Rafał Bruski wyjaśniał w Toruniu, dlaczego Bydgoszcz potrzebuje „rozwodu statystycznego”

1 dzień temu

Zainicjowana przez prezydenta Rafała Bruskiego i wojewodę Michała Sztybla decyzja o „statystycznym rozwodzie” Bydgoszczy z Toruniem została oparta na merytorycznych argumentach. Te nie znajdują zrozumienia w urzędzie marszałkowskim, dlatego prezydent udał się do sąsiedniego miasta, by przekonać radnych sejmiku i członków zarządu województwa na czele z marszałkiem Piotrem Całbeckim, dlaczego Bydgoszcz ma rację w tym sporze.

W kwietniu prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski przedstawił propozycję, by prowadzone przez Komisję Europejską statystyki były liczone osobno, a nie wspólnie z Toruniem. „Rewizja podziału statystycznego województwa kujawsko-pomorskiego” ma polegać na podziale Jednostki Terytorialnej do Celów Statystycznych (NUTS) podregionu bydgosko-toruńskiego na dwa osobne podregiony: Bydgoszcz byłaby liczona z powiatem bydgoskim; analogiczna sytuacja dotyczyłaby Torunia. Podział statystyk ma pokazać pełny potencjał Metropolii Bydgoszcz i wskazać różnice pomiędzy większym i mniejszym miastem regionu.

Wniosek Bruskiego, poparty przez wojewodę kujawsko-pomorskiego Michała Sztybla został złożony do Biura Statystycznego Komisji Europejskiej przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. I od razu wywołał niepokój po toruńskiej stronie: prezydent Grodu Kopernika Paweł Gulewski uznał bydgoską propozycję za „rozbrajanie regionu z siły”, w podobnym tonie wypowiedział się też marszałek Piotr Całbecki, który rzecz jasna także nie chce zmiany.

Moje stanowisko jest niezmienne. Wynika z wcześniej przyjętej przez Eurostat, czyli unijną instytucję, zasad tworzenia tak zwanego poziomu statystycznego na wszystkich poziomach statystycznych Unii Europejskiej. W naszym województwie statystyki obejmują Bydgoszcz, Toruń i dwa powiaty. Nie sądzę, żeby pod wpływem tego wniosku, który został złożony przez miasto Bydgoszcz, Eurostat zmienił zdanie i nagle kwalifikował inaczej tego typu obszary – mówił w kwietniu.

Rafał Bruski pojechał do Torunia. „Oczekuję rzetelnego odzwierciedlania potencjału Bydgoszczy”

W marcu prezydent Bydgoszczy oznajmił, iż zamierza wybrać się w czerwcu na sesję sejmiku – i słowa dotrzymał. W poniedziałek, 23 czerwca przybył na obrady i przedstawił bydgoską rację stanu. Podczas swojego wystąpienia zaznaczył, iż poprosił zarówno samorząd województwa, jak i Torunia o zaopiniowanie zmian w liczeniu statystyk. Przedstawił też konkretne argumenty.

Inwestorzy, których obsługuje Bydgoska Agencja Rozwoju Regionalnego oczekują szeregu informacji, które z poziomu dzisiejszego NUTS-u nie są dostępne. Wsłuchując się w te potrzeby, chciałem uzasadnić ten wniosek – podkreślił Bruski. Dodał też, iż „statystyczny rozwód” pozwoli na lepsze monitorowanie uwarunkowań ekonomicznych i społecznych, dostęp do rzetelnych danych adekwatnych do miejsca, a nie tylko do prowadzenia polityki rozwoju województwa – ale również dla rozwoju miasta i powiatu.

  • Byliśmy na budowie S10 Bydgoszcz – Toruń. Co dzieje się na odcinku w rejonie Solca? [ZDJĘCIA]

Toruńscy politycy nie zgodzili się z racjami Bruskiego – w zamian przedstawiali hipotezy wykraczające poza zagadnienia statystyczne i tłumaczyli, iż tylko zsumowany potencjał obu miast stwarza możliwość osiągnięcia poziomu porównywalnego z większymi środkami. Bruski przypominał, iż Bydgoszcz i Toruń mają w tej chwili osobne obszary funkcjonalne; podkreślił także, iż minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i prezes GUS poparli jego propozycję. – Przesłałem minister całą swoją korespondencję między starostą, samorządem województwa i prezydentem Torunia. Strona rządowa i GUS poznała argumenty obu stron – zwrócił uwagę.

Prezydent Bydgoszczy zaznaczył, iż jego wniosek wywołał „ostre reakcje” w Toruniu. Skomentował m.in. wpis Gulewskiego. – Prezydent Torunia pisał te słowa trzy metry ode mnie, na szkoleniu z obrony cywilnej w Akademii Pożarniczej; nie chciał na ten temat porozmawiać, tylko napisał post – ujawnił Bruski. Potem odpowiadał Piotrowi Całbeckiemu – marszałek rzekł bowiem, iż „nie odpuści sprawy tego podziału”, gdyż pozwoli on „komplementarnie mówić o metropolii bydgosko-toruńskiej”.

Myślałem, iż ten etap mamy już za sobą: już sześć lat temu byłem pewny, iż temat wspólnej metropolii zniknął, ale jak widać nie do końca – stwierdził Bruski. W jego opinii wyodrębnienie osobnych jednostek statystycznych jest sprzeczne z prowadzoną od kilkunastu lat przez urząd marszałkowski i zarząd województwa polityką ukrywania różnic w potencjałach Bydgoszczy i Torunia.

– Kreowany jest na zewnątrz obraz, iż Bydgoszcz = Toruń, a w niektórych przypadkach choćby Toruń > Bydgoszcz. Ostatnio sejmik przegłosował zapisy, wedle których oba miasta mają porównywalny potencjał. Ja się z tym nie zgadzam

– przekonywał. Podział NUTS-ów pozwoliłby lepiej wykazać faktyczny potencjał Bydgoszczy i Torunia. Włodarz Bydgoszczy przedstawiał dane, które już teraz wskazują na spore różnice pomiędzy większą Bydgoszczą a mniejszym miastem – stopa bezrobocia w grodzie nad Brdą i Wisłą wyniosła (dane na koniec 2024 roku) 2,3%, dla powiatu 3,3%, natomiast w Toruniu 3,2%, a w powiecie aż 8,3%.

To pokazuje, jak miasto oddziałuje na otoczenie. 40 tysięcy osób dojeżdża do pracy do Bydgoszczy i o tyle mniej bezrobotnych jest w sąsiadujących gminach. Bydgoszcz i powiat są gospodarczą siłą napędową naszego województwa i tego nie zmieni się statystyką. Informacji o zróżnicowaniu potencjałów nie znajdziecie państwo w żadnych dokumentach strategicznych przyjmowanych przez sejmik w ostatnich latach. Bydgoszcz i Toruń nie mają podobnego potencjału. Ja się z tym nie zgadzam i nie zgadzają się z tym radni i bydgoszczanie – mówił w Toruniu Bruski.

@metropoliabydgoska.pl Długi weekend, piękna pogoda, a my przychodzimy do Was z dobrymi wiadomościami z Bydgoszczy! #Bydgoszcz #metropoliabydgoskapl #bydgoszczanie #bydgoszczcity #metropoliabydgoska #DobreWiadomości ♬ dźwięk oryginalny – MetropoliaBydgoska.PL

Przedstawiciele samorządu województwa otrzymali też wyjaśnienia dotyczące przedstawiania danych – zawartych m.in. w raporcie o stanie województwa – o liczbie studentów, wedle których w Toruniu jest ich więcej niż w Bydgoszczy. Powstały one w oparciu o informacje przekazywane przez uczelnię. – To nieprawda, iż w Toruniu jest więcej studentów niż w Bydgoszczy – podkreślił prezydent. Dane na korzyść Torunia przedstawia bowiem Uniwersytet Mikołaja Kopernika, który do grona toruńskich żaków zalicza uczęszczających na przejęte 20 lat temu przez Toruń Collegium Medicum. – Obecnie stanowią oni 30% przedstawicieli UMK, a znając plany rozwojowe CM jestem spokojny, iż ten procent będzie rósł – mówił.

Na podobny manewr zdecydował się także Uniwersytet WSB Merito, który w poczet toruńskich studentów zalicza 3700 osób uczęszczających do bydgoskiej placówki. – Pozwoliłem sobie zacytować piosenkę studenta UMK Grzegorza Ciechowskiego „Gdzie oni są?” Odpowiem – w Toruniu – wytknął Bruski. Reasumując: Toruń odebrał Bydgoszczy 9000 studentów.

Bydgoszcz skupia się już na tworzeniu własnego ośrodka funkcjonalnego i współpracy z ościennymi gminami, wyciągając także dłoń do powiatu toruńskiego – pod koniec roku ma zostać uruchomiona linia podmiejska do Czarnowa (gmina Zławieś Wielka). Prezydent Bydgoszczy podkreślił, iż gminy Stowarzyszenia Metropolia Bydgoszcz spełniają wymogi ustawy metropolitarnej sprzed dekady i jednocześnie „życzył sukcesów” Stowarzyszeniu Metropolia Toruńska. – To jest kierunek działania dużych miast – szukanie partnerstwa z otoczeniem. 10 lat temu Bydgoszcz nie miała łatwego zadania; mój poprzednik chciał siłą przyłączyć do miasta spore części kilku gmin. Poziom zaufania wynosił w skali od 1 do 10 – minus pięć, a na to najciężej zapracować – tłumaczył. Jak widać, udało się odzyskać zaufanie i stworzyć silny ośrodek metropolitarny.

W podsumowaniu Bruski wyraźnie zaznaczył, iż nie dąży do podziału województwa i deklaruje współpracę z każdym partnerem samorządowym, o ile będzie to korzystne dla Bydgoszczy i Bydgoskiego Obszaru Funkcjonalnego oraz będzie opierać się o rzetelne dane.

– Oczekuję rzetelnego odzwierciedlania potencjału Bydgoszczy i BOF w dokumentach planistycznych i strategicznych województwa, a w szczególności zaprzestania kreowania fałszywego obrazu podobnych potencjałów obu miast. Oczekuję zatem prawdy – na treści o „porównywalnym potencjale” w Bydgoszczy nigdy zgody nie będzie

– spuentował prezydent.

Argumenty Piotra Całbeckiego

Broniący obecnego „jednego worka” marszałek Piotr Całbecki uważa, iż aktualna jednostka NUTS3 „podregion bydgosko-toruński”, poprzez zasięg tożsamy z obszarem Stołecznego Obszaru Rozwojowego „bardzo trafnie odnosiła się do założeń prowadzenia polityki rozwoju województwa w aspekcie dwustołeczności”. Toruński polityk podkreślał również, iż podregion bydgosko-toruński to czwarta pod względem zaludnienia jednostka NUTS3 w Polsce – 762 tysiące mieszkańców.


ZOBACZ: Byliśmy na budowie S10 Bydgoszcz – Toruń. Co dzieje się na odcinku w rejonie Solca? [ZDJĘCIA]


Dlaczego proponowana przez prezydenta Bydgoszczy zmiana jest z naszego punktu widzenia niekorzystna? Podregion bydgoski będzie miał 450 tysięcy mieszkańców, a toruński 309 tysięcy. jeżeli chodzi o liczbę ludności, spadniemy z czwartego na 39. i 68. pozycję – podkreślał Całbecki. Jasno widać, iż na tej zmianie bardziej ucierpi Toruń.

Podział aktualnej jednostki NUTS3 podregion bydgosko-toruński na dwie jednostki nie spowoduje istotnego zwiększenia dostępności danych przydatnych dla prowadzenia polityki rozwoju. Po pierwsze – zarówno Metropolia Bydgoszcz, jak i Metropolia Toruńska są znacznie większe, niż proponowane „nowe” podregiony, a więc w takim samym stopniu jak obecny podregion bydgosko-toruński nie odpowiada ich zasięgowi, także nowe podregiony: bydgoski i toruński nie będą im odpowiadać. Po drugie – zakres danych dostępnych dla NUTS3, a niedostępnych dla poziomu powiatów, jest niewielki – przekonywał marszałek.

Obecna jednostka statystyczna jest lepsza niż proponowana przez Bydgoszcz także dla celów promocyjnych. Należy zakończyć ten spór i dyskusje, ale ostatecznie decyzje podejmie Eurostat i Parlament Europejski – powiedział Całbecki. Należy zatem czekać na decyzje urzędników z Luksemburga i Brukseli (tam znajdują się siedziby Eurostatu) i posłów do PE.

Radna Niewiadomska atakuje Bruskiego. Doczekała się ripost

Po wystąpieniu prezydenta pytania do niego skierowała radna KO Anna Niewiadomska. Wybrano ją z okręgu bydgoskiego, ale w opinii prezydenta, wyrażonej w rozmowie z „Expressem Bydgoskim” interesy Bydgoszczy w sejmiku reprezentują jedynie… radni PiS – Jarosław Wenderlich i Marek Gralik. Zarzuciła Bruskiemu, iż nie spotyka się ze wszystkimi radnymi oraz to, iż instytucje miasta, jak i urzędu wojewódzkiego nie korzystają z usług bydgoskiego – a po decyzji sejmiku z lutego – w zasadzie oddziału Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Medycyny Pracy w Toruniu.

Co na zmianach jednostek statystycznych zyska przeciętny mieszkaniec Bydgoszczy? Nie jestem przeciwna zmianom, ale chcę rozmawiać – stwierdziła, uznając iż komunikaty medialne kierowane przez włodarza „dzielą bydgoszczan na tych, co myślą jak pan i tych, którzy nie są bydgoszczanami”. – Jestem lokalną patriotką, kocham miasto i nie chcę, by było postrzegane jako miejsce kłótni z sąsiednim ośrodkiem – dodała. Uzupełniając: w lutym Niewiadomska przestała być pełnomocnikiem Michała Sztybla ds. równego traktowania, a później przestała być zatrudniona w urzędzie wojewódzkim. Obecnie, jak ujawnił Portal Kujawski, pracuje w podległej marszałkowi Filharmonii Pomorskiej.

Na wypowiedź Niewiadomskiej zareagował Wenderlich, który podkreślił, iż na tej samej sesji sprzeciwiła się przyjęciu apelu w sprawie likwidacji oddziału Urzędu Dozoru Technicznego w Bydgoszczy. – Jak pani głosowała w sprawie WOMP, to sama pani wie – dodał (Niewiadomska wstrzymała się od głosu). Rafał Bruski był natomiast „zaszokowany” jej pytaniami.

Jako pracownik instytucji samorządu województwa liczyłem, iż będzie pani próbowała we mnie uderzyć w bardziej subtelny sposób. W wywiadzie powiedziałem o dwóch radnych reprezentujących interes Bydgoszczy na podstawie jednego głosowania, ale ich było więcej – na początku przyszłego tygodnia przedstawię wszystkie głosowania sprzeczne z interesem miasta i Rady Miasta Bydgoszczy, w których pani uczestniczyła i opowiadała się inaczej – i je dostarczę. Wówczas podtrzymam to zdanie, które powiedziałem – odpowiedział Niewiadomskiej prezydent.

– W przypadku WOMP wykazała się pani niewiedzą. Na tego typu usługi prowadzony jest przetarg i ten kto wygra, wykonuje badania. Warto się zastanowić nad pytaniem, bo można wykazać się brakiem wiedzy

– tak Bruski odniósł się do kolejnych zarzutów. Odpowiadając na pytanie radnej o to, co zyska bydgoszczanin powiedział: – Lepsze dane statystyczne służące lepszemu zarządzaniu miastem i kontaktom z inwestorami – a to miejsca pracy, podatki dla miasta… Tych korzyści jest wiele.

– Zobaczymy, jaka będzie odpowiedź na ten wniosek. Ja nie jestem statystykiem. Rozumiem pana prezydenta, iż chce posługiwać się danymi, które będzie wykorzystywać do zarządzania miastem. Życzę powodzenia – przyznał marszałek. Broni on wspólnego zliczania danych, ponieważ łączne pokazanie liczby instytucji (przy przewadze tych z siedzibą w Bydgoszczy – 74, w Toruniu jest ich ok. 30) pokazuje większy potencjał „funkcjonalnego obszaru dwustołecznego”.

Filharmonię czy Operę w Bydgoszczy budujemy nie tylko dla bydgoszczan, ale dla wszystkich mieszkańców województwa. Mam inne niż pan prezydent spojrzenie na województwo – dodał marszałek. Nie zgadzał się jednak z tym, iż statystyki urzędu marszałkowskiego są „oparte o kłamstwa”. Prezydent odpowiadał pytaniem. – Ja tylko pokazałem jeden przykład liczby studentów. Czy to jest nieprawdziwa, czy prawdziwa liczba?

– Dopóki w jednym worku będzie Bydgoszcz i Toruń, nie osiągniemy porozumienia. Mój mandat obliguje mnie do walki o Bydgoszcz

– stwierdził Bruski.

Idź do oryginalnego materiału