„Przestańcie się nabijać!” Trzaskowski broni Nawrockiego i ujawnia, dlaczego przegrał wybory

2 godzin temu

W pierwszym wywiadzie po porażce wyborczej Rafał Trzaskowski zaskoczył wszystkich. Zamiast atakować Karola Nawrockiego, stanął w jego obronie. „Przestańcie się nabijać z tego, iż nie mówi perfekcyjnie po angielsku” – apelował były kandydat na prezydenta. Jego szczera analiza własnych błędów i obecnej sytuacji politycznej odsłania prawdziwe przyczyny porażki obozu demokratycznego.

Fot. Warszawa w Pigułce

Pierwszy wywiad po porażce – zaskakujące słowa

Na Campus Academy 2025 w Międzyzdrojach Rafał Trzaskowski po raz pierwszy od przegranych wyborów prezydenckich zabrał głos publicznie. W szczerym wywiadzie z Piotrem Witwickim z Interii nie oszczędził nikogo – ani siebie, ani swojego środowiska politycznego.

Największym zaskoczeniem była obrona Karola Nawrockiego przed krytyką ze strony własnego obozu politycznego. „Nauczcie się, przestańcie się nabijać z tego, iż pan prezydent nie mówi perfekcyjnie po angielsku. Zastanówmy się, czy ma coś do powiedzenia” – mówił prezydent Warszawy.

„51 procent Polaków nie ma z tym problemu”

Trzaskowski nie ukrywał frustracji z powodu ataków na styl bycia nowego prezydenta. „Przestańcie się nabijać z tego, iż uwielbia snus, bo to nie jest problem dla większości Polek i Polaków” – podkreślał.

Według niego wyśmiewanie Nawrockiego przyniosło odwrotny efekt od zamierzonego. „Kiedy widzę, jak bardzo wielu naszych zwolenników, ale nie tylko, patrząc na prezydenta Nawrockiego nabija się z tego, iż używa snusu, mówi tak jak mówi po angielsku i ma taką jak ma postawę, a rano robi zdjęcia jak jest na siłowni, to ja rozumiem, iż się niczego nie nauczyliśmy” – analizował.

Były kandydat wskazał, iż „51 procent albo więcej Polek i Polaków nie ma z tym żadnego problemu”, co oznacza, iż krytyka była nietrafiona w odczucia większości społeczeństwa.

Brutalna analiza własnych błędów

Trzaskowski nie oszczędził siebie w analizie przyczyn porażki. Na pytanie o swoje odczucia tuż po przegranej odpowiedział bez ogródek: „Totalne w…e”.

Jako główną przyczynę porażki wskazał brak jedności w obozie demokratycznym. „Przede wszystkim zabrakło jedności. W momencie, kiedy obóz mówił jednym głosem, było łatwiej, bo wszyscy wiedzieli, o co chodzi” – tłumaczył.

„Obóz demokratyczny jest silny jak mówi jednym głosem. Niestety stało się tak, iż przed kampanią mówił jednym głosem, natomiast podczas kampanii przestał” – dodał.

Debaty jak „klepanie formułek”

Prezydent Warszawy skrytykował format telewizyjnych debat, które jego zdaniem faworyzowały kandydatów „wyuczonych formułek”. „Poddałem się presji, ponieważ ja stałem na stanowisku, iż debata prezydencka powinna być jedna w pierwszej turze i jedna w drugiej turze” – przyznał swój błąd.

„Uważam, iż ta formuła debat, która polega na tym, iż dziennikarze zadają to samo pytanie wszystkim i wszyscy mają minutę, sprowadza wszystkich do takiego poziomu, bo wszyscy są wtedy zobowiązani do tego, żeby klepać te same formułki” – analizował.

Szczególnie żałował debaty w Końskich, która miała być spotkaniem jeden na jeden z Nawrockim, ale ostatecznie zmieniła formułę. „Ja liczyłem na to, iż jeżeli ktoś się domaga debaty jeden na jeden, to nie stchórzy” – powiedział.

YouTube ważniejszy niż telewizja

Trzaskowski wskazał na fundamentalne zmiany w sposobie komunikacji politycznej. „Dzisiaj wcale nie wygrywa ten, kto przesiaduje w studiach telewizyjnych, tylko ten, kto ma dobry kanał dotarcia w YouTube” – analizował.

W tym kontekście skrytykował Sławomira Mentzena, choć nie wymieniał go z nazwiska. „Wygrywa ten, który przez 20 minut mówi dokładnie to samo, wsiada na hulajnogę i jedzie dalej, i nie musi wcale mówić w sposób porywający, interesujący i wielce oryginalny” – mówił o liderze Nowej Nadziei.

Trendy antyestablishmentowe

Jako jedną z przyczyn porażki Trzaskowski wskazał obecne nastroje społeczne. „Po pierwsze, były trendy, jakie były. Dzisiaj są trendy antyestablishmentowe, trendy na pokazanie środkowego palca tym, którzy rządzą. Dzisiaj są trendy na tych, którzy mają proste odpowiedzi na bardzo trudne pytania” – tłumaczył.

Według niego społeczeństwo wyzwoliło „instynkt”: „To jest nasz chłop, a tam jest jakiś establishment”. Krytyka Nawrockiego zamiast go osłabiać, wzmacniała ten mechanizm.

Co to oznacza dla ciebie?

Wywiad Trzaskowskiego to sygnał głębokiej refleksji w obozie demokratycznym. Jego słowa pokazują, że:

Zmienia się sposób komunikacji politycznej. Tradycyjne media tracą na znaczeniu na rzecz platform takich jak YouTube i TikTok. Politycy muszą się dostosować do nowych form przekazu.

Ataki personalne mogą być kontrproduktywne. Krytyka stylu życia czy umiejętności językowych może wzmacniać przeciwnika, jeżeli większość społeczeństwa nie postrzega tych cech jako problemu.

Jedność obozu politycznego jest kluczowa. Wewnętrzne spory i brak spójnego przekazu mogą przesądzić o porażce choćby silnego kandydata.

Wyborcy szukają autentyczności. Preferują kandydatów postrzeganych jako „swoi” nad tych, którzy wydają się częścią establishmentu.

Czy to koniec kariery Trzaskowskiego?

Mimo porażki prezydent Warszawy nie zamierza kończyć kariery politycznej. „Tak, jak można było wygrać wybory w 2025 roku, tak można wygrać wybory w 2027 roku, pod warunkiem iż cała strona demokratyczna będzie ze sobą współpracować” – zapowiedział.

Stanął też w obronie Donalda Tuska, gdy padło pytanie o ewentualną zmianę na stanowisku premiera. „Dzisiaj Donald Tusk jest premierem, ma na swoich barkach pełną odpowiedzialność i, szczerze powiedziawszy, nie widzę nikogo lepszego” – powiedział.

Lekcja pokory

Wywiad Trzaskowskiego to przede wszystkim lekcja pokory dla całego obozu demokratycznego. Przyznanie się do błędów, obrona przeciwnika politycznego i szczera analiza przyczyn porażki to rzadkość w polskiej polityce.

Czy środowisko opozycji wyciągnie wnioski z tej analizy? Trzaskowski wskazał kierunek: mniej ataków personalnych, więcej merytoryki, jedność w działaniu i dostosowanie się do zmieniającej się rzeczywistości medialnej.

Jego słowa o Nawrockim – „przestańcie się nabijać” – mogą stać się symbolem nowego podejścia do polityki. Podejścia, w którym krytyka dotyczy działań i programu, a nie osobistych cech czy preferencji.

Czas pokaże, czy opozycja rzeczywiście wyciągnie wnioski z tej szczerze przeprowadzonej autoanalizy. Jedno jest pewne – Trzaskowski pokazał, iż potrafi spojrzeć na własną porażkę z dystansem i wyciągnąć z niej konstruktywne wnioski.

To może być receptą na odbudowę pozycji obozu demokratycznego przed kolejnymi wyborami w 2027 roku.

Idź do oryginalnego materiału