Pukają do drzwi i żądają dostępu do licznika. URE ostrzega: to nie jest kontrola, a niebezpieczny podstęp

1 godzina temu

Nieproszeni goście pod szyldem poważnie brzmiącej instytucji próbują wejść do domów Polaków. Urząd Regulacji Energetyki bije na alarm i ostrzega przed oszustami, którzy wykorzystują niewiedzę prosumentów. Podają się za pracowników „Agencji Kontroli Sieci Przesyłowych”, ale ich cel jest jeden: wyłudzenie danych lub przygotowanie gruntu pod kradzież. Kto tak naprawdę ma prawo sprawdzić Twoją instalację i jak w porę rozpoznać zagrożenie, zanim będzie za późno?

Fot. Warszawa w Pigułce

W ostatnich dniach do drzwi wielu polskich domów zaczęli pukać ludzie, którzy przedstawiają się jako kontrolerzy nowej, państwowej jednostki. Posiadacze instalacji fotowoltaicznych są ich głównym celem. Scenariusz jest zwykle podobny: pewne siebie wejście, żądanie natychmiastowego dostępu do falownika oraz licznika energii, a w tle groźba kar za rzekome nieprawidłowości w oddawaniu prądu do sieci. Problem w tym, iż instytucja, na którą się powołują, w ogóle nie ma prawa ich kontrolować.

Urząd Regulacji Energetyki (URE) wydał w tej sprawie kategoryczny komunikat. To, co dzieje się w tej chwili w wielu regionach Polski, to zorganizowana akcja dezinformacyjna i próba oszustwa. Stawka jest wysoka, bo wpuszczenie fałszywego kontrolera do domu może skończyć się nie tylko utratą wrażliwych danych, ale także kradzieżą mienia.

„Agencja Kontroli Sieci Przesyłowych” – brzmi groźnie, ale to wydmuszka

Oszuści doskonale wiedzą, jak grać na ludzkich emocjach. Wykorzystują autorytet urzędowy, posługując się nazwą „Agencja Kontroli Sieci Przesyłowych”. Dla przeciętnego Kowalskiego brzmi to jak kolejna agenda rządowa, której poleceń należy słuchać. W rzeczywistości podmiot o takiej nazwie nie posiada żadnych uprawnień do przeprowadzania kontroli w gospodarstwach domowych.

URE jasno wskazuje: to próba podszywania się pod służby. Cel wizyty takich „kontrolerów” może być wieloraki:

  • Wywiad środowiskowy: Sprawdzenie, co cennego znajduje się w domu, jak wyglądają zabezpieczenia i kiedy domownicy są nieobecni.
  • Kradzież danych osobowych: Zdjęcie dowodu osobistego czy spisanie danych z umowy energetycznej może posłużyć do zaciągnięcia tzw. chwilówek.
  • Wmuszenie niekorzystnych umów: Często pod płaszczykiem kontroli próbuje się zmusić prosumenta do podpisania rzekomego „protokołu”, który w rzeczywistości jest umową na zmianę sprzedawcy prądu na gorszych warunkach lub zakupem zbędnych usług „serwisowych”.

Zjawisko to nasiliło się wraz ze wzrostem liczby instalacji fotowoltaicznych w Polsce. Oszuści liczą na to, iż właściciele paneli PV, obawiając się kar za np. zbyt wysokie napięcie w sieci (co jest realnym problemem technicznym), bezrefleksyjnie wpuszczą ich do środka.

Kto tak naprawdę może zapukać do Twoich drzwi?

Aby nie dać się oszukać, trzeba zrozumieć, jak działa rynek energii w Polsce. Właściciele domów muszą rozróżniać dwie najważniejsze instytucje, co niestety często sprawia trudność.

Pierwszą z nich jest Sprzedawca Energii. To firma, która wystawia nam rachunki (handluje prądem). Jej pracownicy rzadko odwiedzają klientów w domach bez zapowiedzi, a już na pewno nie mają uprawnień do fizycznej ingerencji w licznik czy instalację.

Drugą, ważniejszą w tym kontekście instytucją, jest Operator Systemu Dystrybucyjnego (OSD). To właściciel kabli, słupów i liczników. W Polsce rynek jest podzielony terytorialnie między gigantów takich jak: PGE Dystrybucja, Tauron Dystrybucja, Enea Operator, Energa-Operator czy Stoen Operator (w Warszawie). I to wyłącznie pracownicy OSD mają ustawowe prawo do kontroli układów pomiarowych.

Jeśli do Twoich drzwi puka ktoś z „Agencji”, „Urzędu” czy „Centrali” i nie jest to pracownik Twojego lokalnego dystrybutora – powinna Ci się zapalić czerwona lampka.

Procedura prawdziwej kontroli – to musisz wiedzieć

Legalna kontrola, prowadzona przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego, nigdy nie odbywa się „na dziko”. Jest to ściśle sformalizowana procedura, której zasady są określone prawem energetycznym. jeżeli przybysz nie spełnia poniższych standardów, prawdopodobnie masz do czynienia z oszustem.

Oto żelazne zasady legalnej kontroli:

  • Zasada dwóch osób: Kontrola układów pomiarowo-rozliczeniowych (liczników) jest zawsze przeprowadzana przez zespół składający się z co najmniej dwóch osób. Pojedynczy „inspektor” to sygnał ostrzegawczy.
  • Legitymacja to podstawa: Każdy kontroler musi posiadać i okazać istotną legitymację służbową wydaną przez adekwatnego Operatora (OSD) oraz imienne upoważnienie do przeprowadzenia kontroli.
  • Zakres działań: Prawdziwi kontrolerzy interesują się infrastrukturą należącą do sieci – czyli licznikiem i zabezpieczeniami przedlicznikowymi. Nie mają prawa żądać dostępu do Twojego prywatnego komputera, haseł do aplikacji monitorującej fotowoltaikę czy domowej dokumentacji finansowej.
  • Brak opłat: Prawdziwa kontrola z ramienia OSD nigdy nie wiąże się z pobieraniem gotówki na miejscu. jeżeli ktoś żąda zapłaty za „audyt” lub „legalizację”, natychmiast zakończ rozmowę.

Dlaczego prosumenci są na celowniku?

Fotowoltaika w Polsce to już nie nowinka, a standard na dachach milionów domów. Wraz z boomem na OZE (Odnawialne Źródła Energii), pojawiły się jednak problemy techniczne. W słoneczne dni, gdy tysiące instalacji produkuje prąd jednocześnie, napięcie w sieci lokalnej potrafi wzrosnąć powyżej dopuszczalnych 253V. To powoduje wyłączanie się falowników.

Oszuści wykorzystują ten techniczny niuans. Straszą prosumentów, iż ich instalacja „psuje sieć”, iż grożą im gigantyczne kary administracyjne od URE lub iż ich falownik wymaga „specjalistycznej rekonfiguracji” (oczywiście płatnej). Żerują na strachu przed utratą zysków z fotowoltaiki i lęku przed urzędami.

Warto podkreślić: legalne kontrole instalacji PV są potrzebne i ważne. Pozwalają wykryć nielegalne modyfikacje ustawień falowników, które faktycznie destabilizują sieć i stwarzają zagrożenie pożarowe dla sąsiadów. Jednak takie działania prowadzą wyszkoleni inżynierowie z OSD, a nie anonimowi akwizytorzy z teczką.

HCU – Co to oznacza dla Ciebie? – Twój plan działania

Sytuacja jest dynamiczna, a oszuści mogą zmieniać nazwy fikcyjnych agencji. Twoje bezpieczeństwo zależy od zachowania zimnej krwi. Oto konkretna instrukcja, co zrobić, gdy usłyszysz pukanie do drzwi:

1. Nie otwieraj od razu

Zastosuj zasadę ograniczonego zaufania. Rozmawiaj przez zamknięte drzwi lub domofon. Zapytaj o imię, nazwisko oraz nazwę firmy, którą reprezentują przybysze.

2. Żądaj okazania legitymacji

Nie wystarczy machnięcie plakietką przed wizjerem. Poproś o przyłożenie legitymacji do szyby lub podanie jej numeru. Prawdziwy pracownik OSD nie będzie miał z tym problemu i poczeka, aż zweryfikujesz jego tożsamość.

3. Zadzwoń do Operatora

To najważniejszy krok. Nie dzwoń na numer podany przez kontrolera! Znajdź numer infolinii swojego Operatora (Tauron, PGE, Energa, Enea itd.) na swojej ostatniej fakturze lub w internecie. Zadzwoń i zapytaj: „Czy wysyłaliście dzisiaj kontrolerów pod adres [Twój adres]?”. Dyspozytor ma wgląd w grafik prac i natychmiast potwierdzi lub zaprzeczy.

4. Reaguj na zagrożenie

Jeśli Operator nie potwierdzi wizyty, a osoby pod drzwiami przez cały czas nalegają na wejście – niezwłocznie zadzwoń na Policję (numer 112). Poinformuj, iż podejrzane osoby próbują wtargnąć do domu, podszywając się pod urzędników. Zrób to głośno, tak aby osoby za drzwiami słyszały – zwykle sama groźba wezwania patrolu wystarczy, by oszuści uciekli.

Pamiętaj, Twoje dane – a w szczególności parametry pracy Twojej instalacji i dane z licznika – są prywatne. Udostępnienie ich osobom postronnym może posłużyć do sfałszowania Twojego profilu zużycia lub nielegalnej zmiany sprzedawcy energii. Bądź czujny i ostrzeż starszych sąsiadów, którzy są najbardziej narażeni na tego typu manipulacje.

Idź do oryginalnego materiału