Pojawiła się nowa wykładnia językowa mająca uzasadniać istnienie obowiązku prezydenta powołania sędziów na wniosek KRS – ergo podpisania przez niego aktów powołania, którymi w ten sposób miałyby być de facto wnioski KRS lądujące na jego biurku. „Selekcjoner z boiska” (to o prezydencie, o innych określeniach nie wspomnę) nie ma bowiem żadnych „królewskich prerogatyw”.