Rolnicy czy wyborcze trofea? Cyniczna gra prezydenta Nawrockiego na Jasnej Górze

1 dzień temu
Zdjęcie: Nawrocki


Wystąpienie prezydenta Karola Nawrockiego podczas Dożynek Jasnogórskich w Częstochowie było przykładem politycznej gry pozorów. Zamiast realnej troski o polską wieś, usłyszeliśmy festiwal wielkich słów i pustych deklaracji, które miały jedno zadanie: utwierdzić rolników w przekonaniu, iż są nie tylko „sercem narodu”, ale przede wszystkim fundamentem politycznej kariery samego Nawrockiego. W tym wystąpieniu nie chodziło o rolników – chodziło o władzę.

Prezydent nie krył, iż polska wieś jest dla niego przede wszystkim źródłem poparcia wyborczego. Słowa o „mądrości polskiej wsi, która pozwala wygrywać wybory prezydenckie” brzmią co najmniej dwuznacznie. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż jest to swoisty hołd składany nie rolnikom jako obywatelom, ale rolnikom jako wyborcom – narzędziu politycznego sukcesu. W ustach głowy państwa słowa o „plonie polskiej demokracji” brzmią jak eufemizm dla zdobycia głosów i legitymizacji własnej władzy.

Nie sposób też nie zauważyć, jak Nawrocki redefiniuje rolę polskiej wsi w państwie. Z jednej strony podkreśla tradycję, odwołując się do Wincentego Witosa i heroicznej historii polskiego chłopa, który „zachował ziemię, religię i narodowość” w najtrudniejszych czasach. Z drugiej jednak strony, w tej samej przemowie, prezydent deklaruje, iż w XXI wieku polski chłop ma jedynie „żywić”, a obrona kraju staje się jego – i państwa – wyłącznym obowiązkiem. Jest to nie tylko uproszczenie historyczne, ale przede wszystkim sygnał, iż Nawrocki widzi wieś jako pasywny element narodowej machiny, której zadaniem jest dostarczać plony i poparcie, a nie współdecydować o losach kraju.

Cynizm tej retoryki uwypukla fakt, iż prezydent nie mówi wprost o swoich zobowiązaniach wobec rolników, poza symbolicznym „będę was reprezentować”. Brak konkretnych planów, politycznych propozycji czy działań na rzecz realnego wzmocnienia pozycji wsi pokazuje, iż Nawrocki traktuje rolników jak widownię dla własnych wystąpień. Polska wieś, jej codzienny trud i wyzwania, zostają sprowadzone do tła w spektaklu politycznym, w którym liczy się tylko jeden aktor – prezydent i jego wizerunek.

Niepokojące jest także instrumentalne wykorzystanie rolników w retoryce wyborczej. Mówienie o „plonie polskiej demokracji” w kontekście poparcia dla siebie to niemal jawne przyznanie, iż sukces polityczny opiera się na lojalności wyborców, a nie na merytorycznych działaniach czy kompetencjach. To klasyczny przykład polityki opartej na gestach i deklaracjach, a nie na odpowiedzialności. Wrażenie jest takie, iż Nawrocki liczy, iż słodkie słowa wystarczą, aby rolnicy przez cały czas wypełniali rolę jego wyborczego zaplecza, zamiast oczekiwać od prezydenta realnych decyzji i ochrony ich interesów.

Przemówienie Nawrockiego pokazuje również niebezpieczny trend w polskiej polityce – redukcję obywateli do funkcji narzędzi władzy. Polska wieś nie jest tu partnerem w debacie o przyszłości kraju, ale segmentem elektoratu, którego „plon” można zebrać i wykorzystać. To podejście podważa zaufanie do instytucji państwowych, bo prezydent jawi się bardziej jako strateg wyborczy niż strażnik konstytucji czy reprezentant wszystkich obywateli.

Trudno też nie odnieść wrażenia, iż Nawrocki w swoim wystąpieniu odcina się od rzeczywistych wyzwań, przed jakimi stoi polska wieś – rosnących kosztów produkcji, presji rynkowej, niedoinwestowania infrastruktury i problemów demograficznych. Zamiast tego otrzymujemy obraz idealistycznej, romantycznej wsi, której główną rolą jest dostarczanie plonów i głosów. To wizja piękna, ale kompletnie oderwana od rzeczywistości, w której żyją miliony ludzi.

Karol Nawrocki swoją przemową pokazał, iż potrafi mówić ładnie, ale przede wszystkim potrafi używać polskiej wsi jako instrumentu politycznego. Dla rolników pozostaje pytanie, czy chcą być tylko „plonem demokracji” w rękach prezydenta, czy partnerami w budowie kraju. Niestety, z jego słów wynika jasno – prezydent nie widzi w rolnikach partnerów, ale narzędzie własnej władzy.

W tym kontekście trudno oprzeć się wrażeniu, iż polska wieś nie potrzebuje jedynie pochwał i symbolicznych gestów, ale przywództwa, które naprawdę słucha, reprezentuje i chroni jej interesy. A Nawrocki zdaje się traktować ją jedynie jako źródło władzy i legitymizacji politycznej – co jest zarówno krzywdzące, jak i niebezpieczne dla całego państwa.

Idź do oryginalnego materiału