Rocznica urodzin Jana Pawła II i ... zdobycia Monte Cassino
Rocznica urodzin Jana Pawła II i ... zdobycia Monte Cassino
data:18 maja 2013 Redaktor: Redakcja
W kolejną rocznicę wielkiego zwycięstwa przypominamy felieton z 2013 r.
Bitwa o Monte Cassino rozstrzygnęła się 18 maja 1944, otwierając aliantom drogę na Rzym. Także 18 maja, roku 1920, urodził się w Wadowicach Karol Wojtyła. Ojciec Święty nigdy nie zapominał o Monte Cassino. W dniu swoich urodzin przybywał na cmentarz u podnóża wzgórza, na którym czerwone maki zamiast rosy piły polską krew lub - gdy zdrowie mu na to nie pozwala - modlił się żarliwie z rodakami, aby Pan Bóg przyjął ofiarę życia wygnańców, którzy ceniąc ponad życie Honor i Ojczyznę, na pierwszym miejscu postawili Boga.

Monte Cassino to pamięć polskiego czynu zbrojnego - aż do zatracenia, do długich rzędów białych krzyży na znanym wszystkim cmentarzu u podnóża klasztornej góry. To także odnowiony, romantyczny mit Somosierry i długie, nocne rodaków rozmowy w czasach komunistycznych.
Monte Cassino to pamięć tragedii rozumianej nie tylko jako śmierć. Wielu żołnierzy 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa nosiło w kieszeni legitymację wojskową z nadrukiem Bez Wilna i Lwowa nie ma Polski. Na przykład ci z 3 Kresowej Dywizji Piechoty. Bo oni byli stamtąd. I chcieli wrócić, tak jak generał Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Tylko iż w tej nowej Polsce nie było już ich domu ani łąk zielonych szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych. Z dnia na dzień stawali się tułaczami, choć przecież mówiono im, iż wygrali wojnę. Sytuację, w jakiej się znaleźli, przedstawił w przepięknej Przypowieści poeta Jan Lechoń. Ten sam, który nie chciał żyć w Polsce zakłamanej i zniewolonej przez komunistów, ale na emigracji też żyć nie potrafił.
Żołnierz, który zostawił ślady swojej stopy
Na wszystkich niedostępnych drogach Europy,
Szedł naprzód, gdy nie mogli najbardziej zajadli
I wdzierał się na szczyty, z których inni spadli.
Zdobywszy wolność innym dłońmi skrwawionemi
Dowiedział się nareszcie, iż sam nie ma ziemi.
I wtedy ktoś rozumny, nie rozumny szałem,
Powiedział mu: „Od dawna wszystko to wiedziałem.
Wiedziałem, iż nikt twoich ran ci nie odwdzięczy,
Bo niczym krew, co płynie, przy złocie, co brzęczy,
I nigdy nikt nie liczył leżących w mogile,
Bo czym jest duch anielski przy szatańskiej sile?
Jak żal mi, iż ci oczy nareszcie otwarto!
I powiedz sam mi teraz, czy to było warto?”
A żołnierz milczał chwilę i ujrzał w tej chwili
Tych wszystkich, co wracali i co nie wrócili;
tych wszystkich, którzy legli w cudzoziemskim grobie,
Co mówili „Wrócimy”, nie myśląc o sobie.
I widzi jakichś jeźdźców w tumanach kurzawy,
I słyszy dźwięk mazurka i tłumu wołanie.
Dąbrowski z ziemi włoskiej wraca do Warszawy.
„Czy warto?”... Odpowiedział: „Ach, śmieszne pytanie..!”
Przedtem powstała jednak pieśń o czerwonych makach. Napisał ją Feliks Konarski „Ref-Ren” w nocy z 17 na 18 maja 1944, w czasie decydującego szturmu na klasztor. Był on żołnierzem 2 Korpusu, pracował w Teatrze Żołnierza Polskiego. Muzykę napisał jego przyjaciel, także żołnierz 2 Korpusu, Alfred Schütz „Al Suito”.
Jedna ze zwrotek pieśni, wspominająca ułanów spod Rokitny, była w okresie PRL przerabiana i cenzurowana. Komuniści niechętnie zgadzali się na publikacje dotyczące jakichkolwiek tradycji walk niepodległościowych z Rosją w czasie I wojny światowej, choćby jeżeli dotyczyły okresu sprzed rewolucji 1917. Na dodatek rokitniańczycy stanowili w okresie międzywojennym doborową jednostkę Wojska Polskiego (2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich), stacjonującą do wybuchu wojny w Starogardzie na Pomorzu. Kto ich jeszcze pamięta? Dla Feliksa Konarskiego protoplastami bohaterów spod Monte Cassino byli właśnie ułani polscy - szarżujący pod Somosierrą w okresie napoleońskim i pod Rokitną na froncie rosyjskim w 1915.
Runęli przez ogień straceńcy!
Niejeden z nich dostał i padł
jak ci z Somosierry szaleńcy!
Jak ci spod Rokitny, sprzed lat!
Runęli impetem szalonym
i doszli... i udał się szturm!
I sztandar swój biało - czerwony
zatknęli na gruzach, wśród chmur!
Piotr Szubarczyk
za: wolnapolska.pl
Przypominamy, iż warszawski pomnik upamiętniający zwycięstwo pod Monte Cassino znajduje się przed wejściem głównym do parku Krasińskich od strony ulicy Andersa. Zaglądajmy tam podczas spacerów po stolicy.

Zdjęcia do artykułu :

Zdjęcia do artykułu :
