Rekonstrukcja: czy premier odzyskał moc?

10 godzin temu

Jeżeli się nie uda, to koniec. Okręty zostały spalone

Rekonstrukcja rządu była jak przenoszona ciąża. Po raz pierwszy premier Tusk zaczął o niej mówić w lutym. Wtedy zapowiadał, iż gdy Rafał Trzaskowski będzie prezydentem (innego wariantu nie dopuszczano), to w tych nowych okolicznościach przeprowadzone zostaną zmiany organizacyjne i legislacyjne. Rekonstrukcję widziano więc jako eksplozję siły Donalda Tuska.

Później premier o rekonstrukcji mówił w czerwcu. I już nie było eksplozji siły, raczej rozpaczliwa próba złapania oddechu. Trwało to tygodniami i budziło szydercze komentarze, iż za chwilę trzeba będzie rekonstruować samego premiera. Wydawało się, iż koalicja rządowa nie wyszła z powyborczego szoku. A Konfederacja i PiS triumfowały, jakby za chwilę miały brać władzę.

Wreszcie rekonstrukcja się dokonała. I – przyznają to choćby przeciwnicy obecnej władzy – Tusk wychodzi z tej operacji z tarczą. Po raz pierwszy od 1 czerwca to on, a nie jego przeciwnicy, narzuca polityczny ton, ma inicjatywę, przyciąga uwagę publiczności i komentatorów.

Rozpadająca się koalicja, pozbawiony energii premier, sparaliżowani defetyzmem ministrowie – taki obraz rządu budowano przez cały czerwiec i połowę lipca, a wzmacniały go sceny z polskiej granicy zachodniej, z bojówkami Bąkiewicza, które miały wyręczać niedziałające państwo. Rekonstrukcja ten obraz przecięła. Prawica już nie mówi, iż rząd jest słaby i bezwolny. W zasadzie mówi coś innego – iż ten rząd jest niebezpieczny. I nie szydzi z ministrów, a niektórych – tak można wnioskować po wypowiedziach liderów PiS – się boi.

W samej koalicji nikt już nie twierdzi, iż warto byłoby rozejrzeć się za nowym premierem. Teraz mówi się, na kogo Tusk postawił i kto będzie nadawał ton. Czyli plan minimum Tusk zrealizował. Znów skupia uwagę, mówi się o jego działaniach, jego decyzje są komentowane.

A dalsza część planu? Ewidentnie widać, iż i kształt rządu, i samo wystąpienie Donalda Tuska oraz wszystkie działania były w dużej mierze ukształtowane przez atmosferę ostatnich tygodni i przez szok, który przeżyli koalicja rządząca oraz jej wyborcy po 1 czerwca. „Są takie momenty w historii każdego kraju, iż trzeba ogarnąć się, stanąć twardo na ziemi, powstrzymać emocje i na nowo ruszyć do pracy”, mówił premier. I obsadził się w roli generała, który przejmuje armię po klęsce, zaprowadza porządek i daje nadzieję. Bitwa przegrana – wojna trwa! Zresztą w podobnym klimacie utrzymane było ogłoszenie rekonstrukcji. Premier nazwał zrekonstruowany rząd „ekipą komandosów”, a ministrów Żurka i Kierwińskiego (o nich dalej) nowymi, twardymi ludźmi. Nawiązał też do postaci Hernána Cortésa i krwawego podboju Meksyku. „Okręty spalone, zostawiliśmy je na brzegu”, przypomniał legendarne słowa i fakt, iż w ten sposób Cortés zmusił swoich żołnierzy do walki z Aztekami, odcinając im drogę powrotu do Europy. Trzeba iść do przodu albo zginąć.

Komu Tusk to mówił? Swojej partii? Na pewno. Ale też koalicjantom. Spory w koalicji były przecież gorszące. Dla postrzegania premiera i jego ministrów wręcz rujnujące. Panowie, o ile zginiemy, to wszyscy – tak zdaje się przekonywał sojuszników. Podkreślając, iż nie ma szans, by przejść na drugą stronę. Czy to były słowa skuteczne? Zobaczymy w najbliższym czasie, po finalizowaniu spraw wiceministrów i dalszym odchudzaniu rządu. W każdym razie lojalność koalicji jest dla tego rządu najważniejsza. To chyba wciąż sprawa nie do końca przepracowana, bo brakuje zrozumienia, iż każdy musi mieć swój sukces i każdemu trzeba go dać. Oddziały walczące muszą mieć swoich bohaterów i medale. Inaczej ducha bojowego brak.

W klimacie wojskowym utrzymane jest też hasło nowego rządu, nowa triada: porządek, bezpieczeństwo, przyszłość. „Chcę podkreślić: ten rząd będzie koncentrował się na zapewnieniu bezpieczeństwa w sposób odważny, kreatywny, we współpracy z sojusznikami, jeżeli chodzi o granicę wschodnią, i będziemy także bezwzględnie działali na rzecz ładu i porządku w naszych granicach, w Polsce” – mówił Tusk. Dodał przy tym: „Dziś to wyzwanie, jakie stworzyła agresywna polityka Rosji, ma też wymiar wewnętrzny – dotyczy dywersji i prób sabotażu, dotyczy wojny migracyjnej, hybrydowej wojny, czyli organizowania

[email protected]

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Rekonstrukcja: czy premier odzyskał moc? pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału