Roman Giertych dostał zadośćuczynienie za akcję CBA ws. Polnordu. "Chciano mnie zniszczyć"

4 dni temu
Roman Giertych otrzymał zadośćuczynienie za niesłuszne zatrzymanie, do którego doszło w 2020 roku w związku ze śledztwem dotyczącym Polnordu. - Przypilnuję i będę prosił pana ministra Żurka, żeby również osobiście przypilnował, aby te pieniądze wróciły do Skarbu Państwa - powiedział poseł KO.
Roman Giertych dostał zadośćuczynienie
Sąd Apelacyjny w Warszawie w środę 15 października nakazał w prawomocnym wyroku zapłatę Romanowi Giertychowi zadośćuczynienia w postaci 35 tysięcy złotych za niesłuszne zatrzymanie przez CBA. - Sąd słusznie zauważył, iż adekwatnie nie ma kwoty, która by zadośćuczyniła temu, co mi zrobiono - powiedział poseł na swoim kanale YouTube. Jak wyjaśnił, zatrzymano go bowiem publicznie na schodach sądu, gdzie pracował jako adwokat, a później pojawiły się "ataki medialne". - Do dnia dzisiejszego przecież były prokurator generalny pan Ziobro pozwala sobie mnie opluwać publicznie z tego powodu, iż ktoś wymyślił fałszywe oskarżenie - powiedział Roman Giertych.


REKLAMA


"Jedna z najwyższych kwot w historii"
- Ta kwota 35 tysięcy z tego, co wiem, jest jedną z najwyższych kwot wypłacanych prawomocnie w historii Polski za dwa dni zatrzymania - powiedział Roman Giertych. Poseł zapowiedział również, iż zamierza domagać się, aby ta kwota została "ściągnięta od prokuratorów, którzy nakazali to zatrzymanie". - Przypilnuję i będę prosił pana ministra Żurka, żeby również osobiście przypilnował, aby te pieniądze wróciły do Skarbu Państwa z majątku prywatnego osób albo osoby, która mnie wówczas niesłusznie zatrzymała - powiedział poseł. Początkowo Roman Giertych wystąpił o 500 tys. zł, które zamierzał przeznaczyć na cel społeczny.


Zobacz wideo Wielka awantura w Sejmie. Kaczyński wyzywał się z Giertychem na mównicy!


Sprawa Polnordu
Prokuratura Regionalna w Poznaniu w 2020 roku postawiła między innymi Romanowi Giertychowi zarzuty dotyczące przywłaszczenia środków spółki Polnord, wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach oraz prania brudnych pieniędzy. Jak przypomniała "Gazeta Wyborcza", Roman Giertych pracował dla tej spółki jako pełnomocnik. "Sprawa sięgała początków lat 2000. i wcześniej była dwa razy umarzana przez kolejne prokuratury. Wróciła do niej prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę i Bogdana Święczkowskiego" - zwrócił uwagę dziennikarz "Wyborczej" Wojciech Czuchnowski.


Kiedy CBA przewiozło Romana Giertycha do jego domu w celu przeprowadzenia przeszukania, mecenas dostał zapaści i trafił do szpitala. - Pani prokurator odczytała zarzut w obecności nieprzytomnego, nieświadomego podejrzanego. Ta czynność miała charakter absolutnie pozorny - informował wówczas adwokat posła Błażej Biedulski w rozmowie z "Wyborczą".
Aktywność śledczych miała polegać również na szukaniu ewentualnych nieprawidłowości wokół samego Romana Giertycha. - Wiem to od klientów, do których przychodzono i pytano, a czy przypadkiem pan mecenas Giertych nie przyjmuje pieniędzy pod stołem, a czy przypadkiem na pewno wystawił fakturę prawidłowo - powiedział Roman Giertych i zaznaczył, iż w ten sposób "chciano go zniszczyć". - Zasłużyłem się PiS-owi sprawą KNF-u, gdzie reprezentowałem pana Czarneckiego, którego też PiS, można powiedzieć, bezprzykładnie zaatakował, pozbawiając dwóch wielkich firm i też niesłusznymi wnioskami o aresztowanie - wskazał poseł.


Więcej informacji na temat Romana Giertychaznajduje się w artykule: "Giertych: 'Składam zawiadomienie do prokuratury'. Chodzi o wypowiedź Ziobry".


Źródła:Roman Giertych (X, YouTube), Gazeta Wyborcza 1, Gazeta Wyborcza 2, PAP
Idź do oryginalnego materiału