Donald Trump jest źle oceniany. Dla tych, którym wchodzi w drogę i miesza szyki musi być nieprzewidywalny, chimeryczny, dyktatorski i zły; dla kolejnych, którym stwarza nadzieję, jest bezkrytycznie zachwycającym przywódcą, na którego od lat czekały Ameryka i cały świat cywilizacji zachodniej. Środek, jak zwykle, pozostaje pusty. Ale dziś to Trump stawia z powrotem świat na nogach. Chcemy czy też nie, to on dziś wyznacza nieodwracalne kierunki cywilizacji zachodniej. To on ją ratuje z upadku i toczy o nią bój. Co z tego wyjdzie, jeszcze nie wie nikt.
***
Odpowiedzmy sobie na pytanie podstawowe, czy Trump jest nieprzewidywalny? Sposób jego przygotowania się do pełnienia drugiej kadencji świadczy raczej o jasnych planach i determinacji. W tym celu zdołał zgromadzić wokół siebie nie tylko oddanych mu ludzi, ale także zdecydowaną większość wyborców. Tu nie ma żadnej nieprzewidywalności. Nie można także zarzucić Trumpowi braku planu. Ramowy plan jest jasny i zdecydowany: Ameryka Najważniejsza. Ten plan znają wszyscy na świecie. Sprzeciw mogą budzić tylko metody działania. Gdy jednak odsłonimy dyplomatyczna zasłonę, to okaże się, ze metody działania wszędzie są takie same, a ci którzy tak mówią, są po prostu hipokrytami. Dyplomacja siły jest najskuteczniejszym narzędziem od początku świata. W każdym nowo tworzącym się układzie przywództwo musi być zdobyte siłą lub jej projekcją, a wszystkie pionki poznać swoje miejsce. Natomiast kilkuletnia kadencja prezydencka wymusza zdecydowane i szybkie działania. I to właśnie robi Donald Trump.
Za pomocą silnych pilotażowych argumentów najpierw UE sprowadził na ziemię, a potem, dla lepszego zrozumienia, odpowiednio potraktował Zełenskiego. Większość przywódców europejskich zorientowało się, iż administracja amerykańska nie żartuje, przejrzało na oczy, i zaczęło gorączkowo radzić. Jak na razie z tych narad wypłynęły dwa najgłośniejsze hasła: „musimy radzić sobie sami|” oraz iż „Trumpa nie wolno drażnić”. Uchwalono 800 miliardowy fundusz na własne zbrojenia i chyba zrozumiano, iż skoro Rosja stała się dla nas zagrożeniem, to czas już kończyć z dotowaniem Ukrainy „ bo dokąd ta wojna może trwać”. Zorientowano się też, iż skoro USA w Ukrainie chcą zagarnąć wszystko co się da, to czas zacząć tam zarabiać. Niemcy, jak dotąd siedzą cicho, bo spodziewają się, iż polityka Trumpa wprowadzi Rosję z powrotem na salony i otworzy możliwość wyremontowanie Nort Stream, 1 i 2, a tym samym pozwoli im na wznowienie korzystnej współpracy. Trzeba też podkreślić, iż deal USA z Rosją, to jakby z Niemcami. Taka to niemiecka kalkulacja. Gdyby jednak do tego doszło, to Polska i tym razem Ukraina znajdą się pomiędzy Rosją a Niemcami, ale to My wyjdziemy na największych przegranych i w jakiś sposób będziemy musieli wziąć pod uwagę twarde porozumienie z sojusznikiem sojusznika, a więc z Rosją.
***
Rola Trumpa w świecie zależy od jego intencji. o ile egoistycznie ograniczy się do Ameryki i zamknie się w swojej twierdzy, może ją uchronić, ale nie uchroni jej „Wielkości”, o którą walczy. Wycofanie się USA z Europy oznacza trzecią wojnę światową, Eurazję i zamkniecie wszystkich portów euroazjatyckich przed Stanami Zjednoczonymi oraz dominację cywilizacji lądowej nad morską. To ostateczna klęska USA. o ile jednak Donald Trump w swoich planach uwzględni interes cywilizacji zachodniej, która jest punktem odniesienia i zapleczem dla całej Europy i połowy Ameryki, to może dojść do porozumienia z Chinami i wojny nie będzie. O przewrocie cywilizacyjnym mogą mówić tylko środowiska lewicowe, dla prawicowych, to powrót do normalności. Tak czy siak, jest to przewrót lub zmiana, któremu musi towarzyszyć odpowiednia otulina. I trzeba obiektywnie przyznać, iż tak jak w Polsce PiS swojego programu gospodarczego nie obudował patriotycznym i kulturowym pancerzem, tak samo obecny prezydent USA, gdy swoich reform nie rozszerzy na cały krąg zachodniej cywilizacji i zmian tych nie utrwali, przegra, tak samo jak PiS… Być może, jest trudna konstatacja, ale bez niej będziemy dalej tym, kim jesteśmy obecnie.
Niedowiarkom mogę dopowiedzieć, że, mimo powszechnej euforii, polska scena polityczna została tak samo uderzona przez wydarzenia amerykańskie, jak i europejska. Naszymi najbliższymi sojusznikami są oczywiście Amerykanie, ale oni potrzebują odpowiednich partnerów, a nie skłóconych i szukających pomocy. Stawka jest niezwykle wysoka, to i warunki muszą być twarde. A jak wygląda polska polityczna mapa wyborcza? Sytuacja się zmieniła diametralnie, a w polskiej narracji wyborczej nie zmieniło się nic. Trump wspiera Nawrockiego, UE – Tuska i Trzaskiwskiego a młodzież Mentzena. To temu ostatniemu los otwiera swoje okno – nie za względu na walory, ale tak po prostu. Czy ktokolwiek ze sztabów wyborczych zaproponował Polakom jakąś perspektywę, jakiś punkt odniesienia, jakąś realną nadzieję? Dalej mielimy to samo, co w PRL i III RP. Wszyscy mają pełne gęby sloganów, ale nie ma komu wysiąść na przystanku Niepodległość. W Polsce też źle oceniamy Trumpa.
PS. Media podały, iż Trump zagroził Rosji dotkliwymi sankcjami o ile nie zawiesi wojny w Ukrainie. Zmienia to trochę opcję i tonuje nieco europejskie poczucie sprawiedliwości. Do dealu USA z Rosją raczej nie dojdzie, ale otwiera się przestrzeń sumaryczna Rosji z Chinami. A to już zupełnie inna pespektywa. Odbicie się USA od Rosji może spowodować scementowanie się sojuszu amerykańskiego z Europą. Polska w tej sytuacji, o ile nie zaznaczy swej intelektualnej obecności, inicjatywę przejmie najpierw Francja, a potem przejmą Niemcy. My pozostaniemy wrzeszczącym państwem peryferyjnym.