Podczas spalania papieru i tektury dochodzi do uwolnienia różnych substancji chemicznych do powietrza – wskazują naukowcy, komentując możliwe skutki niedawnego pożaru hali magazynowej na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowego. – Był to zdecydowanie największy pożar ostatnich lat na terenie Bydgoszczy, angażujący setki strażaków – pisze Komenda Miejska PSP w Bydgoszczy.
Kiedy w dowolnym zakątku Polski wybucha duży pożar, scenariusz jest z reguły ten sam. Najpierw Internet obiegają zdjęcia potężnych kłębów dymu i strażaków, którzy próbują ugasić ogień. Później głos zabierają lokalne władze, które czasami proszą mieszkańców, by ze względów bezpieczeństwa nie otwierali okien (albo przekazują, iż nie ma żadnego zagrożenia). Na miejsce jadą również służby ochrony środowiska, które na sam koniec z reguły wydają komunikat, iż do powietrza nie przedostały się substancje, stwarzające zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
Ostatnio z mniej więcej takim scenariuszem mieliśmy do czynienia, gdy ogień pojawił w Bydgoskim Parku Przemysłowym przy ulicy Petersona. Zapłonęła tam hala, która należy do firmy, produkującej opakowania kartonowe.
- Czytaj także: Kolejny potężny pożar odpadów. Chemikalia mogły spłynąć do Odry
Na zdjęciach publikowanych w sieci można było zobaczyć kłęby dymu. Wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel informował, iż w gaszeniu pożaru uczestniczy 30 zastępów straży pożarnej. „Najważniejsza informacja jest taka, iż nie ma ofiar, a pracownicy zostali ewakuowani. Na miejsce jedzie specjalny sprzęt Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, aby badać ewentualne zanieczyszczenie powietrza. Uspokajam. Na ten moment nie stwierdzono zagrożenia. Gdyby sytuacja się zmieniała, będziemy informować na bieżąco!” – pisał 5 stycznia wojewoda Sztybel. Właśnie wtedy wybuchł pożar. Jeszcze tego samego dnia WIOŚ wydał komunikat, w którym czytamy m.in.: „Wykonane badania nie wykazały obecności w powietrzu niebezpiecznych substancji chemicznych”.
Hala magazynowa, która płonęła, należy do firmy MMP Neupack Polska Bydgoszcz. Jej przedstawiciele zapewniają, iż dzięki sprawnie działającym systemom zabezpieczeń oraz szybkiej reakcji służb ratunkowych, ogień został ograniczony do magazynu o powierzchni 6 tys. m2, w którym składowany był głównie papier i tektura. „Hale produkcyjne oraz magazyn wyrobu gotowego nie ucierpiały. Najważniejsze jest to, iż wszyscy pracownicy oraz osoby przebywające w obiekcie zostali bezpiecznie ewakuowani i nikt nie odniósł obrażeń. (…) Współpracujemy z policją oraz strażą pożarną, aby ustalić przyczyny tego zdarzenia. Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska monitoruje jakość powietrza. Dotychczasowe badania nie wykazały obecności niebezpiecznych dla ludzi substancji” – czytamy w komunikacie firmy z 6 stycznia. Jak podało tvn24.pl, prawdopodobną przyczyną pożaru było uszkodzenie jednego z elementów ogrzewania.
Toksyczne substancje w powietrzu
Czy tego typu pożary faktycznie nie niosą ze sobą zagrożenia dla mieszkańców i środowiska? Nie do końca.
Jak wyjaśnia prof. dr hab. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, podczas spalania papieru i tektury dochodzi do uwolnienia różnych substancji chemicznych do powietrza. – Mogą to być związki mniej szkodliwe, ale przy odpowiednich warunkach (np. temperatura, dostęp tlenu) uwalniają się także substancje toksyczne – twierdzi naukowiec. I dodaje, iż w tym konkretnym przypadku można przypuszczać, iż do powietrza mogły przedostać się np. tlenki węgla (CO) oraz tlenki azotu (NOx), które mogą być niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza w wysokich stężeniach.
Skąd takie przypuszczenie? – Z uwagi na to, iż w hali składowany był w dużej ilości papier i tektura, przeznaczone do produkcji opakowań kartonowych. Spalanie tych materiałów oznacza również przedostanie się do powietrza drobnych cząstek stałych, takich jak sadza, które mogą zanieczyścić powietrze i stanowić zagrożenie dla układu oddechowego – dodaje.
Zdaniem prof. Skubały każdy pożar, w trakcie którego uwalniają się duże ilości gazów i pyłów, może mieć negatywny wpływ na zdrowie ludzi, zwłaszcza jeżeli trwał dłużej. Przypomnijmy, iż ten w Bydgoskim Parku Przemysłowym wybuchł w niedzielę 5 stycznia, a działania strażacy zakończyli dopiero sześć dni później (11 stycznia).
Ekspert wyjaśnia, iż tego typu pożary oznaczają dla okolicznych mieszkańców podrażnienie dróg oddechowych, a w przypadku długotrwałej ekspozycji – poważniejsze problemy zdrowotne. – o ile spalanie było niepełne, mogą uwolnić się wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) – toksyczne związki chemiczne. jeżeli w materiałach używanych do produkcji opakowań znajdowały się farby, kleje lub inne chemikalia, ich spalanie mogło prowadzić też do uwolnienia niebezpiecznych związków, takich jak formaldehyd czy związki chloroorganiczne – kwituje naukowiec.
- Czytaj także: Prof. Czop: w Polsce jest 20 bomb ekologicznych. „Rakotwórczy koktajl”
To było jak epizod smogowy
– Każda emisja zanieczyszczeń do powietrza prowadzi – dla populacji eksponowanej na tę emisję – do wzrostu ryzyka wystąpienia czy nasilenia się objawów chorobowych. Skutki zależą m.in. od czasu ekspozycji oraz jej poziomu (stężenia zanieczyszczeń) – komentuje z kolei dr inż. Krzysztof Skotak, kierownik Ośrodka Zintegrowanych Badań Środowiska w Instytucie Ochrony Środowiska – Państwowym Instytucie Badawczym.
Dodaje, iż w tym konkretnym przypadku osoby np. chorujące na astmę czy POCHP, mogły odczuć pożar mocniej.
– Dla populacji generalnej miasta można ten pożar potraktować jako swoisty epizod smogowy – komentuje dr inż. Skotak. I podkreśla: – Pożar dotyczył głównie papieru i tektury, przeznaczonych do produkcji opakowań kartonowych, a więc przedmiotów niezanieczyszczonych oraz suchych. Skład zanieczyszczeń, poza pyłem (zakładając proces pełnego spalania i dopływu tlenu), byłby podobny do spalania biomasy: być może z mniejszą ilością benzo(a)pirenu niż w przypadku spalania drewna. Ale to by musiały potwierdzić pomiary – dodaje naukowiec. Nie spodziewa się istotnych, zauważalnych i długotrwałych skutków pożaru w Bydgoszczy. – Głównie ze względu na to, iż paliły się papier i karton, a nie jakieś chemikalia, jak w przypadku pożarów wysypisk – kwituje ekspert.
Kaszel i duszność
Nie ulega wątpliwości, iż pożary chemikaliów są groźniejsze i stanowią duże obciążenie dla środowiska. Przykład? Choćby pożar hali magazynowej z chemikaliami, do którego doszło 22 lipca 2023 roku w Zielonej Górze. Nad budynkiem widać było ogromne kule ognia, jak również wielkie chmury czarnego dymu. Dziś już wiemy, iż wraz z nim do powietrza przedostały się węglowodory aromatyczne oraz ropopochodne. Są bardzo niebezpieczne dla ludzkiego zdrowia. Co więcej, badania zlecone przez Zarząd Województwa Lubuskiego poznańskiej firmie PROTE wykazały, iż skażona chemikaliami woda spłynęła do stawów rybnych i cieku wodnego Gęśnik. Na podstawie wyników badań powstał ponad 140–stronicowy raport, z którego wyłania się przerażający obraz zanieczyszczenia środowiska.
- Czytaj także: Chemikalia w wodzie, tablica Mendelejewa w powietrzu. Skutki jednego pożaru z tego lata
Zdaniem ekspertów skutki zdrowotne, wynikające z ekspozycji na zanieczyszczenia, które wywołał pożar w Zielonej Górze, „mogą być zarówno krótkotrwałe, jak i długoterminowe”. Przekonywali, iż „wymagany będzie monitoring grup osób, uczestniczących bezpośrednio w gaszeniu pożaru i usuwaniu jego skutków, oraz mieszkańców w obszarze przemieszczającej się chmury dymu pożarowego”. Jak informowaliśmy na łamach Smoglabu, potężny pożar w Zielonej Górze sprawił, iż do Lubuskiego Centrum Pulmonologii zgłosili się strażacy i mieszkańcy. Skarżyli się na kaszel, duszność oraz ucisk w klatce piersiowej.
–
Zdjęcie tytułowe: mł. asp. J. Szmaglik / Państwowa Straż Pożarna