Role ofiar w tym spektaklu już zostały rozdane. Ustawa o "mowie nienawiści" coraz bliżej

solidarni2010.pl 1 miesiąc temu
Aktualności
Role ofiar w tym spektaklu już zostały rozdane. Ustawa o „mowie nienawiści” coraz bliżej
data:27 lipca 2024 Redaktor: Anna

Szanowni Państwo,

Przytaczamy zapowiedź Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara, która padła kilka dni temu w czasie wywiadu dla stacji RMF FM.
Mam nadzieję, iż do końca tego miesiąca rząd przyjmie projekt nowelizacji Kodeksu karnego ws. mowy nienawiści.
Są to słowa niepokojące z co najmniej dwóch powodów.

Po pierwsze- oznacza to, iż mimo wakacyjnej przerwy prace nad tą kluczową z punktu widzenia obrony wartości konserwatywnych czy nauczania Kościoła ustawą bynajmniej nie zwolniły.
Po drugie – warto uważnie przyjrzeć się kontekstowi, w jakim padły te słowa. Kilka zdań później minister wyraził bowiem przekonanie, że:
Ujmowanie tego typu sformułowań, które w sposób jednoznaczny wskazują na lekceważenie czy poniżenie określonej grupy społecznej, może być klasyfikowany w ten sposób [jako mowa nienawiści].
Proszę uważnie wczytać się w te słowa, bo są one wyraźnym potwierdzeniem tego, przed czym przestrzegaliśmy już wielokrotnie.
W ustawie o „mowie nienawiści” nie chodzi wcale o karanie przypadków fizycznej przemocy wobec jakichkolwiek dyskryminowanych grup (co byłoby oczywiście słuszne). Nie! Wystarczy „poniżenie” (np. jak w przypadku, o którym była mowa w przytoczonym wywiadzie, poprzez wywieszenie nieodpowiedniego transparentu), a nawet… „lekceważenie”.
W tak pojemnych kategoriach zmieści się prawdopodobnie cytowanie badań naukowych dotyczących homoseksualizmu, przytaczanie słów Pisma Świętego albo uprzejma odmowa uczestnictwa w firmowych obchodach Miesiąca Dumy – a przypominam, iż to wszystko przypadki z naszego kraju, w których już zapadły wyroki skazujące lub toczą się procesy właśnie w związku z rzekomą nienawiścią i dyskryminacją środowisk LGBT.
Ale to dopiero początek.
Podam tylko kilka przykładów z ostatnich dni.
- Czy jakiekolwiek konsekwencje spotkają aborcjonistki, na czele z Martą Lempart, które podczas ostatniego protestu w Warszawie wykrzykiwały ze sceny nienadające się do powtórzenia wiązanki wulgaryzmów w stronę polityków, którzy odważyli się zagłosować przeciwko ich żądaniom, broniąc życia?
Nic na to nie wskazuje.
- Ale sytuacja sprzed tygodnia, gdy na stadionach dwóch warszawskich klubów piłkarskich pojawiły się transparenty czy instalacje stworzone przez środowisko kibiców – w jednym przypadku dotyczące właśnie ideologii LGBT, w drugim nawiązujące do masowej, niekontrolowanej migracji – wywołała ogromne wzmożenie w mainstreamowych mediach i lawinę komentarzy o nienawiści i dyskryminacji.
To właśnie pytany o te wydarzenia Minister Sprawiedliwości zapowiedział intensyfikację prac nad nowelizacją Kodeksu karnego, rozszerzającą karalność tzw. przestępstw z nienawiści m.in. o orientację seksualną czy tożsamość płciową.
Tylko krok dzieli nas od wprowadzenia cenzury skierowanej w jedną stronę: w osoby broniące prawdy o naturze człowieka, jego płciowości, o roli małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny i broniące życia od poczęcia.
Wepchnięcie pojęcia „mowy nienawiści” do języka przepisów i do debaty publicznej spowoduje jej jednostronne ograniczenie. Oskarżenie o mowę nienawiści będzie (i już zaczyna być) jak zaklęcie rzucane na przeciwnika, żeby zamknąć mu usta i wyeliminować z dalszej rozmowy.
I co prawda minister Bodnar zapowiedział także, iż chce złagodzenia kar za przestępstwo „mowy nienawiści” (dotychczas przewidywano jedynie karę pozbawiania wolności, teraz ma pojawić się też możliwość jej ograniczenia lub nałożenia grzywny), nie zmienia to jednak wiele. Dla zwykłego „Kowalskiego” kilkutysięczna grzywna będzie przecież wystarczająco odstraszająca, by powstrzymać się od mówienia prawdy, zwłaszcza jeżeli dojdą do tego konsekwencje społeczne.
Warto bowiem zaznaczyć, iż walka z mityczną „mową nienawiści” odbywa się przede wszystkim poprzez prosty mechanizm wykluczania z życia społecznego. Za popełnienie tej „zbrodni” grozi utrata pracy, wyrzucenie ze szkoły czy ograniczenie praw ucznia, ciche niszczenie kariery: naukowcy przestają być zapraszani na wykłady, media odwołują umówione wywiady, czasopisma odmawiają publikacji wyników badań, w mediach wybuchają zajadłe nagonki, pełne gróźb, wyzwisk i zastraszania.
Kto zdecyduje się bronić wartości, kładąc na szali swoją karierę? Kto odważy się stanąć po stronie prawdy, ryzykując łatkę „oszołoma” lub „faszysty”, która skutecznie zniszczy jego życie?
Jak słusznie ujął to redaktor Łukasz Warzecha:
Większość ludzi będzie po prostu chciała uniknąć problemów i będzie się gryźć w język. Tak się tworzy faktyczną cenzurę.
Pod płaszczykiem ochrony dyskryminowanych mniejszości politycy chcą zwyczajnie zamknąć nam usta, aby nikt już nie odważył się stanąć na drodze lewackiej rewolucji kulturowej. Te rozwiązania będą bowiem tylko wstępem do dalszego demontażu ładu społecznego: wprowadzania związków partnerskich, a następnie „małżeństw jednopłciowych” z pełnią praw, w tym także przyznania prawa do adopcji dzieci; nieskrępowanego już niczym wystawiania dzieci i młodzieży na ideologię gender i wprowadzania ułatwień w przeprowadzaniu tzw. tranzycji, czyli trwałym okaleczaniu młodych, nieświadomych pełni konsekwencji ludzi.
Skutki nałożenia tego „tęczowego” kagańca w pełnej krasie możemy oglądać już w państwach zachodnich.
Jeśli nie chcemy, aby to samo spotkało i nas, Polaków, musimy działać już teraz.
Już blisko 14 tysięcy osób podpisało nasz apel do Prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wzywamy go do skorzystania ze swoich uprawnień, aby zatrzymać groźne zmiany prawne.
Mam nadzieję, iż i Państwo znaleźli się w tym gronie. jeżeli nie, wciąż można złożyć swój podpis pod petycją na stronie stopdyktaturze.pl.
Chciałbym jednak prosić Państwa o jeszcze większą mobilizację. Patrząc na kolejne działania władz, musimy być świadomi, iż nie mamy już wiele czasu.
Po pierwsze, proszę, aby informowali Państwo o naszym apelu swoich bliskich i znajomych albo udostępniali go na swoich mediach społecznościowych.
Po drugie, chciałbym prosić, by w tej sprawie działali Państwo w swoich środowiskach: tych, którzy jeszcze nie rozumieją zagrożenia, trzeba informować, uświadamiać, czym tak naprawdę są – być może dla niektórych niewinnie brzmiące – przepisy o „mowie nienawiści”.
Z naszym apelem chcemy jak najszybciej trafić do kolejnych odbiorców, być może nieświadomych jeszcze tego, jak w rzeczywistości wyglądać będzie Polska pod rządami tęczowego „Wielkiego Brata”. To oznacza konieczność zintensyfikowania kampanii informacyjnej w mediach, co wiąże się ze znaczącymi kosztami. Kolejnych kroków w procedowaniu tych groźnych przepisów możemy spodziewać się lada dzień – musimy być na to przygotowani.
Dlatego bardzo proszę Państwa o wsparcie kampanii „Stop dyktaturze mniejszości!” datkiem w wysokości 50 zł, 100 zł czy 200 zł lub choćby większym, jeżeli mają Państwo taką możliwość.
Wiem, iż otoczka „tolerancji” i „ochrony mniejszości” może zmylić wielu. Niejeden pomyśli zapewne, iż niewinni nie mają się przecież czego obawiać. Ale macki tęczowej cenzury sięgają daleko, a jak pokazują przykłady obecne już także u nas, nie trzeba wiele, aby w świecie rządzonym przez tęczowych ideologów stać się zbrodniarzem. jeżeli nie powstrzymamy tych cenzorskich zapędów, już niedługo możemy znaleźć się w rzeczywistości, w której będziemy dokładnie ważyć każde słowo, rozważać każdy ruch, który mógłby nie wpisać się w jedynie słuszną narrację.
Nie możemy do tego dopuścić.
Marcin Perłowski | Centrum Życia i Rodziny
Idź do oryginalnego materiału