ROKI ŚWIĘTE – JEDNA Z WIELKICH TRADYCJI KOŚCIOŁA

2 tygodni temu

W moim niekrótkim już życiu interesowałem się m.in. religiami i rozmaitymi formami duchowości, związanymi z różnymi cywilizacjami świata. Stąd wszystko, co na ten temat wiem prowadzi mnie do wniosku, iż doktryna rzymskiego katolicyzmu jest najbardziej dojrzała i spójna a przy swej niezwykłej głębi najbardziej odpowiada ona antropologii i wszystkiemu, co dałoby się zakwalifikować jako prawda o człowieku. Wydana przez Białego Kruka książka księdza profesora Janusza Królikowskiego pt. „Roku Święte. Historia, znaczenie, współczesność” w pełni potwierdza moje przekonanie.

„Wszystkie drogi Kościoła prowadzą do człowieka” – mówił św. Jan Paweł Wielki. Dróg tych, poza tą wyznaczoną Katechizmem i podstawowymi obowiązkami katolika, jest bardzo wiele. Wszystkie one stanowią bogactwo możliwości praktykowania swej wiary w sposób najbardziej odpowiadający potrzebom i preferencjom zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym. Do dróg tych należy uczestnictwo we wspólnotach, studia nad Pismem Świętym, odmawianie godzinek czy pielgrzymowanie. Tradycja opisana przez księdza profesora Janusza Królikowskiego jest jedną z tych właśnie dróg.

Książka księdza profesora Janusza Królikowskiego pt. „Roku Święte. Historia, znaczenie, współczesność”

Dzieje człowieka to w jakiejś mierze historia wznoszenia się ku różnego rodzaju wielkości i historia upadków. Takie są skutki grzechu pierworodnego, iż zarówno pojedynczy człowiek, jak też ludzkie zbiorowości i generalnie cała ludzkość – skazane są na nieustanne zmagania dobra ze złem. Walka z pokusami, z różnymi grzesznymi drogami na skróty, z bezlikiem zwyczajnych słabości – to wręcz ludzka codzienność. Może też ona doprowadzić nas do momentu, w którym nasze postrzeganie siebie jest nacechowane błędem. Mogą też czasem zbłądzić choćby najwspanialsi duchowi przewodnicy, fałszywy krok zdarzyć się może i najszlachetniejszym z kapłanów. Świadomość tego mieli mądrzy ludzie sprzed wielu już wieków. W jednym z najstarszych wrocławskich kościołów, w świątyni pod wezwaniem świętego Wawrzyńca (tym na wrocławskim Jerzmanowie, bo jest w tym mieście i inny, dwudziestowieczny kościół pod tym samym wezwaniem) zachował się pewien akcent zaskakujący, zdumiewający a może i oburzający, choć kilka wieków temu dość powszechny. Jest nim postać diabełka wyglądający z gotyckiego ożebrowania. Ni mniej ni więcej – mała figurka symbolizująca moce piekielne znajduje się w kościele i to w jakże świętym jego miejscu, bo w prezbiterium. Mało tego – ten diabełek znajduje się niemal nad ołtarzem! Co on tam robi, w jakim celu średniowieczni katolicy coś takiego w takim miejscu umieścili? Okazuje się, iż to, co może nas tak zaskakiwać lub oburzać, miało bardzo logiczny sens. Diabeł to byt jak najbardziej oczywisty. Doświadczamy jego obecności. Za wszelką cenę stara się on nam towarzyszyć, podąża za nami, śledzi nas, zakrada się wszędzie, gdziekolwiek byśmy nie poszli. Zdolny jest choćby do tego, by zakraść się do świątyni, do najświętszej jej części. Wszystko po to, by sprowadzić nas na złą drogę. A najbardziej byłby zadowolony z tego, gdyby na złą drogę poprowadził całą kościelną zbiorowość, najlepiej razem z jej kapłanami. To tę prawdę mieli na myśli budowniczowie kościoła św. Wawrzyńca na Jerzmanowie. Po to umieścili postać diabełka w sklepieniu prezbiterium, byśmy pamiętali o złych mocach, które starają się nam towarzyszyć. I to choćby w środku kościoła, choćby w miejscu, w którym ogniskuje się święta liturgia, w którym przyjmowane są sakramenty. Ten diabełek został tam umieszczony jako znak przestrogi, jako wezwanie do czujności, do ostrożności. Wszyscy jesteśmy narażeni na ryzyko zdryfowania, oddalenia się od najwyższej prawdy, pobłądzenia. Kościół stworzył więc wiele duchowych praktyk służących głębokiej autorefleksji i sprawdzeniu, czy nie zdarzyło się nam niepostrzeżenie odejść od Boga. Ryzyko to jest tym mniejsze, im bogatsze i pełniejsze jest nasze życie duchowe. Tradycja Roków Świętych służy właśnie temu, by nasze życie duchowe podnoszone było ku wyżynom. Jubileuszowe duchowe odrodzenie przynosi owoce w postaci umocnionego związku z Bogiem, w niwelacji ryzyka zejścia na fałszywe ścieżki.

Tradycja Świętych Roków praktykowana była już przez antycznych Izraelitów. W Kościele rzymskim zapoczątkowana została przez papieża Bonifacego VIII, za pontyfikatu którego Rokiem Świętym został rok 1300, oznaczający jubileusz tysiąca trzystu lat od narodzenia Jezusa Chrystusa. Zgodnie z intencją ojca świętego Bonifacego VIII Rok taki miałby przypadać co sto lat. Zmienił to ojciec święty Klemens VI być może wychodzący z założenia, iż cykl co – stuletni uniemożliwia uczestniczenie w tej tradycji ogromnej części wiernych, których życie przypadnie na dziesięciolecia pomiędzy okrągłymi rocznicami wyznaczonymi rytmem pełnych wieków. Stąd też od roku 1350 za Rok Święty zaczęto przyjmować każdy co pięćdziesiąty. Papież Urban VI wprowadził natomiast zasadę obchodów co trzydzieści trzy lata, czyli tyle, ile trwało ziemskie życie Pana Jezusa. Natomiast od drugiej połowy XV wieku Rokiem Świętym jest każdy zaczynający się co ćwierć wieku, o ile na przeszkodzie nie staną wojny lub inne tragedie o wielkiej skali. Przyjęcie takiego cyklu daje szansę uczestnictwa w tej wielkiej tradycji ogromnej większości katolików. A wymowę Rok Święty może mieć ogromną. Dość wspomnieć, iż ten przez Jana Pawła II otwarty w roku 2000 był jubileuszem przyjścia na ziemski świat przed dwoma tysiącami lat Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Wydarzenie celebrowane przez papieża – Polaka było zarazem wprowadzeniem chrześcijaństwa w trzecie tysiąclecie, wielkim wydarzeniem liturgicznym, doniosłym znakiem nadziei. Wielu z nas przeżywało je w Watykanie lub śledząc relację telewizyjną. Wcześniejsze pokolenia szansy takiej nie miały, ale otwarcie kolejnych Roków Jubileuszowych przeżywały co najmniej równie głęboko. Zawsze towarzyszyło im wzmożenie ruchów pielgrzymkowych, ożywienie aktywności społeczności diecezjalnych i parafialnych oraz fale nawróceń. Odnajdywanie prawdziwej wiary czy powroty do Kościoła mocno przemawiały za wielkim sensem każdego Roku Świętego.

Każdy Rok Święty zawsze jest też wielką katechezą przypominającą o zasadniczych prawdach wiary. Pamiętać też trzeba, iż Rok Święty bywał również ogłaszany w inne rocznice najwyższej wagi. Tak, jak to było w roku 1933, w którym upływało tysiąc dziewięćset lat od Zbawczej Męki i Śmierci Jezusa. Od XV wieku aktem rozpoczęcia Roku Świętego jest ceremonia otwierania Świętej Bramy, z czym się wiąże mnóstwo kontekstów pełnych ważkich znaczeń. O wielkiej, związanej z ceremonią każdego Roku Świętego symbolice, wyrosłej z przebogatej tradycji Kościoła, z dzieła księdza profesora Janusza Królikowskiego dowiadujemy się bardzo dużo. A lektura ta może być zarówno przeżyciem duchowym, jak też fascynującym źródłem wiedzy o jednym z ważkich składników najważniejszego z fundamentów naszej cywilizacji. Cywilizacji, która bez Kościoła Świętego nigdy by nie zaistniała i bez którego nigdy by też nie było żadnej Polski.

Jak zawsze w przypadku publikacji Białego Kruka „Roki Świętek” autorstwa księdza profesora Janusza Królikowskiego to istny edytorski majstersztyk. Oglądając z najwyższą starannością dobrane i z nie mniejszym pietyzmem przeniesione na kredowy papier reprodukcje arcydzieł chrześcijańskiego malarstwa trudno oprzeć się wrażeniu, iż twórcami tych cudów sztuki sakralnej powodował geniusz Boskiego natchnienia. Obrazy te są bowiem nie tylko niewymownie piękne, ale pełne zarówno treści, jakimi można by wypełnić tomy, jak też swym mistrzostwem przekraczające zdolność werbalizacji. W połączeniu z tekstem świetnego wykładu księdza profesora sprawia to, iż mamy przed sobą księgę, którą się nie tylko czyta i przeżywa w kategoriach intelektualnych, emocjonalnych czy duchowych. Tę księgę chłonie się także jak skarbiec dostarczający najwznioślejszych, najbardziej wartościowych przeżyć estetycznych. Razem prowadzi to do konkluzji na temat niemożliwego do ogarnięcia bogactwa treści składających się na chrześcijańską wiarę i tradycję Kościoła rzymsko – katolickiego. Jednym z wątków tej tradycji są właśnie tytułowe Roki Święte, które za sprawą tej niezwykłej książki postrzegać możemy jako jeszcze dla nas wszystkich ważniejsze i jeszcze bardziej niezbywalne, treściowo jeszcze bogatsze i pomimo ich niemożliwego do ogarnięcia ludzkim rozumem metafizycznego wymiaru – jeszcze bardziej nam wszystkim bliskie.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału