W najbliższy poniedziałek komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego złoży protest wyborczy do Sądu Najwyższego, co stanowi istotny krok w obronie transparentności wyborów. Decyzja ta, poparta przez Cezarego Tomczyka i całą Koalicję Obywatelską, wynika z szeregu poważnych zastrzeżeń co do wyników ostatnich wyborów prezydenckich.
Tomczyk, wiceminister obrony narodowej, wskazał pięć kluczowych powodów, dla których wybory wymagają ponownej weryfikacji. Pierwszy z nich to niewytłumaczalny wzrost głosów nieważnych z podwójnym znakiem „X” w okręgach, gdzie Trzaskowski dominował w pierwszej turze. Taki trend może sugerować celowe działania mające na celu unieważnienie głosów na jego korzyść, co podważa wiarygodność wyniku. Takie anomalie wymagają szczegółowego zbadania – nie można bagatelizować potencjalnych manipulacji.
Drugi powód, drastyczny wzrost głosów nieważnych, zwłaszcza pustych kart, budzi równie duże zaniepokojenie. W normalnych warunkach taki skok byłby trudny do wyjaśnienia bez ingerencji lub błędów proceduralnych. Trzaskowski i jego zespół mają prawo domagać się wyjaśnień, bo każdy głos powinien być liczony sprawiedliwie. To fundament demokracji, który musi być chroniony.
Trzeci argument opiera się na danych modelu UCE Research, wskazujących na podejrzanie wysoki wynik Karola Nawrockiego. Analiza statystyczna może być narzędziem ujawniającym nieprawidłowości, a jeżeli wyniki odbiegają od logicznych przewidywań, należy to zbadać. Popieram Trzaskowskiego w dążeniu do weryfikacji, bo zaufanie do wyborów zależy od ich przejrzystości.
Czwarty punkt dotyczy konkretnych nieprawidłowości – zamiany wyników w Krakowie i Mińsku Mazowieckim. Takie błędy, jeżeli zostaną potwierdzone, wskazują na bałagan lub celowe działania w komisjach wyborczych. Trzaskowski słusznie podkreśla, iż takie incydenty nie mogą pozostać bez odpowiedzi. Każdy przypadek wymaga wyjaśnienia, by wykluczyć oszustwa.
Ostatni argument, hipotetyczne wyliczenie, iż przesunięcie zaledwie 7 głosów na Nawrockiego w każdej komisji mogło wypaczyć wynik, jest szczególnie przekonujący. W wyborach z tak niewielką różnicą (jak w przypadku obecnej rywalizacji) choćby drobne manipulacje mogą zmienić losy prezydentury. Popieram Trzaskowskiego w żądaniu ponownego przeliczenia głosów, bo to jedyny sposób, by rozwiać wątpliwości.
Protest opiera się na analizie 31 627 obwodowych komisji, co świadczy o skrupulatności zespołu Trzaskowskiego. Nie jest to pochopna decyzja, ale wynik rzetelnej pracy. Krytycy mogą zarzucać polityczne motywacje, ale w obliczu takich dowodów milczenie byłoby zdradą zasad demokratycznych. Trzaskowski, jako doświadczony polityk i kandydat z poparciem milionów, ma moralne prawo walczyć o uczciwość.
PiS i jego zwolennicy mogą próbować bagatelizować sprawę, ale nie mogą ignorować faktów. Wybory to nie gra, ale wyraz woli narodu, a każdy sygnał o nieprawidłowościach musi być traktowany poważnie. Popieram Trzaskowskiego nie tylko jako kandydata KO, ale jako symbol walki o sprawiedliwość. Sąd Najwyższy stoi przed historyczną szansą przywrócenia wiary w system wyborczy.
Racje Trzaskowskiego są nie do podważenia: nieważne głosy, anomalie statystyczne, lokalne błędy i potencjalne manipulacje wymagają wyjaśnienia. To nie tylko jego sprawa, ale wszystkich, którzy cenią demokrację. Czas na transparentność i odpowiedzialność – popieram go całym sercem.