- Przyjechaliśmy do Sejmu po to, by porozmawiać z premierem Donaldem Tuskiem - podkreślił Mariusz Borowiak, przedstawiciel związku rolników Orka. Zapowiedział, iż nie opuszczą budynku, póki ich żądanie nie zostanie spełnione. Rolnicy zostali zaproszeni na spotkanie przez marszałka Szymona Hołownię.
Rolnicy okupują Sejm. "Chcemy, żeby w końcu ktoś nas potraktował poważnie"
W Sejmie przebywają rolnicy ze związku rolników Orka. - Wszystkie organizacje, które do tej pory próbowały rozmawiać, nie uzyskały tej rozmowy z panem Donaldem lub rozmowy kończyły się na niczym - wyjaśnił na konferencji prasowej jeden z ich przedstawicieli - Mariusz Borowiak.
Rolnicy wtargnęli do Sejmu. "Ogłosimy Strajk okupacyjny"
Jak dodał, na jutro przewidziany jest protest ogólnokrajowy. - Odbędzie się zjazd środowisk rolniczych i nie tylko. Dzisiaj rozmawiamy z każdą opcją polityczną, która chce z nami rozmawiać - poinformował.
- Jednak dzisiaj nie opuścimy Sejmu, aż do momentu, gdy pan Donald Tusk się z nami spotka. Chcielibyśmy prosić pana marszałka Hołownię, umożliwił nam pozostanie tutaj i protestowanie w legalny sposób. (...) Prosimy też, aby nas wspomógł np. jakąś wodą - zaapelował. Na ich wezwania zareagował marszałek Sejmu, który zaprosił ich na spotkanie. Stwierdził, iż "zobaczy, czy jest w stanie im pomóc".
- Poprosiłem ministra rolnictwa, aby spotkał się z nimi. Z tego, co wiem minister Czesław Siekierski zaprosił ich na jutro do ministerstwa rolnictwa - przekazał Hołownia. Marszałek zdradził również, iż apelował do posłów PiS i Konfederacji, aby przekonali rolników, iż pozostawanie w Sejmie na noc, czy stosowanie protestów okupacyjnych nie powinno mieć miejsca w czasach, kiedy bezpieczeństwo nie tylko tego budynku, ale też Polski powinno być priorytetem.
"Potraktujemy rolników z najwyższym szacunkiem. Otrzymają opiekę i możliwość zajęcia jednej z sal w Sejmie" - poinformował marszałek Hołownia na platformie X.
ZOBACZ: Rolnicy zmienili formę protestu. Skrzynka z obornikiem wylądowała przed biurem europosła
- Chcemy tu być jak najkrócej, bo zostawiliśmy swoje rodziny, swoje gospodarstwa i nie jesteśmy od tego, żeby tutaj zalegać w tym Sejmie. Chcemy wrócić do naszej pracy, ale jest to nam utrudniane, bo wiemy, co nasz czeka w niedalekiej przyszłości. Dlatego chcemy porozmawiać z panem premierem i ustalić jakieś szczegóły, konkrety, mieć z czym wracać do swoich województw - wyjaśniał na konferencji prasowej Borowiak.
Borowiak poinformował, iż jeżeli premier nie przyjedzie dzisiaj do Sejmu, to rolnicy zamierzają zostać tam na noc. - Ogłosimy strajk okupacyjny - stwierdził.
Rolnicy okupują Sejm. Czego się domagają?
Działacz podkreślił, iż chcą protestować "w kulturalny sposób". - Nie jesteśmy żadnym bandytami, łobuzami - powiedział. - Ukraina w tej chwili zalewa nas produktami, które nie są zbadane. Nasze służby na granicy nie działają, dlatego domagamy się tego, żeby organizacje, które mają zajmować się kontrolą w Ukrainie w końcu wzięły się do pracy - stwierdził Borowiak.
ZOBACZ: Rolnicy czują się oszukani. Okupowali ministerstwo i czekali na Donalda Tuska
- Jesteśmy tutaj po to, by zaprotestować przeciwko Zielonemu Ładowi, przeciwko otwarciu granicy na produkty płynące z Ukrainy. - Chcielibyśmy, aby w końcu ktoś, nas rolników, potraktował poważnie - powiedział.
Związkowcy uważają, iż protesty na ulicy nie przynoszą efektów, a tylko szkodzą mieszkańcom. - Dlatego podjęliśmy decyzję przyjazdu do Sejmu. Tutaj są ludzie, którzy powinni nas bronić. Chcemy mieć reprezentantów, którzy będą nas bronić w Sejmie. Chcemy zobaczyć kto jest za nami, a kto przeciwko nam. Po to żeśmy przyjechali - zaznaczył.
Odpowiedź rządu na wezwania rolników. "Akcja polityczna"
Wokół protestujących zgromadził się tłum dziennikarzy i polityków różnych opcji politycznych. O to, czy z protestującymi spotka się minister Czesław Siekierski, pytała reporterka Polsat News Adamina Sajkowska.
ZOBACZ: Przemówienie premiera w Sejmie. Poseł PiS wtargnął na mównicę
- Pan minister Siekierski spotka się z rolnikami od początku, ale to jest akcja polityczna. Typowo polityczna akcja wystawiana przez tych, którzy chcą wejść dzisiaj do Brukseli, którzy są na listach i angażują się, żeby takie protesty angażować. (...) Ciekawe, ilu z tych osób jest aktywnymi politykami, a ile jest rolnikami. - powiedział wiceminister Stefan Krajewski.
Przeciwko takim oskarżeniom natychmiast zaprotestowali działacze. - Proszę nas nie upolityczniać! Jesteśmy zwykłymi rolnikami z powiatu sieradzkiego - powiedział Borowiak.