Przypisują nienawiść, by niszczyć bez wyrzutów sumienia

kayaszu.pl 4 tygodni temu

Problem z transaktywistami i działającymi na ich rzecz politykami jest taki, iż oni próbują zastraszyć ludzi myślących inaczej. Każdemu, kto nie podziela ich radykalnych i antybiologicznych poglądów na płeć, przypisują nienawiść. Następnie szczują na taką osobę i dorabiają jej w mediach „gębę” faszysty, nienawistnika itd.

Jest to absurdalne, bo większość osób krytykujących transgender nie czuje żadnej nienawiści. Myślę, iż zdecydowana większość osób, które zabierają głos, po prostu chce stać po stronie rzeczywistości i korzystać z prawa człowieka do wolności słowa i sumienia. Przynajmniej tak jest w moim przypadku — nie ma we mnie nienawiści, mimo tego ciągle w ten sposób o mnie mówią i próbują wmówić mi, iż lepiej ode mnie wiedzą co czuję i co uważam.

Dzielą świat na my vs oni



Demonizując swoich oponentów transaktywiści dają sygnał wszystkim, iż taką osobę można bezpardonowo niszczyć, bo jest po prostu zła. Podział świata na „dobrzy my vs źli oni”, pozwala im skutecznie zastarszać sceptyków oraz cenzurować debatę publiczną w temacie płci. Widzę jak wiele osób boi się cokolwiek powiedzieć publicznie, bo boi się dostać łatkę transfoba, nienawistnika. W ten sposób ludzie myślą swoje, ale w tylko w głębi duszy, bo publicznie wolą przytakiwać agresorom, nie z przekonania, ale dla świętego spokoju. Nikt nie chce by przypisywano mu nienawiść do mniejszości, która wypozycjonowała się na jedną z rzekomo najbardziej poszkodowanych przez los. Tym bardziej, iż wiele osób boi się, iż to może zaważyć na ich karierze, znajomościach i pozycji.

Zarzut transfobii jako bat na niepokornych



Nie ma znaczenia, iż tu nie chodzi o nienawiść, ani fobię, a zwykłą różnice poglądów, która powinna być poddana debacie. Nie ma znaczenia, iż każdy powinien mieć prawo do wyrażenia swojego zdania.


Warto nadmienić, iż nie są to też poglądy w żaden sposób skrajne czy nienawistne, to jest stwierdzanie prostych faktów — iż płcie są u ludzi dwie, iż płci w sensie biologicznym nie da się zmienić, iż tożsamość i płeć to są oddzielne terminy, a płeć osadzona jest w biologii i uczucia płciowe jej dosłownie nie zmieniają, a tylko symbolicznie upodabniają, jeżeli podejmie się zabiegi chirurgii plastycznej itd. Nie ma znaczenia, iż jako wolni ludzie mamy prawo do niewiary w czyjąś wiarę i nie musimy podzielać dogmatów trangenderyzmu — zmiennopłciowości. jeżeli nie mówimy i nie robimy tego, czego transaktywiści od nas zażądają będziemy nazwani nienawistnymi, transfobami, terfami itd…

Ministra Kotula do spraw cenzury



Szczerze mówiąc jako obywatelka czuje się zaszczuta. Reakcja Minister Równości w rządzie Tuska, pani Katarzyny Kotuli z Lewicy na występ Łukasza Sakowskiego z Totylkoteoria.pl i Magdaleny Grzyb w TVP oraz później mający na celu oczernić mnie happening Heban w Polsat News pokazują, iż są to ludzie z którzy nie cofną się przed niczym. Wykorzystują każda okazję do tego, by mrozić dyskusję, oczerniać swoich oponentów i zastraszać ludzi, którzy mają wątpliwości. Wykorzystują władzę i koneksję, by wprowadzić cenzurę.

Inna sprawa, iż nie zawsze im się to udaje, ale cel jest jasny. Polecam obejrzeć mój występ w Polsat News (nasze wejście od 64 minuty), który miał być debatą o płci w sporcie, a skończył się widowiskowym wyjściem ze studia osoby, która reprezentowała tam rzekomo środowisko LGBT w Polsce. To była piękna reprezentacja tego o czym mówię. Występ nie miał na celu rozmowy, a miał na celu, według samej osoby transaktywistycznej Mai Heban — dać mediom nauczkę, iż z takimi ludźmi jak Szulczewska nie ma rozmowy i nie należy mnie zapraszać. To jest kwintesencja tego sposobu myślenia. Zero dyskusji, czyste emocje, szantaże emocjonalne i manipulacje, żeby zabronić ludziom rozmowy na „zakazane” tematy.

Walka z transaktywistami jak walka Dawida z Goliatem



Warto zauważyć, iż transaktywiści korzystają przy tym pełnymi garściami ze swojej uprzywilejowanej pozycji, by niszczyć ludzi, którzy są w stosunku do nich słabsi, tj. w niższej pozycji. Za mną, Grzyb czy Sakowskim nie stoi żadna partia, nie wspierają nas fundusze milionerów, bogate tęczowe stworzyszenia, nie popieramy biznesu na którym zarabia się krocie i nie idziemy z modą i trendami. Przeciwnie. Bardzo dużo ryzykujemy, występując w tym temacie z pozycji liberalnych. Przez co dostaje nam się choćby bardziej niż prawicy. Transaktywiści (czy szerzej wyznawcy woke) nie chcą ujawnić, iż ich postulaty i styl myślenia nie są liberalne, próbują więc po swojej stronie uciszyć jakikolwiek głos niezgody. Feministka występująca przeciwko ich postulatom będzie bolała ich bardziej niż Ordo Iuris, które z automatu jest spolaryzowane z nimi.

Osobiście występuję z wolnej stopy, idąc pod prąd mainstreamu, jako zatroskana o los kobiet, dzieci i naszego społeczeństwa obywatelka, jako założycielka Ciałopozytywu i znana feministka (tudzież już eks feministka). Nie zarabiam na tym, jedyne co, czasem ktoś wesprze mnie drobną kwotą na Patronite, do czego zachęcam. Tak czy inaczej nie stoją za mną żadne wielkie siły. Wykrzesałam odwagę cywilną, by mówić o tych sprawach, ale nie mam celu, by krzywdzić mniejszości czy przywrócić konserwatywny patriarchat. Nie nienawidzę. Chcę po prostu móc dyskutować, wyrażać opinię i dzielić się wątpliwościami. Jestem sceptyczna i niewierząca, ale nie ma w tym intencji zniszczenia kogokolwiek.

Polaryzacja sprzyja cenzurze

Myślę iż fakt , iż nie jestem prawicowa właśnie jeszcze bardziej rozsierdza środowiska transaktywistów. Chcą sprawiać wrażenie, iż jedynie prawica się z nimi nie zgadza.

To o co walczę i co postuluję to jedynie możliwość korzystania z praw człowieka do wolności słowa i sumienia, a w zamian za to dostaję publiczny lincz i presję bym „zamknęła mordę”. Tak właśnie transkobieta — Heban na swoim Instagramie odpowiedzała na pytanie – Czego chce od kobiet, które (obraźliwie) nazywa TERFami. Czego? Żeby zamknęły mordy. Wideo jest na X pod tym linkiem.

Przez reakcję polityków (lub jej brak) i planowaną ustawę o mówie nienawiści mam poczucie, iż zaraz zaczną się represje polityczne wobec myślących inaczej.

Mowa nienawiści czyt. obraza uczuć płciowych

W ustawie czytamy, iż mową nienawiści może być stwierdzenie, iż ktoś przez zaburzenia psychiczne przebiera się za płeć przeciwną. Czyli coś co jeszcze do niedawna było naukowym konsensusem, dziś za sprawą lobbingu jest już nienawiścią, nie błędem, nie opinią , nie częścią dyskusji (także naukowej i medycznej). Nie można będzie stwierdzić prostych faktów, iż mężczyzna jest mężczyzną, nazwać rzeczy po imieniu, mówić o płci biologicznej zawodników w sporcie czy więźniów płci męskiej przenoszących się do kobiecych więzień. Nie będzie można, bo będzie to uznane za nienawiść.

Transseksualizm to nie homoseksualizm

Liberałowie robią błędną paralele transseksualności do spraw związanych z homoseksualizmem. To są dwie odrębne rzeczy. Geje i lesbijki nie potrzebują i nie postulują refundacji leków na swoją orientację, nie potrzebują pomocy psychologicznej i operacji plastycznych, a ich seksualne wybory nie muszą być na każdym kroku afirmowane, w przeciwieństwie do tożsamości płciowej i związanej z nią niezgodności poczucia płci względem ciała, która wymaga ciągłego potwierdzania przez innych, o drogich procedurach medycznych upodabniających ciało do płci przeciwnej, nie wspominając.

Dlaczego koalicja rządząca wchodzi w to jak w masło i w ogóle na to pozwala?

Dlaczego nikt z polityków rządu nie podchodzi krytycznie do tego co się dzieje? Czy wyborcy PO, PSL i Hołowni wiedzą co się dzieje za ich plecami?

Milczenie liberalnych elit daje przyzwolenie na hejt


Obserwuję to wszystko bacznie, bo od lat jestem nękana za wyrażanie poglądów, które nie są w żaden sposób nienawistne. Najpierw za krytykę pomysłu dekryminalizacji alfonsów i sutenerów zostałam nazwana nienawistną wobec prostytutek, potem za nazywanie kobiet kobietami, a nie osobami z macica i mówienie, iż płeć jest osadzona w biologii zostałam nazwana transfobką. Elity nie tylko milczą, ale w większości popierają osoby, które mnie publicznie niszczą. To samo influencerki czy inne znane feministki. Oprócz jednej dr Katarzyny Szumlewicz żadna z wielkich Pań feministek z kręgów humanistycznej Akademii nie zabrała głosu, który piętnowałby hejt, przeciwnie, biją one pokłony pod postami transaktywistów, przytakując im kolejne modne bzdury.

Transaktywiści od 2020 próbują mnie publicznie oczerniać, przypisywać mi złe intencje i nienawiść i wiele osób zaczyna w to wierzyć. Czuję się bezradna wobec siły transaktywizmu, mają niezliczone znajomości w rządzie i mediach, mają wpływy i fundusze, które pozwalają im dominować dyskurs.

Do tego bardzo dużo czasu zajmuje bronienie się przed ich zarzutami, tłumaczenie ludziom, iż nie jest się wielbłądem itd..

Transaktywiści obrzucają oponentów gównem licząc, iż coś w końcu się przyklei


Wolny czas zamiast na odpoczynek przeznaczam na odkopywanie się z zarzutów, tłumaczenie oczywistości. Celowa praktyka transaktywistów mająca na celu wykończyć człowieka absurdalnymi zarzutami w pewnym sensie działa. Postronni ludzie się na to po prostu łapią. Przynajmnjej na początku, ale zdąży to napsuć krwi. Z tego powodu wiele osób dołącza do ataków na mnie i inne niepokorne osoby i są to też ludzie, których znam osobiście, a którzy wykorzystują okazję, żeby ujawnić skrywaną wobec mnie (lub kogoś) niechęć albo po prostu podlansować się w poprawnościowym środowisku. Przy tym ci, którzy mnie (lub innych niepokornych) wspierają często boją się robić to publicznie. Daje to mylne wrażenie, iż przedstawiamy jakieś niszowe poglądy, a nie oczywiste oczywistości, z którymi większość się zgadza.



Szkalowanie działa, bo czyni z ludzi sceptycznych trędowatych. Ta trędowatość odbija się na życiu. Jest to stygmatyzacja, która wywołuje ogromne szkody. Uniemożliwia solidarność. Osłabia.

Dystopia is coming



Pewnego dnia być może ucichnę, ale nie dlatego, iż będę się zgadzać z transaktywistami, tylko dlatego, iż siłą zmuszą mnie do milczenia, a może też do publicznych przeprosin i skruchy. Nie będzie to oznaczać, iż zmieniłam poglądy, ale iż nastała dystopia, a demokracja jest już tylko na papierze.

Przerażające w jakim świecie żyjemy, gdzie w szaty tolerancji i progresywności ubrał się nowy autorytaryzm. Nie ma choćby instytucji międzynarodowych, które mógłby pomóc represjonowanym obywatelom w tej konkretnej sprawie. Trans ideologia zdominowała dyskurs i narrację w stopniu trudnym do wyobrażenia.
Każdy kto myśli, iż to jest oddolny i niszowy ruch żyje w zaprzeczeniu. Transaktywizm to już dawno wpływowy mainstream.

Pomóż mi walczyć o prawdę — wesprzyj mnie na Patronite

Idź do oryginalnego materiału