fundował – mówił w rozmowie z wp.pl Lewczuk. Romanowski pochwalił się zdjęciami.
W październiku "Rzeczpospolita" zapytała go, z czego się utrzymuje. "Pracuję we własnym zakresie nad różnymi projektami" – powiedział.
I wszystko brzmi pięknie, ale wiosną 2026 roku na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne. Jak wynika z ostatnich sondaży, rośnie poparcie dla opozycyjnej Partii Szacunku i Wolności (TISZA). Jej lider, europoseł Péter Magyar zapowiedział już w rozmowie z "Gazetą Wyborczą":
– Gdybym miał dać mu (Marcinowi Romanowskiemu – przy. red.) jakąś radę, to tę, iż im bliżej wyborów na Węgrzech, tym bardziej powinien zwiększyć wysiłki, by znaleźć nowy kraj, w którym się ukryje. Wiążą nas międzynarodowe traktaty, które są bardzo jasne.

2 godzin temu











