"Premier Donald Tusk ogłosi skład nowej Rady Ministrów w środę 23 lipca o godzinie 10:00" – przekazał w najnowszym poście na platformie X rzecznik rządu Adam Szłapka.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, podczas czerwcowego exposé w Sejmie Tusk zapowiedział rekonstrukcję rządu na lipiec. Pierwotnie miała się ona odbyć "około 15 lipca". Później została przesunięta na wniosek marszałka Szymona Hołowni. Ma ona polegać nie tylko na dymisji niektórych ministrów i powołaniu na ich miejsce innych osób.
Nowy rząd Tuska poznamy już za kilka dni. Co ma się zmienić?
– Gdybym był niezadowolony z którychś z pań albo panów ministrów, to pożegnałbym i byśmy dalej nie współpracowali. Chcę być szczery, ale także delikatny. Rekonstrukcja i wynikające z niej zmiany personalne to nie jest wskazanie "ta zła", "tamtemu nie wyszło". To będzie efektem uzgodnionej wspólnie z koalicjantami nowej konstrukcji rządu, która ma dawać szanse na impet i sprawność działania – tłumaczył na jednej z konferencji premier.
Więcej szczegółów przekazał wicepremier Krzysztof Gawkowski podczas ostatniej rozmowy z Radiem ZET. – Myślę, iż część ministrów bez teki zakończy swoją misję, część będzie pewnie przesunięta do rangi sekretarzy stanu w ministerstwach, będą zmiany w niektórych resortach personalne, a część resortów będzie połączona – przekazał polityk Lewicy.
W planach jest również stworzenie większych resortów. Gawkowski mówił, iż "jeden bardzo duży będzie odpowiedzialny za sprawy gospodarcze, a drugi za sprawy ważne na dziś dla kraju, to energetyka na pewno".
A co o tych zmianach w rządzie sądzą Polacy? Z najnowszego sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, iż opinie są podzielone. Co czwarty zapytany (25,4 proc.) uważa, iż rekonstrukcja "raczej pomoże", a 5,9 proc., iż "zdecydowanie pomoże".
Z drugiej strony 37,8 proc. ankietowanych odpowiedziało, iż "zdecydowanie nie pomoże", a 21,5 proc. jest zdania, iż "raczej nie pomoże". Łącznie 59,3 proc. Polaków jest sceptycznych wobec planowanej rekonstrukcji i jej skutków. Niezdecydowanych było 9,4 proc.