Kim są główni irańscy rozgrywający i jakie są dostępne dla nich opcje w ramach konfliktu z Izraelem? Czy negocjacje są możliwe? Co stoi u podstaw władzy reżimu i jaki jest potencjał do zmian wewnątrz irańskiego społeczeństwa? Czy Europa Wschodnia może stanowić inspirację dla irańskich reformatorów? Leszek Jażdżewski rozmawia z dr. Walterem Poschem, orientalistą pracującym jako ekspert ds. Bliskiego Wschodu w Instytucie ds. Utrzymania Pokoju i Zarządzania Konfliktami w Narodowej Akademii Obrony w Wiedniu.
Leszek Jażdżewski (LJ): Dlaczego Iranowi tak trudno jest powrócić do negocjacji z Izraelem, a zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi?
Walter Posch (WP): Oprócz historycznych zaszłości między tymi dwoma krajami istnieje też jeden aspekt techniczny i jeden polityczny, które bardzo utrudniają obu stronom powrót do negocjacji. Po pierwsze, stanowiska i punkty wyjścia obu stron są bardzo odległe. Iran od początku jasno dał do zrozumienia, iż zerowe wzbogacanie uranu nie wchodzi w grę, podczas gdy Amerykanie w swoich ostatnich oświadczeniach nalegali właśnie na to.
Następnie jest też sposób, w jaki Amerykanie prowadzą negocjacje – na przykład w przypadku specjalnego negocjatora, Steva Witkoffa (specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód), który jest z pewnością bardzo kompetentną osobą. Jednak Iran ma długą historię międzynarodowych negocjacji nuklearnych i pojawia się z zespołem, w skład którego wchodzą bardzo doświadczeni technokraci i naukowcy nuklearni. Dlatego też, choćby jeżeli jesteś świetnym biznesmenem i negocjatorem, wątpię, czy będzie to łatwe, jeżeli nie masz po swojej stronie kogoś takiego jak Abbas Araghchi (minister spraw zagranicznych Iranu), który rozumie najdrobniejsze szczegóły negocjacji tej bardzo delikatnej umowy jądrowej, zawierającej wszystkie techniczne kruczki i szczegóły.
Mając to na uwadze, istnieje drugi aspekt irańskiego sposobu postrzegania bieżących wydarzeń. Kiedy przygotowywano wspomniane negocjacje, Izrael zaatakował i przez cały czas atakuje i zabija między innymi negocjatorów nuklearnych. Iran stracił czujność, sądząc, iż podczas negocjacji z Amerykanami nie dojdzie do ataku, ponieważ prezydent Donald Trump nigdy nie pozwoliłby, aby strona trzecia zakłóciła rozmowy lub dwustronne negocjacje. W związku z tym Irańczycy zastanawiają się, czy Amerykanie nie oszukiwali ich już od samego początku. Niezależnie od tego, czy tak właśnie jest, z perspektywy Teheranu jest to z pewnością jedna z możliwości, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż tak wielu negocjatorów nuklearnych już nie żyje.
W związku z tym wznowienie negocjacji będzie wymagało ogromnej woli politycznej, a także jeszcze większej odwagi ze strony irańskich zespołów negocjatorskich. jeżeli się ujawnią, a potem zostaną zaatakowani w swoim kraju, a dziesiątki niezaangażowanych w tę sprawę sąsiadów zginie razem z tobą, to jest to naprawdę ogromne, aby brzemię ciążące nad wznowieniem negocjacji. Z drugiej strony, wszystkie inne opcje (takie jak brak negocjacji, zajęcie twardszego stanowiska, czy choćby posunięcie się do ataku na amerykańskie wojska) są jeszcze bardziej ryzykowne i z pewnością doprowadzą do konfrontacji, której Iran zawsze unikał.
Co ciekawe, zarówno Donald Trump, jak i JD Vance stwierdzili, iż chodzi tu wyłącznie o irański program jądrowy, a nie o cokolwiek innego. Dlatego teraz pojawia się pytanie, w jaki sposób można wznowić te rozmowy? Biorąc pod uwagę fakt, iż nie ma już mechanizmu unijnego, który w przypadku kryzysu pozwoliłby UE wkroczyć i umożliwić wszystkim zaangażowanym stronom bezpośrednie lub pośrednie rozmowy.
LJ: w tej chwili wydaje się, iż Izrael sprawuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną nad Iranem i atakuje różne cele. W jakim stopniu oznacza to, iż Iran próbuje zmobilizować społeczeństwo, przygotować się do konfrontacji i podważyć legitymację reżimu? Jakie są według Pana opcje irańskiego reżimu względem społeczeństwa?
WP: Istnieje wiele możliwości. Najpierw wyjaśnijmy jednak kilka kwestii. Izrael rzeczywiście kontroluje przestrzeń powietrzną dzięki swoich sił powietrznych, to prawda. Jednak z drugiej strony, co oznacza „kontrola przestrzeni powietrznej”, skoro strona przeciwna dysponuje zaawansowanymi rakietami, które mogą uderzyć w terytorium Izraela i zniszczyć infrastrukturę w sposób, jakiego dotąd nie odnotowano? Nigdy nie widzieliśmy takich zniszczeń, choćby podczas wojny sześciodniowej czy podczas ataku Syryjczyków na Izrael na początku lat 70. Szkody i straty, jakie Iran w tej chwili zadaje Izraelowi, a także jego poczuciu własnej wartości, są dość duże, ponieważ są naprawdę poważne.
Druga kwestia dotyczy języka politycznego, który odchodzi od rewolucyjnych haseł „Wielkiego Szatana”, „Małego Szatana” i antyimperializmu na rzecz obrony narodowej. Dlatego tak istotny jest aspekt prawny. Dlatego armia się wycofuje. Dlatego używa się języka: „To jest nasza ojczyzna. Zostaliśmy zaatakowani!”. Ponadto w ciągu ostatnich kilku tygodni Irańczykom udało się wykryć liczne grupy sabotażowe, które współpracowały z Izraelczykami lub elementami izraelskiego aparatu bezpieczeństwa. Może się to wydawać niczym wielkim, ale dla nich jest to wystarczająco istotne, aby pokazać, iż to oni dowodzą i rządzą.
Po pierwszej fali wstrząsów (takich jak atak na zakład wodociągowy w Teheranie i detonacja bomb samochodowych) Teheran wydaje się być w stanie utrzymać porządek, przynajmniej na razie. To może wyjaśniać, dlaczego ostatnie ataki Izraelczyków były trudniejsze, bardziej bolesne i psychicznie niszczące dla Irańczyków. Co więcej, bardzo interesujące było to, co nie było aż tak niszczące, a mianowicie amerykańskie ataki na obiekty jądrowe, ponieważ trudno uwierzyć, iż nie było żadnych ofiar.
W tym kontekście szkody są z pewnością rozległe, ale poza tym ostatnie dyskusje dotyczą tego, ile wzbogaconego uranu Irańczycy przenieśli w inne bezpieczne miejsce. W innych okolicznościach mogłoby to być niewielkim sukcesem, ale biorąc pod uwagę szkody wyrządzone Iranowi przez Izraelczyków, Teheran nie może po prostu ogłosić zwycięstwa.
Z drugiej strony Izrael również nie może ogłosić zwycięstwa i powiedzieć: „Teraz już odpuszczamy”. Oczywiście, ku wielkiemu zaskoczeniu wielu ekspertów wojskowych, żadna ze stron nie wyczerpała jeszcze swoich zapasów rakiet, a już na pewno nie zdarzy się to przed zakończeniem tego konfliktu.
Obecnie społeczeństwo, zwłaszcza jego świecka część, nie chce mieć nic wspólnego z reżimem, a już na pewno nie z premierem Benjaminem Netanjahu, który dla wielu mieszkańców Bliskiego Wschodu jest swego rodzaju czarnym charakterem. Z drugiej strony, prawdziwe grupy opozycyjne (te, które mają powiązania z innymi krajami lub są gotowe chwycić za broń) to głównie sunniccy fundamentaliści, którzy tak bardzo sympatyzują z Palestyńczykami, iż – zgodnie z ich deklaracjami – nie stanęliby w obronie irańskiej ojczyzny. Jest to, iż tak to nazwę, bardziej radykalna opozycja.
W szerszej perspektywie reżim stracił jednak w ostatnich latach znaczną część swojej wiarygodności – zwłaszcza irańskie służby bezpieczeństwa – i w związku z tym Gwardia Rewolucyjna ma dość poważne kłopoty z punktu widzenia społeczeństwa.
Po pierwsze, liczba ochotników drastycznie spadła. Po drugie, jeżeli spojrzeć na to, jak Gwardia Rewolucyjna unika ponoszenia wyłącznej odpowiedzialności za pewne wydarzenia (takie jak zestrzelenie cywilnego samolotu pasażerskiego cztery lata temu z powodu nalegania na wykorzystanie niedoświadczonej załogi jednostek Gwardii Rewolucyjnej odpowiedzialnych za obronę powietrzną lub w przypadku dziwnego przypadku byłego z czasów prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego, kiedy to Gwardia Rewolucyjna była odpowiedzialna za jego bezpieczeństwo techniczne, a gdy to doszło do zabójstwa Ismaila Haniyeha, który był gościem państwowym), wszystko to byłoby dużym obciążeniem dla wszystkich kraju.
Wydarzenia te pokazują coś więcej niż tylko potrzebę reformy Gwardii Rewolucyjnej, a podkreślają konieczność podjęcia jeszcze poważniejszych kroków, sięgających aż do bardzo głębokiej restrukturyzacji. W rzeczywistości w zeszłym roku przeprowadzono już trzy restrukturyzacje. Tymczasem „zwykłe” siły zbrojne zachowały swoją reputację i tradycję. Jest to w zasadzie stara irańska armia, która jest apolityczna i cieszy się jeszcze pewnym szacunkiem.
Sam system znajduje się w tej chwili w fazie, w której przechodzi ten sam kryzys, co w ostatnich latach panowania szacha. Kwestie społeczne wyrażają się w niechęci wobec przywództwa, ale niektóre z pozostałych kwestii są znacznie poważniejsze. Jak sprawiedliwie traktować społeczeństwo wieloetniczne i wielowyznaniowe? Wszyscy wiemy, iż Iran jest w większości szyicki, zaś 50 lub 55% mieszkańców to Persowie, ale co z resztą?
Nasza koncepcja mniejszości najwyraźniej nie sprawdza się w Iranie, ale istnieją tam różne grupy etniczne. Jakie jest zatem rozwiązanie tej kwestii? Ostatnią osobą, która próbowała udzielić lepszej odpowiedzi niż poprzedni reżim, był prezydent Hassan Rouhani, który starał się uczynić system bardziej demokratycznym i nastawionym na integrację. Jednak opracowane przez niego dokumenty pozostały w sferze akademickiej i nie miały żadnego znaczenia politycznego.
Jeśli chodzi o kwestię sunnitów, to bardzo dziwne jest, iż istnieje korelacja między prawami kobiet a prawami mniejszości wyznaniowej, ponieważ prawdziwa tolerancja polega na tym, iż tak naprawdę mówi się: „Nie obchodzi nas to”. Jako państwo można na przykład stwierdzić, iż w urzędach państwowych kobiety muszą być zakryte z pewnych powodów. Można tak zrobić, ale w życiu prywatnym i publicznym nie powinno się tego wymagać. Sunnici nalegali na to, ponieważ jest to przejaw religijności pewnej klasy średniej i symbol rewolucji.
Z drugiej strony, pozbawia to połowę populacji prawa do wyboru. W rezultacie mamy teraz muzułmanki i islamistki, które mówią: „Cóż, chciałabym mieć prawo wyboru i chcę, aby moje siostry też je miały”. choćby tak marginalna postać, jak były prezydent Mahmoud Ahmadinejad, powiedział: „Cóż, to kobieta powinna decydować”.
Jednocześnie spośród 95 milionów ludzi co najmniej 30 milionów to sunnici, co stanowi ogromną liczbę. Istnieją mniejszości etniczne, takie jak Beludżowie, Turkmeni, Kurdowie, Arabowie i Persowie, zwłaszcza we wschodnim Iranie. Te napięcia i problemy wysuwają się na pierwszy plan. Kiedy reżim irański znajduje się w kryzysie, obecne napięcia nieco mu pomagają, ponieważ może on zmienić narrację dotyczącą obrony narodowej i patriotyzmu. Działa to może przez miesiąc, ale prawdziwe problemy są tylko odkładane na później.
Jednocześnie, przy obecnym przywództwie i pod rządami osiemdziesięcioletniego przywódcy rewolucji, choćby gdyby chciał, nie będzie on osobą, która zmieni Iran, zasili go nową energią i przeprowadzi niezbędne reformy. Biorąc pod uwagę długowieczność obecnego reżimu, jego słabości i mocne strony są w tej chwili głęboko zakorzenione w strukturze państwa. W związku z tym reforma państwa i reforma reżimu idą w tej chwili w parze, więc każda reforma w Iranie będzie bolesna – niezależnie od tego, czy nastąpi ona w sposób pokojowy, we własnym tempie, czy też zostanie narzucona.
Wydaje się, iż wszystkie elity polityczne i społeczeństwo irańskie unikają jakichkolwiek zmian, ponieważ przez cały czas były one blokowane. Niezależnie od tego, czy chodzi o intelektualistów, technokratów czy kogokolwiek innego, mimo iż starali się oni uczynić Islamską Republikę bardziej racjonalnym i liberalnym miejscem, nigdy nie mieli oni wpływu proporcjonalnego do swojego znaczenia.
Napięcie to w tej chwili osiąga punkt kulminacyjny i regularnie prowadzi do wybuchów. Im mniejsza jest presja zagraniczna, tym częściej dochodzi do owych wybuchów. jeżeli pozostawi się ten kraj samemu sobie, po fazie względnego spokoju sytuacja się pogarsza. Widzieliśmy to kilka lat temu po śmierci Mahsy Amini, kiedy wszystko wybuchło, ale nie jako skoordynowany ruch rewolucyjny lub antyreżimowy. Uderzające było to, iż w Iranie ludzie byli bardzo oburzeni i mówili: „Przestańcie zabijać, przestańcie się tak zachowywać!”. Mimo to nie zadali sobie oni choćby trudu, aby powiedzieć: „Jesteśmy rewolucjonistami, chcemy obalić ten system!”. Mówili raczej: „Po prostu zachowujcie się”. Jest to znacznie nowsze podejście obywatelskie niż to, które obserwowaliśmy we wczesnych latach reżimu. Obecnie, w związku z trwającym kryzysem, postawa ta jest nieco w zawieszeniu i nieco słabnie, ale powraca wraz z każdym przypadkiem tortur lub ofiary śmiertelnej.
Nawet jeżeli reżim twierdzi, iż istnieją wiarygodne dowody na obecność szpiegów tu i ówdzie (co może być prawdą lub nie), to faktem jest, iż Iran jest głównym celem międzynarodowych służb wywiadowczych. Widzieliśmy to już wielokrotnie w Europie, kiedy ideologiczny reżim, zapoczątkowany przez młodych, pełnych zapału ludzi, starzeje się i staje się po prostu nieprzyjemny. Podobna sytuacja ma w tej chwili miejsce w Iranie, ponieważ jest to system ideologiczny, który traci sens, gdy tylko się rozluźni i pozwoli większej liczbie głosów i sił przejąć władzę. Szach miał ten sam problem, gdy stworzył państwo jednopartyjne, partię Rastakhiz. Obecny reżim stoi przed tym samym problemem.
LJ: Z zewnątrz wydaje się, iż wszelkie legalne alternatywy dla Islamskiej Republiki są ograniczone. Czy rozważanie takich opcji w przyszłości, po zakończeniu wrogości w taki czy inny sposób, jest realne, czy też jest to zbyt daleko idący scenariusz?
WP: Nie sądzę, żeby to było zbyt daleko idące. To pytanie się pojawi. Mam nadzieję, iż pojawi się ono w Iranie, sformułowane przez młodych Irańczyków lub irańskich technologów, przez Irańczyków ze wszystkich warstw społeczeństwa, i iż znajdą oni własną drogę. Tu nie potrzeba fantastycznej konstytucji. Znacznie ważniejsze jest, aby zaprzestać nadużyć w więzieniach.
Iran ma inne problemy. Jest stosunkowo blisko Afganistanu z jego ośrodkami narkotykowymi. Dlatego Irańczycy często mają ambiwalentne podejście. Z jednej strony potrzebują silnego systemu bezpieczeństwa, ponieważ tak duży kraj oczywiście go potrzebuje. Z drugiej strony się go boją. Ponadto mają oczywiście silną tradycję autorytarną. Ale pozwólcie mi wyjaśnić jedną rzecz: biorąc pod uwagę historię wadliwego, ale wciąż dynamicznego irańskiego systemu parlamentarnego, mimo iż nie demokracji, Irańczycy zawsze mieli u siebie kwestię suwerenności narodowej i demokracji idących w parze.
Nawet jeżeli posłucha się niektórych przedstawicieli opozycji, to zawsze opisują oni obecny reżim jako obcy implant, być może wymykający się spod kontroli, ale wybrany przez Zachód w celu podporządkowania sobie irańskiej lewicy i tym podobnych. Inni powiedzieliby, iż najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei przebywał przez jakiś czas w Rosji. Obserwujemy silny nacjonalizm nie w sensie etnicznej wyższości jednej grupy, ale niezależności w bardzo klasyczny i nieeuropejski sposób.
My, Europejczycy, jesteśmy przyzwyczajeni do posiadania suwerenności narodowej, ale dzielimy też wspólne przeznaczenie z innymi krajami. Tymczasem, kiedy rozmawiam z irańskimi demokratami, ludźmi o demokratycznych poglądach, zawsze skaczą oni między dwoma skrajnościami. Z jednej strony twierdzą, iż z pomocą Zachodu mogliby uzyskać to i owo i odejść od obecnego reżimu. Z drugiej strony twierdzą, iż nie może być mowy o jakiejkolwiek ingerencji zagranicznej. Jest to sprzeczność sama w sobie. Dlatego w pewnym sensie nie mają oni postaci podobnej do Masaryka, która byłaby w stanie negocjować, rozumieć międzynarodowy system polityczny i sformułować, jakie jest w tej chwili ich narodowe przeznaczenie. Wszystkiego tego brakuje, ponieważ nie ma tam tradycji intelektualnej tego typu.
Jednocześnie co najmniej połowa społeczeństwa została uwarunkowana przez dwa filary. Jednym z nich jest irański nacjonalizm w starej tradycji Rezy Szacha – bardzo rozwodniony nacjonalizm z lat 30. XX wieku. Często ci sami ludzie twierdzą jednocześnie, iż prezydent Ahmadineżad był dla nich dobrym przykładem. jeżeli debata na temat demokracji z udziałem Irańczyków nie zostanie dobrze przeprowadzona, może to być potencjalnie niebezpieczne, ponieważ łatwo może doprowadzić do lokalnych nastrojów separatystycznych.
To sprowadza mnie z powrotem do pojęcia nie etniczności, ale irańskiego regionalizmu, czyli sposobu zarządzania systemem centrum i peryferii w Iranie. W związku z tym nie chodzi tu o dążenie do stworzenia wspaniałej konstytucji na papierze, ale raczej o praktykę w ramach danego systemu i to, jak Irańczycy chcieliby to zrobić w tej chwili – ponieważ obecny system prowincjonalny i relacje między władzami prowincji a władzami centralnymi są zasadniczo takie same jak w latach 20. XX wieku. Dlatego państwo jest bardzo zaniepokojone tym, iż nie ma to związku z charakterem reżimu, ale charakter reżimu można zmienić. I właśnie w tym widzę jedyną rolę Zachodu.
Tu chodzi o tortury i więźniów politycznych. Chodzi o stare, dobre, klasyczne wartości liberalne i fakt, iż ludzie nie zasługują na takie traktowanie. Nie musi to oznaczać całkowitej reformy sektora bezpieczeństwa, ale reformę systemu więziennictwa. Iran niemal bije rekord w liczbie egzekucji, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż większość egzekucji przeprowadzana jest na mniejszościach etnicznych. To jest problem. Irańczycy są tego boleśnie świadomi i chcą to zmienić.
Kiedy to się zmieni, gdy wyeliminuje się przemoc z systemu, trzeba będzie zapoczątkować inną debatę. Wtedy będzie można zająć się bardziej podstawowymi tematami. Nie chodzi tu tak bardzo o połączenie religii i państwa. Chodzi raczej o to, iż głowa państwa jest jednocześnie jego najwyższym sędzią, co stanowi podstawowy problem. Oczywista porażka obecnego systemu prawnego w zakresie prawa konstytucyjnego jest ironicznym powtórzeniem systemu imperialnego.
Niemniej jednak szach powiedział, iż taka jest konstytucja i nie może zmodernizować kraju, dlatego tę konstytucję uchylił. Teraz jest zaś inna potężna postać, która jest sędzią konstytucyjnym i interpretuje to, co jest złe, tak jak mu się podoba. W związku z tym może się wydawać, iż jest to zupełnie inny system, ale problem jest taki sam jak poprzednio. Brzmi to teraz mocno niczym kwestia stricte islamska, ale oczywiście jest to tylko kwestia autorytarnych rządów. Jest to niezwykle wygodne, gdy jest się strongmenem w miejscu, w którym jest się sędzią, prezydentem, ministrem obrony, a wszystko to w jednej osobie.
Dowiedz się więcej: https://www.bmlv.gv.at/pdf_pool/publikationen/book_the_iranian_security_apparatus_posch_web.pdf
Podcast jest dostępny także na platformach SoundCloud, Apple Podcast, Stitcher i Spotify
Z języka angielskiego przełożyła dr Olga Łabendowicz
Czytaj po angielsku na 4liberty.eu