Przeszukania policji u organizatorów Marszu Niepodległości. Bosak reaguje: Skandal to mało powiedziane

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


Krzysztof Bosak skomentował środowe przeszukania policji u osób związanych ze środowiskiem Marszów Niepodległości. Jak stwierdził, sprawa jest "kuriozalna i skandaliczna". "Prokurator domaga się wydania nieistniejących list nazwisk wszystkich zaangażowanych w organizację marszu w 2018 roku. Brak realnie poszkodowanych. Brak sprawcy. Brak dowodów. Brak świadków" - czytamy we wpisie marszałka Sejmu.
Lider Konfederacji Krzysztof Bosak skomentował środowe incydenty z udziałem policji. Rano do domu organizatora Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza weszli funkcjonariusze. "Policja weszła do mnie do domu i robią rewizję" - napisał Bąkiewicz na platformie X po godzinie 6:00 rano.


REKLAMA


Zobacz wideo Bosak żąda Trybunału Stanu dla Tuska za umowę z Zełenskim


Policja przeprowadziła także przeszukanie w mieszkaniu asystenta wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka. "Dziś o 6:00 rano policja na polecenie prokuratury zapukała do mojego mieszkania z nakazem przeszukania. Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości 2018"- napisał Mateusz Bożydar Marzoch na portalu X. Marzoch jest także szefem Straży Marszu Niepodległości. Przeszukano również siedzibę Stowarzyszenia Marszu Niepodległości w Warszawie.
Bosak: Sprawa jest kuriozalna, skandaliczna i nieprzypadkowa
Krzysztof Bosak we wpisie na portalu X przekazał, iż sprawa przeszukań zarządzonych przez prokuraturę jest "jednocześnie kuriozalna, skandaliczna i nieprzypadkowa".


Wedle mojej wiedzy chodzi o to, iż podczas liczącego prawie milion ludzi marszu na 100-lecie niepodległości ktoś poczuł się postraszony i po marszu oskarżył o to organizatorów. Prokuratura szuka więc 6 lat później człowieka, który był sprawcą 'groźby', nie znając ani jego tożsamości, ani nie mając jego zdjęć, ani choćby rysopisu. Organizatorzy marszu sprzed sześciu lat ileś lat temu złożyli zeznania, iż nie wiedzą, o co ani o kogo chodzi. Sprawa została po latach umorzona, a teraz wznowiona z politycznych powodów. Prokurator domaga się więc wydania nieistniejących list nazwisk wszystkich zaangażowanych w organizację marszu w 2018 roku. Brak realnie poszkodowanych. Brak sprawcy. Brak dowodów. Brak świadków


- czytamy we wpisie. "Skandal? To mało powiedziane!" - dodał wicemarszałek Sejmu i zapewnił, iż "środowisko narodowe wyjdzie z tego wzmocnione, a Marsz Niepodległości przejdzie w tym roku, podobnie jak w poprzednich latach".


Bąkiewicz: Do tej pory nie proszono mnie o żadne wyjaśnienia i dokumenty w tej sprawie
Bąkiewicz stwierdził, iż przeszukania u niego w domu i w siedzibie stowarzyszenia są próbą zastraszenia. Działania policji nazwał włamaniem i bezprawiem. "Dzisiejsze polityczne działania Policji na zlecenie Donalda Tuska jest zemstą za głoszenie prawdy o działaniach obecnego rządu oraz próba zastraszenia! Pod byle pretekstem zabrano telefony i komputer chcąc ograniczyć zakres mojej działalności! Walka trwa! Ani kroku wstecz!" - napisał na portalu X.


Bąkiewicz nazwał wymówką powody przeszukań, które podali śledczy, a chodzi o rzekome przestępstwo uczestnika Marszu Niepodległości z 2018 roku. Policjanci zabrali z mieszkania jego komputer i telefon. Jak dodał, w żadnej sprawie dotyczącej Marszu Niepodległości nie proszono go do tej pory o wyjaśnienia, ani dokumenty. Przeszukane zostały też mieszkania innych działaczy stowarzyszenia.
Śledztwo początkowo umorzono, ale w tym roku zostało wznowione. Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga poinformował, iż w toku tego postępowania ujawniono między innymi nagranie, na którym jeden z uczestników marszu, który odbył się w 2018 roku, kieruje wobec innej osoby groźby karalne, użycia przemocy. - Ubiór, zachowanie sprawcy wskazują na jego przynależność do straży Marszu Niepodległości - powiedział prokurator.


Wizerunek tej osoby okazano kilkudziesięciu świadkom należącym do Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, ale żaden z nich, w tym pełniący wówczas funkcję przewodniczącego zgromadzenia publicznego Robert Bąkiewicz, nie rozpoznał sprawcy. Jak wyjaśniał prokurator, pozostałe czynności podejmowane w śledztwie, w tym umieszczenie wizerunków w serwisie internetowym policji, nie doprowadziły do ustalenia tożsamości sprawcy, a szef straży Marszu Niepodległości nie udostępnił organom ścigania listy członków tej formacji.
Śledztwo dotyczy również haseł prezentowanych podczas marszu z 2018 roku. Prokurator Nowak przekazał, iż mogły nosić znamiona przestępstwa i podkreślił, iż podczas przesłuchania Bąkiewicz zeznał, iż hasła prezentowane podczas Marszu Niepodległości w 2018 roku "były uzgodnione z przedstawicielami władz państwowych, Senatu, KPRM-u, kilku ministerstw". Jednak nie ma dowodów na istnienie takich uzgodnień. Robert Bąkiewicz, który w latach 2017-2023 był prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, ma w sprawie status świadka. Do tej pory w sprawie nikogo nie zatrzymano.
Idź do oryginalnego materiału