Władimir Putin na kilkanaście godzin przed spotkaniem z Donaldem Trumpem rozmawiał z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. Podczas telefonicznej wymiany zdań Putin "wyraził wdzięczność" za pomoc, jaką Pjongjang udzielił Moskwie podczas wojny z Ukrainą.
Putin zaskoczył przed spotkaniem z Trumpem. Zadzwonił do dyktatora
Władimir Putin rozmawiał telefonicznie z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem i poinformował go o planowanych dyskusjach, które rosyjski przywódca przeprowadzi w tym tygodniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem na Alasce - poinformował Kreml.
Pomoc dla Rosji. Putin podziękował Kimowi
Informację o rozmowie przywódców podała również północnokoreańska agencja informacyjna KCNA, jednak w jej relacji nie wspomniano o zaplanowanym na piątek spotkaniu Putina z Trumpem - zauważył Reuters.
Kim i Putin rozmawiali o zacieśnieniu współpracy militarnej między dwoma krajami w ramach podpisanej w czerwcu ubiegłego roku umowy o partnerstwie strategicznym - dodała propagandowa KCNA.
ZOBACZ: Spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Ogłoszono miejsce szczytu
"Rosyjski przywódca wyraził wdzięczność za pomoc Korei Północnej w 'wyzwoleniu' graniczącego z Ukrainą obwodu kurskiego. Podziękował również Kimowi za 'odwagę, heroizm i poświęcenie' żołnierzy Koreańskiej Armii Ludowej na froncie" - podano w komunikacie.
Korea Północna wysłała ponad 10 tys. żołnierzy, aby wesprzeć armię rosyjską w wojnie przeciwko Ukrainie. Według brytyjskiego ministerstwa obrony podczas walk w obwodzie kurskim siły północnokoreańskie straciły ponad 6 tys. żołnierzy. Jak twierdzi wywiad Korei Południowej, władze w Phenianie planują przerzucenie do Rosji kolejnych jednostek wojskowych.
Nie tylko militarnie. Tak Korea Północna wspiera Rosję
Pjongjang wspiera w Moskwę nie tylko w kwestiach militarnych, wysyłając żołnierzy, pociski oraz amunicję, ale także w kwestiach przemysłowych. Z ustaleń BBC wynika, iż w ostatnim czasie do Rosji wysłano tysiące Koreańczyków z Północy, którzy mają rozwiązać problem z niedoborem siły roboczej, spowodowany wojną w Ukrainie.
W rozmowie z dziennikarzami pracownicy z Korei Północnej narzekali na "niewolnicze warunki", jaki panują w Rosji, czyli praca od 6:00, nierzadko przez 18 godzin dziennie. Jeden z Koreańczyków wyznał, iż część osób próbowała spać w ciągu dnia. Niektórzy zasypiali na swoich stanowiskach, ale ich przełożeni gwałtownie reagowali, używając przy tym przemocy. - Znajdowali ich i bili. To naprawę było jakbyśmy tam umierali - powiedział w rozmowie z BBC.
ZOBACZ: Zełenski o spotkaniu Trump-Putin. "Nie mogą podjąć żadnych decyzji"
Wszyscy rozmówcy BBC zgodnie opowiadają o tym, iż nie wiedzieli, w jakich warunkach przyjdzie im żyć. O dziwo, nie byli zmuszani do wyjazdu - zgłaszali się sami zachęceni dobrymi zarobkami i możliwością wyrwania się z kraju. W Korei Północnej ogłoszeń oferujących prace za granicą jest tysiące, ale nie każdy się do niej kwalifikuje. Po rygorystycznej weryfikacji wybierani są najsilniejsi i "najbardziej zaufani".
Z oficjalnych danych rosyjskiego rządu wynika, iż w 2024 roku do Rosji wjechało około 13 tys. robotników z Korei. Prawie 8 tys. z nich miało wizy studenckie, ale zdaniem ekspertów z ONZ jest to taktyka Kremla na załatwienie niezbędnych formalności. W czerwcu Siergiej Szojgu przyznał, iż 5 tys. Koreańczyków z Północy zostanie wysłanych w celu odbudowy Kurska, rosyjskiego regionu zajętego w zeszłym roku przez siły ukraińskie.
