Przypominamy: tak Szymon Jadczak z WP atakował Donalda Tuska

14 godzin temu
Zdjęcie: Przypominamy: tak Szymon Jadczak z WP atakował Donalda Tuska


Szymon Jadczak, dziennikarz WP.pl, w niechlubny sposób zapisał na kartach mediów atakiem na Donalda Tuska artykułem „Donald Tusk jak Mateusz Morawiecki. Też przepisał majątek na żonę„. A co tak naprawdę kryje się za tym tekstem?

Artykuł Szymona Jadczaka o majątku Donalda Tuska można uznać za przykład materiału, który tylko z pozoru ma charakter śledczy, ale w praktyce opiera się głównie na sugestiach, z góry przyjętej tezie i retorycznych zabiegach budujących atmosferę sensacji. Już sam sposób zestawienia Tuska z Mateuszem Morawieckim w tytule ma wywołać określone skojarzenia, choć obaj politycy funkcjonowali w zupełnie odmiennych okolicznościach prawnych i zawodowych. Jadczak świadomie pomija ten kontekst lub minimalizuje go, aby czytelnik od pierwszych zdań postrzegał sytuację jako analogiczną. To zabieg prosty, ale skuteczny w budowaniu narracji: skoro Morawieckiemu zarzucano ukrywanie majątku, to wykonanie podobnego kroku przez Tuska ma automatycznie budzić te same podejrzenia.

Autor nie udowadnia w tekście żadnego nadużycia, a jedynie szeroko opisuje formalnie dopuszczalny podział majątku między małżonkami. Nie wskazuje na nieprawidłowości, nie cytuje dokumentów potwierdzających jakiekolwiek nieuczciwe intencje ani nie przedstawia przesłanek świadczących o próbie ukrycia majątku. Zamiast tego operuje atmosferą insynuacji, prowadząc czytelnika do wniosku, iż sam fakt dokonania rozdzielności majątkowej w 2017 r. jest podejrzany. Jednocześnie przemilcza, iż w tamtym czasie Tusk nie pełnił w Polsce funkcji publicznych, nie był zobowiązany do składania oświadczeń majątkowych i nie prowadził działalności gospodarczej, która mogłaby rodzić konflikt interesów. Bez tego kontekstu sam akt przeniesienia własności staje się w narracji Jadczaka czymś wyjątkowym, choć w rzeczywistości jest powszechnym rozwiązaniem prawnym.

Ważnym elementem tekstu jest sposób prowadzenia rozmów z politykami. Jadczak najpierw pyta o ocenę przepisywania majątku w kontekście Morawieckiego, a dopiero później ujawnia, iż pyta w sprawie Tuska. Konstrukcja ta nie służy poznaniu poglądów, ale ma na celu wywołanie efektu zaskoczenia i skonfrontowanie polityków z własnymi słowami. Trudno nie zauważyć, iż to forma intelektualnej pułapki, w której liczy się reakcja, a nie analiza. To nie jest standard dziennikarstwa analitycznego, ale technika charakterystyczna dla publikacji nastawionych na konflikt i kliknięcia.

Artykuł obficie korzysta również z języka budującego napięcie: „nieruchomości wyparowały”, „nie ma nic”, „szokujące ustalenia”. Tego rodzaju zwroty mają na celu wzmocnienie dramaturgii, choć nie wynikają z realnych faktów. Nieruchomości nie „zniknęły”, ale zostały przeniesione na drugiego małżonka, co doskonale widać w księgach wieczystych, z których korzystali autorzy. Z prawnego punktu widzenia nie ma tu żadnej tajemnicy. Zostaje więc tylko retoryka, która ma sugerować coś, czego artykuł nie jest w stanie dowieść.

Trudno także oprzeć się wrażeniu, iż tekst nie zachowuje równowagi, jakiej oczekuje się od publikacji aspirującej do miana śledczej. Skoro autorzy wiedzą, iż Tusk nie pełnił funkcji publicznej i nie był objęty obowiązkiem ujawniania majątku, należałoby jasno podkreślić, dlaczego fakt ten utrudnia bezpośrednie porównania z Morawieckim. Zamiast tego profil Tuska w artykule pozostaje niepełny: opisuje się majątek, ale nie wyjaśnia otoczenia prawnego, opisuje decyzje, ale nie analizuje ich sensu ani kontekstu. W efekcie czytelnik pozostaje z sugestią niejasności, choć w rzeczywistości jedyne, co ustalono, to fakt formalnego podziału majątku.

Warto zauważyć, iż Jednocześnie pojawia się motyw, który miał pełnić rolę klamry dramatycznej: autorzy trzykrotnie prosili Tuska o komentarz, a ten odmówił odpowiedzi. To z kolei ma wzmacniać przekaz, iż polityk ma coś do ukrycia. Brakuje jednak rzetelnego odniesienia do tego, iż osoby prywatne nie mają żadnego obowiązku komentowania swoich spraw majątkowych, zwłaszcza gdy nie pełnią funkcji publicznych.

Tekst Jadczaka ma cechy publikacji propagandowej, która stosuje środki charakterystyczne bardziej dla polityki niż dziennikarstwa analitycznego. Wykorzystuje emocjonalne porównania, insynuacje, retorykę sensacji i rozmowy prowadzone w sposób prowokacyjny, aby stworzyć wrażenie, iż zdobyto coś o dużej wadze społecznej. Tymczasem ustalenia mają charakter wyłącznie formalny, a ich prezentacja została podporządkowana tezie, którą autor chciał udowodnić od początku. To materiał, który sprawnie buduje atmosferę podejrzeń, ale nie wnosi rzeczywistej wiedzy o nieprawidłowościach, ponieważ takowych po prostu nie przedstawia.

I taka jest prawdziwa twarz owego dziennikarza. A wszystko działo się w roku 2021, gdy PiS i Suwerenna Polskie wspierały media, które podporządkowywały się linii partii.

Idź do oryginalnego materiału