Przypominamy obrzydliwe działanie pisowskich mediów. O sprawie poinformował wtedy zastępca redaktora naczelnego Nie, Przemysław Ćwikliński:
„W połowie tygodnia, 3 lub 4 lutego, wstąpił do mnie znajomy człowiek, którego – na potrzeby tej publikacji – będę nazywał Iksem. Zaproponował przeprowadzenie, a następnie opublikowanie w „NIE” rozmowy z ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Polsce, Siergiejem Andriejewem. Powołał się na znajomość z ambasadorem oraz z redaktorem naczelnym „NIE”, Jerzym Urbanem.
Poprosił o pytania na piśmie, żeby Andriejew mógł się przygotować do rozmowy. Napomknął, iż przeprowadzający wywiad mógłby dostać gratyfikację od… ambasady. Odmówiłem – nie tylko ze względu na uprzednie doświadczenia, ale przede wszystkim z powodu poniżającej propozycji ruskiego honorarium. „Co to ma być za praktyka?! Idź w chuj” – powiedziałem Iksowi – „idź do Sakiewicza, Lisickiego albo Karnowskich. Tam go pewnie wydrukują”.
Tomasz Sakiewicz był redaktorem naczelnym tygodnika „Gazeta Polska”, Paweł Lisicki – tygodnika „Do Rzeczy”, a Jacek i Michał Karnowscy – tygodnika „Sieci”. Nie pomyliłem się.
28 lutego, w pierwszych dniach inwazji Rosji na Ukrainę, w tygodniku „Sieci” ukazała się rozmowa Jacka i Michała Karnowskich z ambasadorem Andriejewem. „Skrzywdziliśmy Polaków przez narodnika – proponował przeprowadzenie wywiadu z ambasadorem Rosji w Polsce, zawahaliśmy się” – napisali Karnowscy, nazywani teraz kremlowskimi. Wahanie najwidoczniej nie trwało zbyt długo ani nie było zbyt gwałtowne. Za to obrzydliwe były niedomówienia, sugestie, a kłamstwa – odmalowane i przedstawione w sposób na tyle zawoalowany, by „nie przeszkadzały” w zrozumieniu.” – ujawnił zastępca redaktora naczelnego Nie.

4 godzin temu







