Pstrokate stroje, niejasna symbolika… Kontrowersje podczas otwarcia katedry Notre-Dame

1 miesiąc temu

Ceremonia otwarcia katedry Notre-Dame w Paryżu wzbudziła kilka kontrowersji. Wśród nich znalazła się kwestia pstrokatych ornatów, które niektórym bardziej skojarzyły się z „tęczowymi strojami”, innym ze strojami średniowiecznych trubadurów i błaznów. W internecie wielu Francuzów dało upust swojemu oburzeniu. Zwłaszcza, iż szaty noszone przez arcybiskupa Paryża, a zaprojektowane przez Jeana-Charlesa de Castelbajaca, były przedmiotem krytyki na portalach społecznościowych.

Kolorowo, pstrokato, niepoważnie. Inni bronili „odważnego połączenia kolorów” i wskazywali na chrześcijańską symbolikę żółci, niebieskiego, czerwonego i zielonego. Nie brakowało złośliwości. Radny regionalny z Bretanii, Christian Lechevalier pisał, iż pewnie, aby „zapobiec nowemu pożarowi, biskup Ulrich umieścił migającą latarkę strażaka na swoim stroju”. Były i bardziej dosadne komentarze, które stwierdzały, iż „Arcybiskup wyglądał jak klaun cyrkowy…”. Sugerowano, iż kolorystyka zbliża się do „tęczy”, padły zarzuty ulegania ideologii wokizmu i zabawy w „świat pokazów mody”. Skojarzeń było sporo. Niektórzy dostrzegli na szatach kapłanów choćby kolory… Ukrainy i Palestyny i logo Google’a.

Stroje kapłanów niemal przeraziły wielu wiernych. Tłumaczenie ich znaczenia pomogło tylko częściowo. Autorem jest projektant mody Jean Charles de Castelbajac, który tworzył zresztą podobne ornaty dla Jana Pawła II w czasie Dni Młodzieży w Paryżu w 1997 roku. Czym innym jest jednak spotkanie ze współczesną młodzieżą, a czym innym spotkanie z powagą i dostojnością gotyku i wieków średnich. Podobno pierwotny projekt wyglądał zupełnie inaczej, ale to Arcybiskup Paryża miał naciskać, by szaty liturgiczne były „proste i bardzo skromne”. Projektant zastosował technikę „decoupage” (na tkaninę nałożono płatki kolorowego weluru) i miało to być nawiązaniem do estetyki i symboliki pierwszych wieków, ale także do dawnych rycerskich sztandarów. Kolorystyka miała z kolei nawiązywać do tradycji chrześcijańskiej – czerwień to ofiara Chrystusa, symbol ognia i Ducha Świętego; niebieski to nawiązanie do Dziewicy Maryi; zielony oznacza nadzieję, a żółty to kolor świąteczny, a także symbol mądrości. Dodatkowym argumentem było to, iż takie kolory występują na witrażach Notre Dame. Projektant do tego dołożył „królewskie i prorockie” złoto. Castelbajac mówi, iż kolor – „dziecko światła” – jest obecny na białych ornatach, podobnie jak migotanie kolorów witraży odbijających się na ścianach katedry. Projektant tłumaczył, iż te „kolory tworzą także rzekę wiary i nadziei”.

Miało to być także nawiązanie do całej symboliki katedry, która jest „światłem dla nocy ludzkości”, jak mówił francuski historyk sztuki Paule Amblard, specjalizujący się w średniowiecznym języku ikonograficznym. Notre-Dame jako „duchowy punkt orientacyjny” to rodzaj „kamiennej księgi”, która naucza nas przez symbolikę przedstawioną w posągach, witrażach i architekturze – dodaje. To „lekcja religii”, a także wskazówka, iż poprzedza nas przeszłość, większa od nas, która uczy pokory wobec tradycji i korzeni. To „parafia historii Francji”, jak nazwał katedrę paryską współczesny historyk z Sorbony, Guillaume Cuchet.

Czy jednak takie współczesne dodatki nie „obrażają” dostojności katedry i pasują do średniowiecznego gotyku? Czy jest tu jakaś ciągłość, czy też chęć zaznaczenia nowego kontekstu? prawdopodobnie to rzecz odbioru estetycznego ceremonii. Wyjaśnienia symboliki strojów są od strony religijnej akceptowalne, ale dla wielu pozostaną „kakofonią kolorów”, niepotrzebną pstrokacizną, która kłóciła się z klasycznym poczuciem harmonii i własnej kolorystyki świątyni.

Zresztą nie tylko stroje liturgiczne wywołały zamieszanie. Także pewne inne „współczesne wstawki” w architekturze wnętrza, chociaż trzeba przyznać, iż odbudowano Notre Dame „prawie” zgodnie z oryginałem. Przypomnijmy, iż udało się zwalczyć np. zakusy na nadanie nowoczesnego kształtu iglicy. Jednak stół Ołtarza, futurystyczne siedzenia i nowoczesne meble, czy posadzka budzą kolejne kontrowersje i znowu pojawia się kwestia estetyki, a niektórzy widzą tu niemal „wstawki masońskie”.
Skoro przy masonerii jesteśmy, to publicysta tygodnika „Valeurs” ks. Danziec, zauważył i inne paradoksy i napisał, iż „w ławkach tłoczyli się politycy bardziej przyzwyczajeni do siedzenia w lożach, niż w ławkach kościelnych”. Historyk i publicysta Michel De Jaeghere w specjalnym numerze „Le Figaro” pisał w artykule wstępnym, iż w strefie VIP podczas ceremonii ponownego otwarcia widać „niespójność”: „ci, którzy dzisiaj przepychają się ze sobą przed kamerami, to te same osoby, które najszybciej i najmocniej odwracały się plecami od chrześcijańskiej Francji, tej Francji, której katedra jest symbolem”.

Ks. Danziec jednak trochę „rozgrzesza” polityków, bo „jeśli ktoś spojrzał w czasie ceremonii w niebo, to już można sobie pogratulować”. Dodaje, iż może było to i „polepszenie upadłej reputacji prezydenta”, czy okazja do pokazania się polityków, ale Notre-Dame, Matka Boża jest „dla wszystkich”, chociaż przede wszystkim dla tych „pokornych, dyskretnych i anonimowych”. Publicysta dodał, iż może to też być „punkt startowy dla duchowej przygody”, choćby dla tych, którzy skupiali się na robieniu selfie lub czuli się w tej świątyni niezbyt swojo. Notre-Dame to „świadectwo”, a Patronka Katedry ma „wzmocnić odwagę i dać narodowi francuskiemu niezbędną wiarę w jego powrót do zdrowia” – kończy Danziec. Może więc dyskusje nad detalami ceremonii otwarcia warto odłożyć i obserwować, czy to wydarzenie rzeczywiście przyniesie Francji dar nawrócenia, czy też skończy się na zwiększeniu „atrakcyjności zabytku” i polepszeniu statystyk turystyki w Paryżu?

Bogdan Dobosz

Idź do oryginalnego materiału