Dziś, 26 lipca w południe, premier Donald Tusk przybył na otwarte spotkanie z mieszkańcami Pabianic. Pod koniec wydarzenia głos zabrała piotrkowska radna PO Małgorzata Pingot i prosiła szefa rządu o przyjazd do Piotrkowa.
Premier rozpoczął spotkanie od podsumowania sytuacji politycznej w kraju, wyrazistego krytykowania dotychczasowych działań rządu oraz przedstawienia kluczowych postulatów PO, m.in.: wprowadzenia kredytu 0 % na pierwsze mieszkanie dla osób do 45. roku życia, aby mieszkanie stało się prawem, a nie towarem i obietnicy zmniejszenia obciążeń podatkowych, ograniczenia kolejek do lekarzy oraz obniżenia składki zdrowotnej.
W odpowiedzi na kontrowersyjną wypowiedź marszałka Szymona Hołowni dotyczącą rzekomych planów „zamachu stanu”, premier Tusk odniósł się do tej kwestii ostrożnie, podkreślając, iż w polityce lekceważenie konsekwencji słów może prowadzić do poważnych skutków. Spotkało się to z aprobatą części zgromadzonych.
Premier mówił także o zarzutach, m.in. wobec byłego prezesa PKN Orlen, Daniela Obajtka — nazywając go jednym z „największych oligarchów Putina” w kontekście sankcji i polityki surowcowej.
Podczas sesji pytań i odpowiedzi z sali, jeden z uczestników publicznie popełnił gafę językową, myląc prokurator Ewę Wrzosek z Ewą Braun, żoną Adolfa Hitlera . Premier zareagował gestem zasłonięcia uszu, co zostało odebrane jako sugestia, by unikać rażących błędów w debacie publicznej.
Kulminacyjnym punktem było wystąpienie zapłakanej mieszkanki, która przedstawiła dramatyczną historię swej teściowej przebywającej w DPS-ie. Apelowała o pomoc w sprawie opłat oraz odpowiedzi prawnej na pytania o prawa matki chorego dziecka. Prezydent Pabianic obiecał interwencję w tej sprawie.
Na zakończenie głosu udzielono Małgorzacie Pingot, piotrkowskiej radnej (PO), która w bardzo emocjonalnym tonie przedstawiła bieżącą sytuację w mieście (na filmie powyżej, czas: 1:39:00). Główny nacisk położyła na narastające napięcia wokół inicjatywy referendalnej działaczy PiS w sprawie odwołania prezydenta i rady miasta.
Skarżyła się, iż oni otrzymują pomoc ze strony mediów Sakiewicza i środowisk narodowych. – Ale my nie mamy takiego wsparcia. Pan premier jeszcze nie był u nas – powiedziała.
Na koniec zaapelowała: – Chciałabym zaprosić pana premiera do Piotrkowa, bo podobno wygrywa się w Piotrkowie.
Reakcja Donalda Tuska okazała się być bardzo powściągliwa. Widać było, iż propozycja przyjazdu do Piotrkowa stanowiłaby kłopot. Premier ma świadomość, iż Juliusz Wiernicki, członek Platformy i prezydent Piotrkowa, uwikłał się w nieporozumienia o charakterze rodzinno-obyczajowym, które okrzyknięto „aferą rozporkową”.
Jak wiadomo w polityce można wybaczyć niemal wszystko, ale nie skandale związane z domowym ogniskiem, zdrady małżeńskie itd. Historia ostatniej dekady daje wiele przykładów osób pełniących funkcje publiczne, które po nagłośnieniu podobnych afer tracili w trybie natychmiastowym nie tylko poparcie wyborców, ale też swoich zwierzchników.
Z tego powodu zaproszenie skierowane przez radną było nietaktowne i nieprzemyślane, a jedynie nakierowane na (nieudaną) próbę promocji własnej osoby. Wszystko wskazuje na to, iż działaczka nie konsultowała swojego apelu z władzami piotrkowskich struktur PO ale wykazała się samodzielna inicjatywą.
→ red.
26.07.2025
• foto: YouTube / screen: GT