Za zaledwie 13 tysięcy dolarów Anglik Brendon Grimshaw kupił maleńką, bezludną wyspę na Seszelach i... rozpoczął tam zupełnie nowe życie. Gdy miał niespełna czterdzieści lat, porzucił pracę redaktora w brytyjskiej gazecie i podjął decyzję, która dla większości brzmiałaby jak szaleństwo. Ale dla niego była to wolność. Dziś jego wyspa to nie tylko enklawa dzikiej fauny i zieleni, ale także żywe świadectwo odwagi w realizowaniu marzeń wbrew logice współczesnego świata. W świecie pogoni za zyskiem i prestiżem, Grimshaw wybrał ciszę, prostotę i sens. Zamiast luksusu — ofiarował światu dziedzictwo, które przetrwa pokolenia. Jego historia to przypomnienie, iż nie trzeba być milionerem, by zostawić po sobie coś wielkiego. Czasem wystarczy odwaga, by pójść własną drogą — choćby jeżeli prowadzi ona na małą, zapomnianą wyspę pośrodku oceanu.