Gdybym spotkał kiedyś Donalda Tuska, powiedziałbym Mu tak:
– Panie Premierze, nie chce Pan przerżnąć wyborów za 2 lata, odejść w niesławie, a Polskę i Europę zostawić w łapach agentów Putina? Nie chce Pan, więc dam Panu prostą radę: zlikwidujcie Instytut Pamięci Narodowej, a zaoszczędzone 600 mln zł rocznie przeznaczcie na Instytut Przyszłości Narodowej. Zróbcie sobie wewnętrzny sondaż i spytajcie Polaków, czy woli mieć instytut pamięci, czy przyszłości? Mogę się założyć o butelkę wina za 1000 zł, iż Polacy wybraliby tę drugą opcję, a po likwidacji obecnego IPNu sondaże z 32% dla KO wzrosłyby do 45%.
Tak bym powiedział. Ja wiem, iż nasz Premier to historyk i być może bliżej Mu do Pamięci niż Przyszłości, ale wygranie wyborów dzięki dość prostej operacji, jaką jest likwidacja IPN, jest nie do pogardzenia.
IPN to wrzód na pewnej części ciała naszego kraju. 600 milionów złotych rocznie wydawanych na bezsensowną działalność. Są wydziały historyczne na Uniwersytetach, są instytuty PANowskie. To one powinny się zajmować (i zajmują się) tym, co robi IPN.
Likwidacją IPNu nikt, poza PiSem, by się nie przejął. A im więcej PiS by gardłował za nielikwidowaniem IPN, tym poparcie by mu spadało.
Najwyższy czas, żeby politycy zrozumieli, iż POLACY CHCĄ LIKWIDACJI IPN I PRZEZNACZENIA ZAOSZCZĘDZONYCH PIENIĘDZY NA BADANIA I ROZWÓJ.
Michał Leszczyński












