Robert Telus, nowy minister rolnictwa, rozpoczął swoje panowanie na urzędzie od potężnej wpadki. W Sejmie, zamiast zająć się sprawami rolników, opowiadał bzdury o Putinie. Nikogo nie przekonał a potężną orkę na ministrze zrobił Krzysztof Paszyk z PSL. Ludowcy zaorali Telusa koncertowo, przypominając mu, iż od blisko roku w Sejmie leży projekt ustawy o kontroli importowanego do naszego kraju zboża.
Robert Telus okazał się nikim więcej niż tylko kolejnym pisowskim apartczykiem, którego obchodzi jedynie stołek a nie sprawy wsi. Zamiast skupić się na sprawach ratowania rolnictwa i zrekompensowania rolnikom utraconych pieniędzy, zaczął swoje “działania” od ataków na PSL i Agrounię. Potem było tylko gorzej.
Największą kompromitację Telus zostawił sam sobie na koniec: po opowieściach o Putinie zaapelował do opozycji aby mu pomogła… z Januszem Wojciechowskim, który jest pisowskim komisarzem rolnictwa w Unii Europejskiej. Tak! Dobrze czytacie! Minister rolnictwa z PiS błagał opozycję aby mu pomogła przekonać swojego partyjnego kolegę do… działania. Nic dziwnego, iż został wyśmiany i musiał mieć wyjątkowo głupią minę.
Żenujący popis Telusa został dostrzeżony przez rolników, który mówią krótko: Telus to zdrajca polskiej wsi.