Romanowski obgryza ze stresu paznokcie, Węgrzy dumają nad jego marnym losem. „Czekamy na…”

11 godzin temu
Marcin Romanowski buja się po Budapeszcie, ale azyl nie oznacza, iż może spać spokojnie. Węgierski sąd stwierdził, iż zajmie się uciekinierem z PiS dopiero, gdy ten trafi… za kratki. Gra w kotka i myszkę Tragifarsa zatytułowana „Marcin Romanowski ucieka” zdaje się nie mieć końca. Tylko w ostatnich kilku miesiącach mieliśmy do czynienia z takimi zwrotami akcji, iż mógłby powstać z tego scenariusz na film kryminalny. Najpierw poseł PiS nie zjawił się na przesłuchaniu ws. nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, później przekonywał, iż trafił do szpitala, bo jego życie wisiało na włosku. Okazała się jednak, iż przeszedł niegroźny zabieg, a następnie… rozpłynął się w powietrzu. Ostatecznie okazało się, iż polityczny uciekinier z PiS jest na Węgrzech, gdzie uzyskał azyl przyjaciela Władimira Putina, Viktora Orbana. W międzyczasie Romanowski poczuł się na tyle pewny siebie, iż zaczął stawiać polskim władzom warunki powrotu i zapraszać Budapesztu dziennikarzy, który opowiadał choćby o remoncie swojego węgierskiego mieszkania. – Przechodzi niewielki remont, bo trzeba coś odmalować. Nie jest to wielki apartament, o którym pojawiały się w prasie informacje. Nie jakiś luksus, i nie jak ktoś twierdził, iż jest od kuzyna Orbana, to były fejkowe informacje. Nie pozostało w mieszkaniu wszystko gotowe, ale chciałem przed świętami żyć już
Idź do oryginalnego materiału