Kiedy w maju 1848 roku obradował we Frankfurcie nad Menem Frankfurter Nationalversammlung, był to zwiastun demokracji. Ulica do tego stopnia jednak nie ufała populistycznym hasłom, iż ukuła slogan: osiemdziesięciu ośmiu adwokatów – ojczyzno jesteś zdradzona. (Achtundachtzig Advokaten, Vaterland du bist verraten).
w tej chwili slogan ten byłby jednak bardziej na czasie, kiedy demokracja wydawać się zdaje ostatnie tchnienie. Bo i teraz majstrują przy niej głównie prawnicy i politycy, którzy za nic mają demos – lud, a kratein – to rządy bez ludu, bez sumienia, bez odpowiedzialności. Czyli z użyciem prawa, jak oni je rozumieją.
Prawie dwa lata rządów demokracji walczącej powinny nauczyć Polaków adekwatnie odczytywać i ten rodzaj demokracji i prognozy jakie ona ze sobą niesie. Wybory prezydenckie wpuściły jakiś promyk nadziei, ale też zdemaskowały wielu, zwłaszcza środowiska prawnicze.
Rządy Tuska są wymowną lekcją ku czemu prowadzi władza działająca pod kątem interesu partyjnego, a nie dobra Państwa i Narodu. Jeszcze nigdy rząd nie bywał tak zdyskredytowany jak władza Tuska i jego „koalicji”. Ostatnio profesor Czarnek powiedział coś skądinąd oczywistego: W Prawie i Sprawiedliwości przygotowujemy się na wariant konieczności objęcia rządów z dnia na dzień. Stąd „Deklaracja Polska”, stąd 10 punktów fundamentalnych dla przyszłości państwa polskiego, stąd zaproszenie dla Konfederacji w szczególności, zaproszenie, żadna konfrontacja. I zaraz też owo współczesne liberum veto ze strony spodziewanych sojuszników. Jakież to wymowne myślenie partyjne! To, iż Koalicja 13 Grudnia i pozornie zrekonstruowany rząd może w każdej chwili ogłosić bankructwo, nie ulega wątpliwości. Natomiast to „objęcie rządów z dnia na dzień”, to o wiele większy problem niż się wielu wydaje. Kryterium partyjności miast państwowości wcale nie zniknie ipso facto. PiS musi szukać koalicjantów. adekwatnie na placu pozostaje tylko Konfederacja. Zrozumiałe, iż nie wystarczy jej rola „przynieś, podaj” dla PiSu. Już to samo wskazuje na konieczność programu rządzenia ponadpartyjnego – rzecz trudna z wielu względów, ale absolutnie konieczna. jeżeli takiego konsensusu się nie osiągnie i nie sięgnie się do szerokiego spektrum ludzi gotowych do pracy dla Państwa ponad sympatiami partyjnymi, to wyprowadzenie państwa z matni, w jakiej znalazło się ono pod rządami Tuska nie nastąpi. Jedno z pierwszych zadań nowej władzy będzie wprowadzenie ładu w dziedzinę wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza wyprowadzenia z niej partyjnictwa i politykierstwa. Powołanie pana Żurka na ministra sprawiedliwości wskazuje na ewidentny zamiar Tuska, by ten tak istotny sektor życia społecznego tak zagmatwać, by jego odbudowa nastręczyła nowej władzy trudnych do pokonania przeszkód. Manipulacja wymiarem sprawiedliwości to jedyny sposób obecnej ekipy na sprawowanie rządów. Poseł Meysztowicz, spotkany po rekonstrukcji, zapytany jak widzi działanie władzy odpowiedział bez wahania: musi przyspieszyć rozliczanie PiSu. Komentarz zbyteczny. Trzeba pamiętać, iż do sanacji wymiaru sprawiedliwości zachwaszczonego w czasie PRL i bronionego przez tamtych, partyjnych, sędziów i prokuratorów, tej „szczególnej kasty”, ona właśnie nie dopuszczała, pod hasłem: „niech będzie, jak było”. To dawało tym kręgom realną władzę. Upartyjnienie wymiaru sprawiedliwości to najgorsze dziedzictwo po PRLu. Jakże długowieczne. Ale to musi się skończyć.
Wiele zaniedbano po roku 1989 i to musi dźwigać naród, coraz to wabiony przez kłamliwych proroków i oskubywana przez kanciarzy w togach i bez nich umęczona Polska. Kiedy spoglądam na rozentuzjazmowane tłumy stale niesyte tych samych wręcz przysłowiowych bredni, jakimi karmi je Tusk, uświadamiam sobie jak trudno będzie wyprostować powykręcane ścieżki ludzkiego myślenia, by poddać je znowu zwykłemu ratio, tak adekwatnemu każdemu z nas, a jednak tak nieobecnemu.