- Nauczcie się, przestańcie się nabijać z tego, iż pan prezydent nie mówi perfekcyjnie po angielsku. Zastanówmy się, czy ma coś do powiedzenia - powiedział Rafał Trzaskowski, odnosząc się do krytyki Karola Nawrockiego. W pierwszym wywiadzie po wyborach wskazał też, co zawiodło w jego kampanii.
"Przestańcie się nabijać". Trzaskowski zaapelował ws. prezydenta
Trzaskowski stwierdził, iż 50 proc. i więcej wyborców nie ma z tym problemu. - Nauczcie się, przestańcie się nabijać z tego, iż pan prezydent nie mówi perfekcyjnie po angielsku. Zastanówmy się, czy ma coś do powiedzenia. Przestańcie się nabijać z tego, iż uwielbia snus, bo to nie jest problem dla większości Polek i Polaków - apelował.
- Więc uczmy się, iż o ile się przegrzewa pewne tematy, to one się odwracają przeciwko tym, którzy to robią. I ta krytyka po prostu zaczęła być kontrproduktywna. Dlatego iż w większości społeczeństwa wyzwolił się tego typu instynkt: To jest nasz chłop, a tam jest jakiś establishment - stwierdził prezydent Warszawy.
Co zdecydowało o porażce? Trzaskowski wskazał powody
Zapytany przez Piotra Witwickiego, co zawiodło w trakcie kampanii wyborczej, Trzaskowski wyjaśnił: - Przede wszystkim, tak jak powiedziałem, zabrakło jedności. W momencie, kiedy obóz mówił jednym głosem, było łatwiej, bo wszyscy wiedzieli, o co chodzi.
- Na pewno dziwne rzeczy w polityce się dzieją. (...) Jest coś takiego, iż po roku czy 1,5 roku rządzenia był taki moment miłości między rządem a ludźmi, którzy go wspierali. Natomiast gdzieś to się skończyło, to nie jest case tylko Polski, ale również Wielkiej Brytanii. To po 4, 5, 7, 8 latach rządy się zużywają - dodał.
Piotr Witwicki zapytał także o to, czy Rafał Trzaskowski sam popełnił jakieś błędy podczas swojej kampanii wyborczej. - Tak, poddałem się presji, ponieważ ja stałem na stanowisku, iż debata prezydencka powinna być jedna w pierwszej turze i jedna w drugiej turze - odparł prezydent Warszawy.
Krytycznie wypowiedział się też o debatach minutowych w telewizji, które dają przewagę tym, którzy wyuczyli się formułek. - Ja liczyłem na to, że jeżeli ktoś się domaga debaty jeden na jeden, to nie stchórzy - dodał, odnosząc się do debaty w Końskich, która ostatecznie nie miałą formuły "jeden na jeden" Trzaskowskiego i Nawrockiego.
- Po pierwsze, były trendy, jakie były. Dzisiaj są trendy antyestablishmentowe, trendy na pokazanie środkowego palca tym, którzy rządzą. Dzisiaj są trendy na tych, którzy mają proste odpowiedzi na bardzo trudne pytania. (...) Dzisiaj wcale nie wygrywa ten, kto przesiaduje w studiach telewizyjnych, tylko ten, kto ma dobry kanał dotarcia w YouTube. (...) Wygrywa ten, który przez 20 minut mówi dokładnie to samo, wsiada na hulajnogę i jedzie dalej, i nie musi wcale mówić w sposób porywający, interesujący i wielce oryginalny - powiedział, uderzając tym w swojego kontrkandydata z pierwszej tury wyborów prezydenckich Sławomira Mentzena.
"Mówili: 'Trzaskowski, ty musisz być zmęczony. Musisz pokazać, iż pracujesz od rana do nocy. Musisz ryć pazurami'.
Rafał Trzaskowski kilkukrotnie wskazywał, iż zawiodła kooperacja całej koalicji. - Tak, to jest również kwestia współpracy z całym zapleczem i działania całej koalicji rządowej, która przed kampanią mówiła jednym głosem, a potem każdy mówił co innego; drapieżności moich konkurentów - a dopiero później można mówić o ewentualnych błędach takich czy innych - powiedział.
Podkreślił także, iż jedyny zarzut, jaki opinia publiczna stawiała mu w czasie kampanii to to, iż był zmęczony. - o ile się mnie zapytacie, czy popełniłem jakiś gruby błąd, jakieś przejęzyczenie, czy miałem jakąś totalną wpadkę - wydaje mi się, iż nie. Ale czy to znaczy, iż nie można było lepiej zrobić pewnych rzeczy? Pewnie, iż można było, tylko trzeba to było robić latami, zaplanować, być przygotowanym do tego - zaznaczył Trzaskowski.
- Ale pamiętajcie, iż dzisiaj trendy na świecie nie sprzyjają kandydatom, którzy są dobrze przygotowani (...), którzy nie są przyzwyczajeni do tego, żeby lawirować, oszukiwać albo robić bez przerwy skróty - powiedział Trzaskowski, podkreślając, iż nie namawia do kłamstwa, ale "trzeba wyciągać wnioski".
Sikorski premierem? Stanowcza odpowiedź Trzaskowskiego
Były kandydat na prezydenta został również zapytany o problemy z poparciem dla części koalicji rządzącej. - o ile ktoś jest pod progiem wyborczym... Ja do tej pory nigdy nie udzielałem publicznie jakichkolwiek rad moim konkurentom - ale to, jak ktoś wpada w bagno, to albo się szamocze i szybciej tonie, albo się łapie za gałąź i probuje się powoli, systematycznie, z determinacją wyciągnąć. Wydaje mi się, iż ta druga strategia ma znacznie większy sens - mówił.
- Rzeczywiście dzisiaj jest tak, iż powinniśmy dobrze życzyć naszym koalicjantom... ale czasami to wymaga nieprawdopodobnej cierpliwości - zaznaczył Trzaskowski.
Współprowadzący rozmowę Wojciech Szacki nasunął z kolei wątek o tym, jakoby w koalicji - jak donoszą media - szykowały się zmiany, a fotel premiera miał przejąć Radosław Sikorski.
- Dzisiaj Donald Tusk jest premierem, ma na swoich barkach pełną odpowiedzialność. I szczerze powiedziawszy, nie widzę nikogo lepszego, kropka - odparł prezydent Warszawy. Przekonywał jednak, iż potrzebna jest jedność i wyciąganie wniosków, iż jeżeli nie trzyma się wspólnego stanowiska, to ponosi się konsekwencje.
Pierwszy wywiad z Rafałem Trzaskowskim po przegranych wyborach
Rafał Trzaskowski w ramach Campus Academy 2025 udzielił pierwszego wywiadu po przegranych wyborach prezydenckich. Współprowadzącym rozmowę został Piotr Witwicki, redaktor naczelny Interii, dyrektor Pionu Informacji i Publicystyki w Telewizji Polsat, współautor podcastu "Polityczny WF".
Wcześniej wywiad zapowiadano w opisie panelu: "Pierwsza rozmowa po wyborach to moment bilansu i pytanie o przyszłość. Co naprawdę wydarzyło się w kampanii i jakie wnioski płyną z jej przebiegu? Jaką rolę odegrają nowe ruchy społeczne, a jaką młode pokolenie, które coraz śmielej domaga się głosu w debacie publicznej?".
Prezydent stolicy przegrał wybory, zdobywając 49,11 proc. poparcia (10 237 286 głosów).
