Robert Bąkiewicz, były lider Stowarzyszenia Marsz Niepodległości i postać kojarzona z narodowym skrzydłem sceny politycznej, stanie niedługo w obliczu zarzutów karnych.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie nakazała przedstawienie mu zarzutów znieważenia funkcjonariuszy publicznych – konkretnie Straży Granicznej oraz Żandarmerii Wojskowej – w związku z wydarzeniami z 29 czerwca 2025 roku, które miały miejsce na przejściu granicznym w Słubicach. W tym przypadku nie mamy do czynienia ze sporem politycznym, ale z koniecznością bezstronnej reakcji państwa na potencjalne naruszenie prawa.
Zgodnie z komunikatem rzecznika Prokuratury Krajowej, prok. Przemysława Nowaka, decyzja zapadła po osobistym zapoznaniu się przez Prokurator Regionalną z materiałami sprawy. Zastosowano w tym celu przepisy ustawy Prawo o prokuraturze (art. 7 § 3 i art. 22 § 4), co podkreśla wagę i powagę podejmowanych czynności. Zaznaczono, iż decyzja została wydana w sytuacji rozbieżnych ocen materiału dowodowego między prokuratorem referentem a jego przełożonym – co w praktyce oznacza, iż wyższy szczebel nadzoru zdecydował się przywrócić sprawie jej adekwatny ciężar gatunkowy.
Podstawą przedstawionych zarzutów jest art. 226 § 1 Kodeksu karnego, który dotyczy znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania obowiązków służbowych. Czyn ten, choć bywa przez niektórych lekceważony, uderza bezpośrednio w autorytet instytucji państwowych. W połączeniu z art. 57a k.k. przewidującym zaostrzenie sankcji w wypadku działania o szczególnej szkodliwości społecznej, prokuratura daje jasny sygnał: choćby symboliczne czy werbalne akty agresji wobec służb mundurowych nie mogą być akceptowane.
Sprawa ma charakter precedensowy nie tylko z racji osoby podejrzanego, ale również ze względu na szerszy kontekst społeczno-polityczny. Bąkiewicz, znany z licznych konfrontacyjnych wystąpień publicznych, przez lata funkcjonował w przestrzeni publicznej jako orędownik twardego, często agresywnego języka. Równolegle próbował przedstawiać się jako obrońca „prawdziwych Polaków” i strażnik narodowych wartości. Tym razem jednak nie chodzi o ideologię, ale o konkretne zachowanie wobec funkcjonariuszy, którzy pełnili służbę na granicy państwowej.
Funkcjonariusze Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej to osoby pełniące służbę w imieniu Rzeczypospolitej, często w warunkach skrajnego napięcia. Naruszenie ich nietykalności osobistej – także w formie werbalnej – osłabia zaufanie społeczne do organów porządkowych i w dłuższej perspektywie podważa fundamenty państwa prawa. Dlatego też stanowcza reakcja prokuratury jest w pełni uzasadniona – i nie powinna być interpretowana jako element gry politycznej, ale jako normalne działanie wymiaru sprawiedliwości.
Zwraca również uwagę tryb, w jakim zapadła decyzja o postawieniu zarzutów. Prokurator Regionalna w Szczecinie, mimo początkowych wątpliwości ze strony niższych szczebli prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim, podjęła decyzję o interwencji. To pokazuje, iż system nadzoru działa i – niezależnie od osobistych przekonań urzędników – obowiązkiem instytucji jest dochodzenie prawdy i egzekwowanie prawa tam, gdzie zostało ono potencjalnie naruszone.
Zarzuty wobec Roberta Bąkiewicza nie są jeszcze wyrokiem. Sprawa będzie rozpatrywana przez sąd, który oceni zgromadzone dowody. Jednak już sam fakt, iż przedstawiciel środowisk narodowych stanie przed wymiarem sprawiedliwości za znieważenie służb państwowych, ma istotne znaczenie symboliczne. Pokazuje, iż nie ma przyzwolenia na agresję – niezależnie od politycznej flagi, pod którą występuje sprawca.
W sytuacji rosnącego napięcia społecznego i coraz częstszych prób dezawuowania instytucji państwa przez niektórych przedstawicieli sceny publicznej, działania prokuratury powinny być oceniane jako przykład rzetelności i konsekwencji. W obliczu prawa każdy obywatel – bez względu na poglądy – musi odpowiadać za swoje czyny. Tylko w ten sposób można utrzymać spójność i wiarygodność państwa.