Przedświąteczne napięcia w PiS. "Obawiam się, iż pod takim programem nie będę się mógł podpisać"

23 godzin temu
W spotkaniu świątecznym, które organizuje we wtorek Mateusz Morawiecki, może uczestniczyć kilkadziesiąt osób - mówią stronnicy byłego premiera w rozmowie z Gazeta.pl. Impreza ma rozpocząć się dopiero po zakończeniu wigilii w siedzibie partii, by jak najwięcej osób mogło wziąć w niej udział. Sytuacja w PiS jest napięta, część naszych rozmówców obawia się rozłamu w partii.
Spory frakcyjne. Kto zabłądził w PiS?
W ostatnich tygodniach sytuacja w Prawie i Sprawiedliwości jest trudna, bo ugrupowaniem, które stopniowo traci w sondażach, raz po raz targają spory wewnętrzne. Najnowsza ich odsłona to poniedziałkowy wpis na X byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego, na który natychmiast zareagowali współpracownicy byłego premiera, m.in. europosłowie Piotr Müller i Waldemar Buda oraz posłowie Janusz Cieszyński, Grzegorz Puda i Paweł Jabłoński. "Dziś nasz kolega Jacek w poszukiwaniu swojego miejsca w polityce zabłądził. To smutne, ale do przewidzenia. W końcu to nie pierwszy raz…" - napisał Puda na X, a Piotr Müller poradził Kurskiemu skasowanie postu.


REKLAMA


Zarzuty byłego szefa TVP to zresztą kalka pretensji formułowanych od kilku tygodni pod adresem Morawieckiego przez frakcję, którą w PiS współtworzą: były wicepremier Jacek Sasin, b. szef MEN Przemysław Czarnek oraz europosłowie Patryk Jaki i Tobiasz Bocheński (współpracownicy b. premiera nazywają ich pogardliwie "maślarzami", od niemieckiego masła, którego serwowanie na pokładzie LOT-u krytykował w październiku Bocheński). Z ich ust również można usłyszeć słowa o braku lojalności ze strony b. szefa rządu, czego przejawem miał być m.in. niedawny wywiad Morawieckiego dla Gazeta.pl, który przeprowadził Grzegorz Sroczyński. Morawiecki dopuścił w nim m.in. istnienie "rządu jedności narodowej" z Donaldem Tuskiem, gdyby w Polsce wybuchła wojna. Solą w oku jest też samozwańcze "ogłoszenie się premierem" po ewentualnych zwycięskich dla PiS wyborach w 2027 r., czy obranie błędnej, zdaniem tej frakcji, bardziej liberalnej drogi programowej.


Zobacz wideo Morawiecki u Sroczyńskiego: Bliżej mi do koalicji z Braunem niż z Tuskiem


"Spór niemalże cywilizacyjny"
Oprócz wpływów w partii i dyskusji o tym, kto powinien objąć stery przyszłego PiS-owskiego rządu (a w przyszłości być może władzy w ugrupowaniu), to kwestie kierunku programowego są tym, co najbardziej dzieli ludzi Morawieckiego i "maślarzy" (sami zainteresowani wolą, gdy nazywa się ich "bibliotekarzami" - od biblioteki, na tle której cała czwórka sfotografowała się we wrześniu). Ci drudzy są zwolennikami wyraźnego skrętu w prawo. Morawiecki z kolei chciałby budować "partię wielkiego namiotu", a więc odwoływać się także do wyborców umiarkowanych, którym bliżej do politycznego centrum. - Od 2023 roku scena polityczna, także w Polsce, przesunęła się bardzo mocno w prawo, a my - główna partia prawicowa nic z tego nie mamy – narzeka jeden z polityków PiS, któremu bliżej do frakcji "bibliotekarzy". I, jak przekonuje, to głównie wina Morawieckiego, który wyborcom prawicy kojarzy się m.in. z unijnym "Zielonym Ładem" albo nieudanymi zmianami podatkowymi w ramach tzw. Polskiego Ładu. - Musimy wrócić do korzeni, czyli konserwatyzmu, tradycji plus odrzucić wszystko to, co było błędem rządu Matusza - podkreśla nasz rozmówca.
Stronnicy byłego premiera przekonują natomiast, iż radykalnie prawicowy kierunek to droga donikąd. - Dla wyborców Brauna i tak nie będziemy nigdy wiarygodni, zresztą z sondaży nie wynika wcale, żebyśmy masowo tracili elektorat na rzecz obu Konfederacji. Tracimy wyborców umiarkowanych – wskazuje jeden z posłów sympatyzujących z Mateuszem Morawieckim. - o ile program PiS-u będzie szedł w kierunku braunistów, to obawiam się, iż pod takim programem nie będę się w stanie podpisać. Nie chcę być w PiS, który walczy na radykalizm z Braunem - dodaje inny z parlamentarzystów.
kooperacja z Grzegorzem Braunem to jedna z osi sportu między frakcją Morawieckiego a "bibliotekarzami". Ci pierwsi zdecydowanie ją odrzucają, drudzy - dopuszczają, jeżeli od tego miałaby zależeć sejmowa większość i powołanie rządu. - To jest spór niemalże cywilizacyjny - podkreśla poseł z frakcji byłego premiera.


Wigilie w PiS
Okazją do spotkania się obu zwaśnionych grup w PiS będzie wtorkowy wieczór. Na godz. 18.00 w siedzibie partii na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie zaplanowane jest spotkanie opłatkowe. Mają być na nim obecni zarówno zwolennicy Mateusza Morawieckiego (w tym, jak słyszymy, sam były szef rządu), jak i ich partyjni oponenci, m.in. Jacek Sasin i Przemysław Czarnek. Część z uczestników partyjnej wigilii planuje się później przenieść na opłatek, który organizuje były premier. - Myślę, iż przyjdzie jakieś kilkadziesiąt osób - słyszymy od polityka z otoczenia Morawieckiego.
O tej drugiej wigilii napisał w poniedziałek Onet, co wywołało kolejne spekulacje, dotyczące podziałów w partii i intencji, które kierowały byłym szefem rządu. W ostatni piątek Mateusz Morawiecki zignorował wezwanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i nie przyjechał na posiedzenie Prezydium Komitetu Politycznego PiS. Został w Brzozowie na Podkarpaciu, gdzie już wcześniej miał zaplanowane spotkanie z wyborcami, na którym towarzyszyli mu: była premier Beata Szydło i były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Niektórzy w PiS piątkowe wydarzenia odebrali jako wypowiedzenie wojny Kaczyńskiemu i zapowiedź powstania nowej partii.
Otoczenie Morawieckiego zapewnia jednak, iż ani były premier, ani oni sami nie zamierzają odchodzić z Prawa i Sprawiedliwości. Z wigilią, jak mówią, wyszło trochę niezręcznie, bo celem zaproszenia nie była demonstracja czy robienie konkurencji dla imprezy na Nowogrodzkiej. - Przecież Mateusz ma prawo zaprosić swoich znajomych na przedświąteczne spotkanie, które w żaden sposób nie ma kolidować z wigilią partyjną. Zamysł był taki, iż jedna się kończy, później zaczyna druga. Matusz zresztą rozesłał już wiadomości, iż jego spotkanie rozpocznie się zaraz po tym, jak skończy się opłatek w partii - mówi nam jeden z polityków z otoczenia byłego premiera.
Jeszcze przed świętami, jak słyszmy w PiS, ma się odbyć także kolejne posiedzenie władz partii, by złagodzić narosłe w ostatnich tygodniach napięcia. - Myślę, iż prezes będzie dążył do tego, by ten spór rozszedł się jakoś po kościach. Może na jakiś rozłam liczą "maślarze", ale na pewno nie prezes - podkreśla stronnik Morawieckiego.


Frakcja "bibliotekarzy", jak zapewnia, też nie chce rozłamu. - Chyba, iż sam Mateusz dąży do tego, żeby zostać w końcu wyrzuconym – dodaje polityk, któremu blisko do czwórki skupionej wokół Sasina, Jakiego, Czarnka i Bocheńskiego.
Prezes Kaczyński zdradził we wtorek w wywiadzie z Michałem Adamczykiem (Kanał TAK! Na YouTube), iż rozmawiał z byłym premierem i "nie była to najgorsza rozmowa". - Takie spory, jakie w tej chwili, z błahego powodu zaczęły się toczyć, wybuchły, powinny się jak najszybciej skończyć i mam nadzieję, iż się gwałtownie skończą - dodał szef PiS.
Idź do oryginalnego materiału