„Raffaello” i „Prince Polo” jako narzędzia agitacji, czyli Platforma w panice

3 tygodni temu

W trakcie ciszy wyborczej, gdy prawo wyraźnie zabrania jakiejkolwiek agitacji, lokalni działacze Platformy Obywatelskiej posunęli się do wyjątkowo aroganckich działań. W mediach społecznościowych oraz w przestrzeni publicznej pojawiły się prowokacyjne treści, w których wykorzystywano produkty takie jak Raffaello i Prince Polo – słodycze jednoznacznie kojarzone z Rafałem Trzaskowskim, kandydatem PO na prezydenta. To nie tylko jawne łamanie prawa wyborczego, ale także dowód na desperację i strach przed przegraną.

Cisza wyborcza? Nie dla niektórych działaczy PO

Mimo iż cisza wyborcza obowiązuje wszystkich, część lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej uznała, iż prawo ich nie dotyczy. W sieci pojawiły się zdjęcia i posty, w których słodycze Raffaello i Prince Polo były przedstawiane w kontekście wyborczym, co stanowiło ewidentną próbę ominięcia zakazu agitacji.

To skandaliczne, iż ludzie odpowiedzialni za kampanię nie potrafią uszanować choćby podstawowych zasad demokratycznych wyborów – napisał do naszej redakcji członek PO, który prosił o anonimowość. „Takie zachowanie nie tylko naraża partię na kary, ale też szkodzi jej wizerunkowi. Powinniśmy wygrywać uczciwie, a nie oszukiwać.

Reakcje wewnątrz partii: „To wstyd”

Jak się okazuje, nie tylko przeciwnicy polityczni, ale także sami członkowie Platformy Obywatelskiej są oburzeni takimi praktykami. W wiadomościach, które otrzymaliśmy od naszych Czytelników związanych z PO, pojawiły się głosy rozczarowania:

To pokazuje brak dyscypliny i profesjonalizmu. Zamiast skupić się na merytorycznej debacie, niektórzy wolą infantylne zagrywki, które tylko ośmieszają partię – skomentował jeden z lokalnych działaczy.

Inny dodaje:

Jeśli PO chce być traktowana poważnie, musi natychmiast wyeliminować z własnych szeregów osoby, które łamią prawo i psują reputację ugrupowania.

Brak spójnej strategii czy celowa prowokacja?

Te incydenty pokazują jeszcze jeden problem – Platforma Obywatelska nie ma spójnej strategii komunikacyjnej. Zamiast opierać kampanię na rzetelnych argumentach, część działaczy ucieka się do tanich chwytów, które bardziej kojarzą się z kiepską reklamą niż poważną walką wyborczą.

To nie jest przypadek, iż akurat te produkty zostały użyte. To celowa próba manipulacji, by przypomnieć wyborcom o Trzaskowskim mimo ciszy wyborczej – ocenia politolog, który skontaktował się dzisiaj rano z naszą redakcją. Tyle, iż w ten sposób PO nie zyskuje sympatii, tylko pokazuje, iż nie potrafi grać fair.

Czy będą konsekwencje?

Państwowa Komisja Wyborcza ma prawo nałożyć kary za naruszenie ciszy wyborczej. Jednak prawdziwym problemem dla PO powinna być utrata zaufania wyborców, którzy oczekują od polityków przestrzegania zasad.

Jeśli partia nie potrafi zdyscyplinować własnych członków, to jak może zarządzać krajem? – pyta w przesłanej nam wiadomości mieszkaniec Gniezna.

W artykule celowo nie cytujemy wypowiedzi osób związanych z innymi ugrupowaniami, aby zachować obiektywizm. Wszystkie opinie pochodzą od Czytelników lub członków PO, którzy zwrócili się do nas z krytyką tych praktyk.

Większość wpisów ze wspomnianymi powyżej słodyczami zostało usuniętych, co obrazuje nieszczere intencje i pełną świadomość łamania ciszy wyborczej przez dane osoby. To obrazuje hipokryzję ludzi, którzy z jednej strony twierdzą, iż opowiadają się za przestrzeganiem prawa, a z drugiej sami je łamią. Czy zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje? Na to pytanie poznamy odpowiedź w ciągu najbliższych dni.

W procesie tzw. „ukrytej agitacji” nie uczestniczyli czołowi działacze PO z naszego regionu, czyli zarówno starosta Tomasz Budasz, jak i prezydent Michał Powałowski.

Idź do oryginalnego materiału