Czy można zostać piłkarskim Mistrzem Polski płacąc zawodnikom minimalne stawki? Jak np. przy zbieraniu truskawek? Wg części piszących tu osób jak najbardziej. Wystarczy tylko skompletować jedenastkę entuzjastów…
Publikując tekst Ranking szanghajski. Nie jest tak źle, jak się państwu zdaje zdawałem sobie sprawę, iż wielu osobom nie będzie się podobać zawarta w nim teza. Przyznam jednak, iż zostałem ciut zaskoczony. Okazało się bowiem, iż w świadomości społecznej, przynajmniej części tejże, uczelnie wyższe jawią się jako twory opanowane przez miernych i zawistnych postbolszewików.
Niestety, szkółki zwane wyższymi są zarządzane przez postbolszewicką, bardzo mierną kadrę. Ci postbolszewicy nie sa zainteresowani utrzymywaniem w swoich szkółkach najzdolniejszych studentów czy nowej zdolnej kadry - bo to mogłoby zagrozić ich karierom osiągniętym wskutek niszczenia zdolniejszych od nich.
Między innymi, to właśnie powoduje iż bardzo wielu zdolnych młodych naukowców emIgruje do zachodnich uczelni, w których mogą realizować swoje ambicje i cele...
Recepta na powyższe jest prosta jak myślenie bolszewika w 1917 roku:
… zamiast "kasy!!!" powinno się wywalić na zbitą mordę lewaków, a uczelnie bez lewactwa i komuchów będą kształcić kadry jak trza bo pieniądze są jeno marnowane.
Dekomunizacja w 2023 roku??? Dość interesująca idea, zwłaszcza wobec bezspornego faktu, iż najbardziej znany lewak akademicki Jan Hartman jest absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, gdzie studiował pod kierunkiem samego ks. prof. Mieczysława Krąpca.
Czyżby zatem KUL powinien być zdekomunizowany???
A co z innymi absolwentami tej uczelni??? Aż strach pomyśleć, iż również dali się zlewaczyć… ;)
A przecież posiadane pieniądze wyjątkowo przejrzyście tłumaczą ranking szanghajski. Wystarczy sięgnąć do ustawy budżetowej na 2023 rok. Otóż subwencje dla wszystkich uczelni wyższych w Polsce wyniosły 15.647.900.000,- zł. Licząc po aktualnym kursie stanowi to 3,816 mld dolarów.
Czyli mniej niż wynoszą budżety dwóch pierwszych uczelni rankingu szanghajskiego.
Porównywanie sytuacji nauki polskiej w czasach PRL-u z obecnymi nie ma sensu z jeszcze jednego względu. Otóż w tamtych latach uczelnie (szczególnie techniczne) były powiązane z polskim przemysłem. Politechnika Śląska doskonale prosperowała w oparciu o węgiel i chemię.
Dzisiaj natomiast przemysł został w przeważającej mierze sprywatyzowany, co najczęściej oznaczało oddanie go w ręce ponadnarodowych firm, współdziałających, często od stuleci, z konkretnymi uczelniami mającymi siedzibę daleko na zachód od Odry.
To, co nam zostało, od 8 lat dopiero podnosi się z zapaści.
Pytanie do każdego myślącego – czy wyobraża sobie, iż np. należące do Stellantis N.V., firmy francusko-włosko-amerykańskiej, gliwickie zakłady (d. Opel) czy też tyskie i bielskie (d. Fiat) będą korzystać z myśli technicznej rozwijanej w polskich uczelniach? Czy raczej skorzystają z rozwiązań opracowanych w USA itd.?
Wyzbycie się przemysłu (tzw. prywatyzacja dokonywana na początku lat 1990-tych) odbiło się na kondycji uczelni wyższych.
W sytuacji, gdy przeważająca część przemysłu należy do podmiotów zagranicznych choćby naszych najlepszych opracowań nie będzie chciał/miał kto kupić.
Marzenie, iż uzyskamy miejsce w pierwszej setce rankingu bez podniesienia wydatków budżetowych na naukę są rojeniami bez szans na urzeczywistnienie.
Trawestując Talleyranda – takie myślenie to gorzej niż zbrodnia – to naiwność.
Właśnie tak zaczynała swój rozwój Korea Południowa. Mniej więcej tyle pieniędzy z budżetu przeznaczano na naukę, co na zbrojenia. Efekt znamy…
Rzeczywistość ekonomiczna naszych uczelni jest smutna aż do bólu. Ponad 80% budżetu subwencyjnego pochłaniają wydatki dotyczące wynagrodzeń (w tym ZUS). Do tego trzeba dodać koszty związane z utrzymaniem całej infrastruktury – remonty i ogrzewanie budynków, podatki od nieruchomości itp. Wpływy z grantów ratują nieco sytuację, ale nie wszystkim. Pewien zastrzyk gotówki dały też płatne studia.
To jednak za mało, aby mówić o odniesieniu większych sukcesów niż te, jakie polska nauka ma obecnie.
Porównując piłkarsko – tułamy się mimo wszystko w czołówce rankingu podobnie jak Ruch Chorzów w ekstraklasie do 2003 roku.
Tymczasem prawda o poziomie naszych szkół wyższych dowodzona jest przez absolwentów, którzy bez przeszkód znajdują pracę w uczelniach i jednostkach badawczych na całym świecie.
Powtarzam zatem – jest lepiej, niż się państwu zdaje.
Czego jednak nie należy rozumieć, iż jest OK.
19.08 2023
Ps. Warto też zajrzeć do rankingu by przekonać się, kogo zostawiamy w tyle.