Przedostatnie zwycięstwo Marka Jędraszewskiego? (Nie) Polityczny Kraków

3 dni temu

Nowe porządki w polskim Pałacu Prezydenckim zaczną się od sierpnia. Tymczasem już od maja realizowane są one w Pałacu Apostolskim. To ostatnie czuć choćby pod Wawelem, ponieważ nowy papież odwołał właśnie księdza Dariusza Rasia z funkcji proboszcza parafii mariackiej.

Jak okazało się jakiś czas temu pod Wawelem, pasanie narodów rózgą żelazną miało być nie tylko domeną Mesjasza, ale i reprezentujących go na ziemi. W tej roli-oczywiście w skali mikro, czyli na gruncie krakowskim- arcybiskup Marek Jędraszewski. Ksiądz arcybiskup ma swoje wąskie grono najbliższych współpracowników, którego członkowie na koniec posługi metropolity w diecezji Świętego Stanisława otrzymali role, o których większość duchownych może marzyć na równi z ujrzeniem cudu. Jeden z tych współpracowników, ksiądz Stanisław Czernik, wraz z zespołem kontrolującym krakowskiej kurii, wysłany został do parafii mariackiej, w której dopatrzył się różnej maści nadużyć gospodarczych, finansowych, prawnych itp. To właśnie one stały się podstawą odwołania przez arcybiskupa Jędraszewskiego proboszcza parafii księdza infułata Dariusza Rasia. Wszystko w trybie pilnym, bez czekania na okres letni, w którym zwykle realizowane są przeniesienia księży i z zainstalowaniem księdza Czernika w roli administratora parafii.

Ksiądz Raś złożył więc do Watykanu rekurs, czyli odwołanie od decyzji arcybiskupa. Nawiasem, rekurs hierarchiczny stanowi uroczy z punktu widzenia administratywistów ostatni żywy dowód tego jak funkcjonowały administracje państw absolutnych mniej więcej cztery wieki temu. Z grubsza chodziło w nich o to, iż co prawda urzędnik mógł się odwołać od wyroku wyższej instancji, z tym iż rzadkie były przypadki, by odwołania te zostały uwzględnione. Trochę jak u Pana Zagłoby, który apelował, by dla rannego Bohuna zagnieść chleba z pajęczyną, konstatując jednocześnie, iż za wiele mu to nie pomoże, ale lżej mu będzie umierać.

Rzeczywiście, w kościele katolickim rekursy mają skutek podobny. Tym razem wydawało się jednak, iż będzie nieco inaczej. W lipcu ubiegłego roku, po ponad pół roku od odsunięcia proboszcza, Watykan wstrzymał decyzję metropolity krakowskiego w odniesieniu do parafii mariackiej. Nie oznaczało to jednak zakończenia sporu, bowiem ostateczną decyzję miał podjąć papież. Ponieważ rzecz działa się w ubiegłym roku, panował jeszcze papież Franciszek. W lutym, a więc niedługo po zmianie w „Mariackim”, w dawnym rzymskim miejscu posługi pojawił się kardynał Stanisław Dziwisz. prawdopodobnie jego wizyta w Watykanie i prywatna audiencja u papieża Franciszka nie miała związku z problemami, jakie w pracy miał jego były sekretarz, a następnie z jego woli proboszcz parafii mariackiej. Tak samo zapewne, z wizytą poprzednika w Watykanie nie miała związku prywatna audiencja u papieża, której dostąpił w kwietniu arcybiskup Jędraszewski. Z tych samych powodów twierdzenie, iż lutowa wizyta krakowskiego hierarchy u papieża była bardziej owocna niż ta kwietniowa jest w kontekście lipcowego przywrócenia księdza Rasia nieuprawnione. No chyba, iż było inaczej.

Ważny jest jednak koniec tej historii, bo zwycięzcą sporu jest dziś arcybiskup Jędraszewski. Usuwając bowiem dotychczasowego proboszcza parafii mariackiej Leon XIV przyznaje biskupowi rację. Jest to pierwszy bardziej znaczący ruch Leona XIV w stosunku do polskiego kościoła i może on tak naprawdę oznaczać dwie rzeczy. Pierwszą jest wzmocnienie jądra polskiego kościoła, bo czy to się komuś podoba, czy nie, Marek Jędraszewski nie jest przedstawicielem jakiegoś mniejszościowego nurtu w polskim episkopacie. Jest dokładnie odwrotnie. o ile więc decyzja papieża jest metropolicie na rękę-a jest-to rzeczywiście może być odczytywane jako wzmocnienie tej większej części polskiego kościoła hierarchicznego. Kluczowa jednak będzie decyzja Leona XIV w sprawie dalszych losów arcybiskupa, który wymaganą prawem kanonicznym prośbę o przeniesienie na emeryturę złożył już ponad rok temu. o ile jest tak, jak chcieliby zwolennicy Jędraszewskiego, to w najbliższych miesiącach będzie on przez cały czas administrował diecezją, a po nim obejmie ją ktoś o podobnym profilu, co byłoby ostatecznym zwycięstwem metropolity.

Ale jest również możliwość druga, Leon XIV jako doświadczony urzędnik watykański wie, iż rozpoczynanie pontyfikatu od uznawania rekursów nie byłoby dobre dla najhierarchiczniejszej z hierarchicznych instytucji, jaką jest kościół. Zrobił więc to, co uważał w tej sytuacji za najlepsze dla instytucji, którą kieruje. o ile w grę wchodzi ta możliwość, to może i dziś Dariusz Raś pakuje walizki na Placu Mariackim, ale na Franciszkańskiej pakowanie odbędzie się jeszcze w tym roku. Pewne w tym wszystkim jest jednak to, iż żaden z głównych lokatorów wyżej wskazanych nieruchomości do nich nie powróci. Marek Jędraszewski z powodu wieku, a Dariusz Raś z powodu, iż nowy metropolita chcąc go choćby przywrócić, pośrednio sprzeciwiłby się papieżowi, a tego zrobić nie może.

Pięknie pod Wawelem widać coraz powszechniejszy podział społeczeństwa na tych, którzy nie wyobrażają sobie kościoła z inną niż ta stara twarzą i tych, którzy wyobrażają go sobie z twarzą, jakiej chyba nigdy miał nie będzie. Ci pierwsi kibicowali arcybiskupowi, ci drudzy infułatowi, choć pewnie o to nie prosił. Ostatecznie nie zwycięży chyba jednak żaden z nich. Kościół przez podobne ruchy też nie.

Jakub Olech, politolog, wykładowca akademicki, krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu.

Idź do oryginalnego materiału