Poseł PiS Janusz Kowalski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl nie pozostawia złudzeń co do intencji PiS. Czeka nas eskalacja konfliktu i polaryzacja, która może zaszkodzić Polsce w kluczowym momencie.
Komentując postawę prezydenta elekta Karola Nawrockiego, Kowalski przedstawia go jako „jastrzębia”, który ma realizować radykalne obietnice wyborcze, jednocześnie atakując rząd Donalda Tuska w sposób, który nie tylko mija się z merytoryką, ale także podważa szanse na konstruktywną współpracę. Tego rodzaju retoryka, pełna uproszczeń i insynuacji, jest nie tylko nieodpowiedzialna, ale również szkodliwa dla polskiej demokracji i stabilności państwa.
Kowalski, chwaląc Nawrockiego za hasło „Polska przede wszystkim”, przeciwstawia go Tuskowi, zarzucając premierowi, iż jest „odwrócony plecami od spraw Polski”. Takie oskarżenia, pozbawione konkretnych dowodów, są typowym przykładem populistycznej narracji, która ma na celu podgrzewanie emocji, a nie rozwiązywanie realnych problemów. Kowalski twierdzi, iż Tusk odrzuca ustawy opozycji niezależnie od ich treści, co jest jawnym przeinaczeniem. Rząd Tuska wielokrotnie wykazywał gotowość do dialogu, czego przykładem jest praca nad ustawami dotyczącymi bezpieczeństwa czy polityki społecznej, które uwzględniały głosy różnych stron. Zarzuty Kowalskiego o „zmarnowane lata” rządów koalicji 13 grudnia ignorują fakt, iż Polska pod rządami Tuska stabilnie radzi sobie w trudnym kontekście geopolitycznym, utrzymując silną pozycję w UE i NATO.
Poseł PiS snuje również wizję rychłego upadku rządu Tuska, prognozując jego rozpad w ciągu „kilku miesięcy”. Ta przepowiednia, oparta na rzekomym „chaosie” w koalicji, wydaje się bardziej pobożnym życzeniem niż analizą rzeczywistości. Nie przedstawia jednak żadnych konkretnych argumentów, które uzasadniałyby te twierdzenia. Tego rodzaju insynuacje, bez poparcia w faktach, mają jedynie na celu dyskredytację rządu i podsycanie nieufności wobec instytucji publicznych. Co więcej, wychwalanie Nawrockiego jako prezydenta, który będzie „twardo” realizował obietnice, takie jak 0% VAT dla rodziców czy wypowiedzenie paktu migracyjnego, ignoruje realia budżetowe i międzynarodowe zobowiązania Polski. Takie deklaracje brzmią bardziej jak kampanijne slogany niż realny plan działania.
Szczególnie niepokojące jest to, jak Kowalski instrumentalizuje prezydenta elekta do własnych politycznych celów. Nawrocki, który deklaruje gotowość do dialogu z Tuskiem, zostaje przedstawiony jako „jastrząb”, co może ograniczać jego pole manewru i wpychać go w rolę konfrontacyjnego lidera. Kowalski, zamiast wspierać prezydenta w budowaniu mostów, wydaje się dążyć do zaostrzenia konfliktu, przewidując, iż polaryzacja doprowadzi do sukcesu PiS w 2027 roku. To podejście jest krótkowzroczne i szkodliwe, zwłaszcza w obliczu globalnych wyzwań, takich jak kryzys energetyczny czy bezpieczeństwo w regionie. Polska potrzebuje współpracy między prezydentem a rządem, a nie kolejnej odsłony politycznej wojny.
Retoryka Kowalskiego, pełna podziałów i uproszczeń, jest zaprzeczeniem odpowiedzialnej polityki. Jego wizja „różnicy klas” między Nawrockim a Tuskiem to nic innego jak próba budowania narracji „my kontra oni”, która od lat zatruwa polski dyskurs publiczny. W dobie, gdy Polska stoi przed poważnymi wyzwaniami, potrzebujemy liderów, którzy łączą, a nie dzielą. Kowalski, zamiast wspierać prezydenta w trudnej roli mediatora, wydaje się ciągnąć Nawrockiego w stronę konfliktu, co może zaszkodzić nie tylko prezydenturze, ale także interesom narodowym. Polska zasługuje na więcej niż polityczne przepychanki i populistyczne hasła.