„Pudrowanie upadku” – tak w PiS kpią z rekonstrukcji. Ekspertka: „Paroma kwestiami są zaskoczeni”

news.5v.pl 1 dzień temu

– To nie jest żadna zmiana. Przestawiono kilka pionków na szachownicy. Nic z tego nie będzie – komentuje rekonstrukcję rządu Jarosław Sellin, były wiceszef resortu kultury. Wytyka, iż nie zmienił się też podział wewnątrz resortów. Oto jak w PiS reagują na zmiany ogłoszone przez premiera Tuska. Gdy pytamy o nie polityków, słyszymy głównie kpiny i ironię. Politolog dr Anna Materska-Sosnowska ma jednak inne zdanie.

Po wielu tygodniach spekulacji wreszcie wiadomo, którzy ministrowie pożegnali się ze swoimi resortami i kto zastąpił ich na stanowiskach. Rekonstrukcja rządu jest większa niż wielu się spodziewało. Przypomnijmy, liczba konstytucyjnych ministrów zmniejszyła się z 26 do 21 osób. Nie zabrakło też personalnych zaskoczeń. Wielu zwolenników rządu poczuło wiatr w żagle.
„Nowy skład rządu, nowa energia”, „To wielka nadzieja na prawdziwe rozliczenia”, „Sikorski i Żurek – awanse czytelne jak billboard wyborczy: idzie o funkcję, ale przede wszystkim o sygnał. I to mocny” – posypały się na X polityczne komentarze po stronie obozu władzy.
Co myślą o rekonstrukcji w PiS?
– To nie jest żadna zmiana. To jest mieszanie tej samej wody w tej samej herbacie. Zasadnicze nazwiska pozostały te same. To lekka kosmetyka, przestawiono kilka pionków na szachownicy. Nic z tego nie będzie – reaguje w rozmowie z naTemat Jarosław Sellin, poseł PiS, były wiceszef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Politycy PiS: „Obraz nędzy i rozpaczy”, „Te nominacje są śmieszne”
Gdy pytamy polityków PiS o rekonstrukcję rządu, spotykamy się głównie z ironią i kpinami. Słyszymy, jak bagatelizują zmiany, wyśmiewają się z ministerialnych nominacji, kpią z rządu i mówią, iż to wszystko po to, żeby jeszcze bardziej iść na wojnę z PiS.
Niby nic zaskakującego, nikt nie spodziewa się, iż w PiS nagle nastąpi zwrot o 180 stopni. Ale choćby w nieoficjalnych rozmowach zachowują się tak, jakby na hasło „rekonstrukcja” tylko wzruszali ramionami.
– Jest zaskoczenie, iż da się sformułować jeszcze słabszy rząd niż był dotychczas. Wydawało się, iż niżej upaść się nie da, a jednak jeszcze dół w tym dnie udaje się wykopać. Te nominacje są śmieszne – mówi naTemat Michał Moskal, poseł PiS, wcześniej szef gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego.
Paweł Szrot, poseł PiS, były szef Gabinetu Prezydenta RP twierdzi, iż to „wspaniała sprawa”. Nie przebiera w słowach.
– To dalszy ciąg gnicia tego rządu. Nie rokujący żadnej nadziei na poprawę. Z jednej strony jest to żenujące. Z drugiej należy to czytać jako odruch rozpaczy i panicznego działania w obliczu praktycznie nieuchronnej klęski tego rządu, która nastąpi prędzej czy później – mówi.
Arkadiusz Mularczyk, europoseł PiS, ocenia tak: – Dla mnie jest to obraz nędzy i rozpaczy. Pudrowanie upadku koalicji. Większość tych ludzi kompletnie nie ma kwalifikacji i kompetencji. Bardzo wielu z nich to ludzie z przypadku. Mam wrażenie, iż trochę z łapanki. To rząd na przetrwanie i scementowanie koalicji niż na jakieś szarpnięcie do przodu.
Dalsza część artykułu poniżej:
Nieoficjalnie od innych polityków słyszymy podobne opinie.
– Co to za zmiana? Co to zmienia? Proszę powiedzieć, co się zmieni? Co pomoże zmiana konia, jak wóz się przewraca? Zmienimy konia, ale i tak nie będzie go ciągnął – reaguje jeden z parlamentarzystów.
Twierdzi, iż żadne z nowych nazwisk ich nie szokuje i niczego nie zmienia. – To pokazuje raczej słabość tego rządu. To, iż Kierwiński wraca jest śmieszne, bo niczym się nie wykazał. Co zmienia, iż zrobili Sikorskiego wicepremierem? Chyba tylko to, żeby nie przeskoczył Tuska. Wszyscy podchodzimy do tej rekonstrukcji z ironią. Bez żadnego strachu. Z tych zmian nic nie wynika – kpi polityk.
Co to pokazuje? Co naprawdę może kryć się pod takimi reakcjami?
Politolog: – To była duża rekonstrukcja. Myślę, iż paroma kwestiami są w PiS zaskoczeni
– Sami sobie wystawiają świadectwo, mówiąc to, co mówią. Cóż mają powiedzieć? Taką strategię przyjęli i takiej się trzymają. Wilcze prawo opozycji. Nie spodziewam się, żeby opozycja powiedziała coś pozytywnego. Muszą tak mówić. Ale zgadzam się, iż im bardziej chcesz coś wykpić, czy wyśmiać, tym większe pokazuje to zagrożenie. Myślę, iż paroma kwestiami są w PiS zaskoczeni – komentuje w rozmowie z naTemat dr Anna Materska-Sosnowska, politolog z UW.
Politolog podkreśla, iż to była bardzo trudna, wieloskładnikowa, rekonstrukcja, z precyzyjnymi cięciami. jeżeli chodzi o koalicjantów, nikt w niej nie ucierpiał.
– Koalicjanci wręcz dostali wsparcie i tlen. Trudniej więc będzie opozycji rozbijać poszczególnych posłów, przekupywać ich, czy pozyskiwać. Po drugie Waldemar Żurek, Jolanta Sobierańska-Grenda oraz Marcin Kierwiński to osoby, które bezpośrednio mogą wchodzić PiS w paradę. Szarpnięcia mogą być też przy superresorcie gospodarczym i Ministerstwie Energii, które PiS sam stworzył, a potem od niego odeszli. Jest tu jakiś potencjał – komentuje dr Materska-Sosnowska o nowym składzie gabinetu Tuska.
W odniesieniu do lekceważących komentarzy PiS, iż rekonstrukcja „nic się zmienia”, mówi: – To była duża rekonstrukcja. Moim zdaniem lepsza niż się spodziewałam i niż zapowiadano. Czy wywraca stolik? Na pewno nie. Czy jest trzęsieniem ziemi? Nie. Ale jest to skład z potencjałem.
„Panika i skrajne nerwy Pisowców”. W PiS żarty i kpiny
Przypomnijmy, rekonstrukcja została ogłoszona 23 lipca rano. Tu podajemy wszystkie zmiany w resortach i nowy skład Rady Ministrów. Podczas prezentacji nowych ministrów ze strony Tuska padło wiele ostrych słów i zapowiedzi.
– Żadna porażka, choćby ta w wyborach prezydenckich nie usprawiedliwia myśli o przegranej. Czas traumy dzisiaj się kończy. Nie ma żadnego powodu, by uznać po jednej porażce, iż przegraliśmy istotną batalię. Nikt nie ma immunitetu politycznego. jeżeli komuś nie będzie pasowało, pożegna się ze swoją pracą – przemawiał.
Na rekonstrukcję gwałtownie zareagowała giełda i złoty. PiS w mediach społecznościowych też mocno dał o sobie znać. „Panika i skrajne nerwy PiSowców pokazują, iż nie jest to taka „nieistotna”, „kosmetyczna” rekonstrukcja” – komentował na X europoseł Krzysztof Brejza.
Przypomnijmy, kilka kluczowych zmian. Na czele Ministerstwa Sprawiedliwości staje sędzia Waldemar Żurek. Marcin Kierwiński wraca na stanowisko szefa MSWiA. A Jolanta Sobierańska-Grenda pokieruje Ministerstwem Zdrowia.
Nowym ministrem rolnictwa i rozwoju wsi został Stefan Krajewski, a Ministerstwem Energii pokieruje Miłosz Motyka. Nową ministrą kultury i dziedzictwa narodowego będzie zaś Marta Cienkowska – wcześniej Aleksandra Leo odrzuciła propozycję premiera.
Co myślą o konkretnych nominacjach politycy PiS?
Politycy PiS: – To oznacza powrót do pełnoskalowej Girtychiady. Wygląda to komicznie
– To osoby bez żadnego znaczenia politycznego. Nie nadające się do tego, żeby coś zrealizować – mówi Michał Moskal.
Czytam opinie z X, iż w PiS panikują, iż jest popłoch, skrajne nerwy. Odpowiada śmiechem.
– Wygląda to komicznie. To wygląda jak schyłek tych rządów. Bardzo dobrze, iż się kończą, tylko szkoda, iż w tak żałosnym stylu. To smutny obraz naszego kraju, iż ludzie na takim poziomie będą pełnić tak ważne dla Polski funkcje. Dla mnie szokujący jest sędzia Żurek. Jest skrajnie niepoważny, już nie mówiąc o tym, iż jest bojownikiem politycznym. To pokazuje, iż ta władza idzie dalej w wariackim pędzie wyznaczonym przez Romana Giertycha dalej. Dobrze, iż to idzie prosto na ścianę – mówi.
Dalsza część artykułu poniżej:
Żurek, Giertych…. To najbardziej ich kłuje.
– Z triumwiratu trzech najbardziej nieudolnych pań minister, czyli Barbary Nowackiej, Izabeli Leszczyny i Pauliny Hennig-Kloskiej odchodzi tylko Leszczyna. Mamy nominację skompromitowanego Kierwińskiego na szefa MSWiA i Motyki na ministra ds. energii. I wisienkę na torcie – Bodnara zastępuje sędzia Żurek. To oznacza powrót do pełnoskalowej Girtychiady. Minister Bodnar miał niejakie skrupuły przed pogrążaniem się w te odmęty szaleństwa – komentuje Paweł Szrot.
„Niczego więcej po sędzim Żurku na stanowisku ministra sprawiedliwości się nie spodziewam”
Pytamy, czego spodziewają się po ministrze Żurku, który ma opinię niezłomnego sędziego, był represjonowany w czasach Zbigniewa Ziobry i był jednym z jego największych krytyków.
Nikt nie szczypie się w język.
– Więcej polityki w stylu Giertycha i redaktora Pińskiego, u którego sędzia Żurek był stałym bywalcem. Niczego więcej się po nim nie spodziewam – mówi poseł Szrot.
– Wymiar sprawiedliwości ma dziś poważne wyzwania, np. w kwestii przyspieszenia postępowań sądowych. Ale w tym miejscu nie spodziewałbym się jakiegość konstruktywnego działania. Tego Żurek nie zapewni, bo będzie angażował się w spory środowiskowe i eskalował napięcia – uważa Arkadiusz Mularczyk.
Europoseł PiS mówi o nim, iż to bardzo kontrowersyjny aktywista sędziowski. Zna wymiar sprawiedliwości, ale wokół niego toczyło się bardzo wiele postępowań. Głośno było też o jego sprawach rodzinnych.
– Nie wiem, czy takie osoby mają kwalifikacje moralne, żeby pełnić tak ważne funkcje. Myślę, iż pan Żurek nie jest osobą o nieskazitelnym charakterze. Jego nominacja pokazuje, iż intencją jest dalej szarpanina z opozycją. Być może uznano, iż będzie skuteczniejszy niż Bodnar – uważa.
Dalsza część artykułu poniżej:
Czy to „gabinet wojenny?” W PiS tak oceniają
Marek Migalski napisał na X, iż będzie to „gabinet wojenny”. „Czyli wojna! Z PiS, prezydentem, o wygranie następnych wyborów” – skomentował. Powszechnie uważa się, iż Tusk – zwłaszcza awansując Radosława Sikorskiego – może iść na wojnę z Karolem Nawrockim.
Jarosław Sellin uważa, iż jeżeli będzie to „gabinet wojenny”, to „skończą tak samo jak 1 czerwca”.
– A dopóki premierem jest Tusk, to tak jest. On jest zainteresowany przede wszystkim wojną z PiS, annihilacją PiS i rozliczaniem PiS nie wiadomo za co. Chyba iż za to, iż na 8 lat odebraliśmy elitom lewicowo-liberalnym władzę rządową, a teraz okazuje się, iż na 15 lat, w sposób ciągły, władzę prezydencką – mówi.
W kontekście rekonstrukcji Jarosław Sellin zwraca uwagę jeszcze na jedną rzecz, której mu zabrakło – patrząc z perspektywy polityka, który przez wiele lat był sekretarzem stanu w ministerstwie i wie, jak to funkcjonuje.
– Tam ciągle pozostaje podział wewnątrz resortów. Moim zdaniem jest on absurdalny – wytyka.
O co chodzi?
Sellin: – Ten rząd wewnątrz to oddzielne, silosowe księstwa
– jeżeli minister główny, konstytucyjny, nie może sobie dobrać wiceministrów albo na przykład jeżeli nie może ich wyrzucić, gdy się nie sprawdzają, ponieważ każdy wiceminister jest z innej partii koalicyjnej, to nie rozumiem, jak można tak zarządzać rządem – mówi.
– Na przykład w Ministerstwie Kultury jest kilkanaście departamentów. Każdy wiceminister dostał po kilka. Jest księstwo Lewicy, PSL, Polska 2050, czy PO. Ministerstwo jest wtedy absolutnie niesterowalne. Żaden minister konstytucyjny nie może tak prowadzić resortu. I choćby tego nie zmieniono. Co to jest więc za rekonstrukcja? – pyta.
Nie widzi problemu, iż rząd jest koalicyjny, a koalicja trudna.
– Gdyby 18 ministerstw podzielono na przykład w taki sposób, iż 10 jest dla PO, 3 dla PSL, 2 dla Hołowni i 2 dla Lewicy, to każda partia miałaby w pełni resort w swoich rękach. I inaczej by to funkcjonowało – uważa.
Pytanie, czy sprawdziłoby się to w praktyce.

Idź do oryginalnego materiału