W czwartek ulice Szczecina ponownie zapełniły się traktorami i samochodami oznaczonymi biało-czerwonymi flagami. Rolnicy wrócili do miasta, by kolejny raz wyrazić swój sprzeciw wobec polityki rolnej Unii Europejskiej i decyzji rządu.
Organizatorzy podkreślają, iż ich działania nie są skierowane wyłącznie w obronie interesów rolników – chodzi również o bezpieczeństwo konsumentów i przyszłość polskiego rolnictwa. Na celowniku protestujących są m.in. umowa handlowa Mercosur, założenia Zielonego Ładu oraz niekontrolowany import produktów rolnych z Ukrainy.
– Nasze postulaty są znane władzom, ale przez cały czas nie mamy konkretów – mówi Piotr Kamiński, jeden z liderów protestu. – Obiecuje się wprowadzenie ceł, ale nie wiadomo, czy będą skuteczne. jeżeli ich poziom będzie zbyt niski, napływ tanich towarów przez cały czas zniszczy nasz rynek.
W czwartek protest przybrał ostrzejszą formę. Kolumna ciągników i pojazdów ruszyła z okolic Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego i przemaszerowała przez centrum miasta – m.in. przez aleję Wojska Polskiego, aleję Piastów i Bramę Portową. Tworzyły się spore korki, a wielu kierowców musiało zmienić swoje trasy.
Protestujący oczekują dialogu z przedstawicielami rządu – domagają się spotkania z premierem Donaldem Tuskiem, ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim oraz ministrem rozwoju Krzysztofem Paszykiem.
– Dziewięć dni czekaliśmy na reakcję i nic się nie wydarzyło – mówi Stanisław Barna, współorganizator protestu. – Potrzebujemy rozmów o sytuacji gospodarstw, o losach rolnictwa. Ludzie są zdesperowani, a choćby zdarzają się tragedie.
Rolnicy podkreślają brak równowagi w przepisach dotyczących produkcji rolnej. Zwracają uwagę, iż w Polsce obowiązują rygorystyczne normy unijne, których muszą przestrzegać – w tym szczegółowe ewidencje stosowanych środków ochrony roślin oraz ograniczenia w ich użyciu. Tymczasem żywność sprowadzana spoza Unii Europejskiej, zwłaszcza z Ukrainy, nie podlega takim samym regulacjom i często trafia na rynek bez odpowiedniej kontroli. Według protestujących, ta sytuacja nie tylko uderza w lokalnych producentów, ale także może zagrażać zdrowiu konsumentów.
Innym palącym problemem jest susza. Rolnicy krytykują działanie aplikacji do zgłaszania szkód suszowych i postulują powrót do fizycznych wizyt komisji gminnych na polach. Oczekują również wzmocnienia roli Krajowej Grupy Spożywczej i systemowych rozwiązań w zakresie retencji wody.
Protestujący deklarują, iż nie zamierzają ustąpić. Planowane są kolejne działania – ich forma i termin są w tej chwili ustalane.