Reparacje à rebours

poszwa.blogspot.com 3 godzin temu

Kiedyś jechałem po Kijowie z kolegą (Polakiem) taksówką. Doszło do rozliczenia. Kierowca nie miał drobnych. Postanowiliśmy więc wyszperać bilon z kieszeni, aby nie dać wymuszonego tradycyjną metodą napiwku. Wyszło na to, iż zapłaciłbym całą kwotę i jeszcze kolega by zarobił. Taki był spryciarz z niego.

Ja bym się nie podejmował pobierania reparacji od Niemców, bo jestem strasznie naiwny. Oni tak zakręcą, iż zawsze wyjdzie na ich. Chociażby taki przypadek, iż odsetki od środków dla ofiar Ravensbrueck trafiały na konta fundacji, w których udział mają Niemcy i w których oni mają decydujący głos. Sami sobie płacą odszkodowania za swoje zbrodnie. Czyż to nie majstersztyk?

A tutaj mistrzyni - Maria Wiernikowska - pokazuje na poważnie wiele innych scenariuszy działalności odszkodowawczej Niemców. Tych reparacji trzeba się obawiać a nie ich żądać, bo popadniemy w jeszcze większe długi. Oszwabią! Ona nie zwariowała.

Idź do oryginalnego materiału