Jeśli myśleliście, iż nic już Was nie zaskoczy w świecie politycznej ignorancji, to Radosław Fogiel jakiś czas temu postanowił udowodnić, iż granice absurdu są wciąż przesuwalne. Jeden z podnóżków prezesa, dał swego czasu popis tak spektakularnej niewiedzy, iż można by go śmiało nominować do nagrody dla najgłupszego polityka w Polsce.
Do sytuacji doszło w programie Roberta Mazurka. Dziennikarz, znany z ciętego języka i cierpliwości dość ograniczonej, zapytał swojego rozmówcę:
– Słyszał pan o polskim samochodzie elektrycznym Izera, wspieranym przez rząd?
– Tak, prace realizowane są – odpowiedział Fogiel z typowym dla siebie entuzjazmem, który zwykle poprzedza katastrofę.
– Gdzie, przepraszam? – dopytywał Mazurek, najwyraźniej podejrzewając, iż zaraz wydarzy się coś niepokojącego.
– No, w Górach Izerskich – wypalił Fogiel.
– Nazywa się Izera dlatego, iż jest produkowany w Górach Izerskich – dodał jeszcze, prawdopodobnie przekonany o własnej błyskotliwości.
Kurtyna.
Człowiek, który kompromitował się jako rzecznik PiS, pomylił nazwę marketingową projektu z jego lokalizacją produkcyjną. Przypomnijmy: Izera, pisowski projekt porażka, miała być produkowana w Jaworznie. Jaworzno, panie Fogiel, leży na Śląsku, nie w żadnych Górach Izerskich. To nie są szczegóły techniczne, tylko elementarz. Jakby ktoś twierdził, iż „Maluch” powstał w Bieszczadach, bo „brzmi swojsko”.
– Słyszał pan o polskim samochodzie elektrycznym Izera, wspieranym przez rząd – zapytał go Robert Mazurek.
– Tak, prace realizowane są – odparł Fogiel.
– Gdzie, przepraszam? – dopytywał Mazurek.
– No, w Górach Izerskich – stwierdził Fogiel.
– Nazywa się Izera dlatego, iż jest produkowany… https://t.co/aLBGLeZy1e
— Marcin Tyc (@MarcinTyc) July 21, 2025