Roman Giertych wbił Tomaszowi Sakiewiczowi tak ostrą szpilę, iż trudno to nazwać inaczej niż publicznym nokautem. Powodem? Skarga pisowskiego propagandzisty na tanie linie lotnicze, które miał porównać do traktowania pasażerów „gorzej niż bydło”. Giertych nie tylko odpowiedział, ale zrobił to w sposób, który obnażył hipokryzję jego oponenta.
„Jakby Pan nie zaczynał lotu od zrobienia wśród pasażerów zbiórki na swoją TV, to stewardesy traktowałyby Pana lepiej. Proszę spróbować” – napisał Giertych, trafiając prosto w sedno. To nie była zwykła riposta. To była brutalna aluzja do głośnych zbiórek na „Telewizję Republika” czy „Gazetę Polską”, które od lat budzą kontrowersje i pytania o ich transparentność.
Sakiewicz, znany z ogromnej tuszy i brania ogromnych pieniędzy, został publicznie skompromitowany tym jednym zdaniem. Giertych nie tylko wyśmiał jego żale dotyczące tanich przewoźników, ale też przypomniał, iż to sam Sakiewicz często prowadzi agresywne akcje finansowe, które wywołują niesmak choćby wśród sympatyków prawicy.