I znowu kolejne wybory odbyły się przy małej frekwencji. Mądrale mówią nam, kto nie głosuje w wyborach, ten nie ma wpływu na politykę. Tymczasem prawda jest taka, iż ci głosujący też tak naprawdę wpływu nie mają, gdyż wybór jest możliwy tylko z wąskiego grona ustalonych wcześniej kandydatów. Tak naprawdę liczyło się dwóch i nie z powodu ich wyjątkowych zalet osobistych, czy programów. Po prostu zostali wystawieni przez dominujące w Polsce ugrupowanie, czyli PO-PiS.
Do głosowania nie stawili się głównie ludzie w wieku 60 lat i starsi. Pamiętają oni poprzednie wybory, debaty i obietnice i to na czym wszystko się wtedy skończyło. Świetlana Platforma nie ma zwyczaju dotrzymywania obietnic wyborczych, za to PiS je często realizuje, ale jest brzydki, a przynajmniej skutecznie obrzydzany przez propagandę.
Tylko jeden przykład. Krzyczano na poprzednie rządy za akcje na granicy z Białorusią. Potem przyszła zmiana rządów i co? Ano nic, jest tak samo, jak było. Dobrze, iż nowa władza też broni granicy, ale miało być inaczej, bardziej humanitarnie, bez łamania praw człowieka i konwencji, bla, bla, bla. Aktywiści zajmujący się ratowaniem umierających w lesie oskarżeni za poprzedniej władzy z nadzieją głosowali na PO, a teraz dalej są ścigani pod tymi samymi absurdalnymi zarzutami. Gdzie zniknął obiecany dostęp dziennikarzy do strefy buforowej? Nic się nie zmieniło. Nowa władza nie zlikwidowała strefy pomimo wcześniejszych potępień, tak jak swojego czasu Obama nie zlikwidował więzienia w Guantanamo.
O tym, co się tak naprawdę liczy dla polityków obu stron, dobitnie mówi skok na media wykonywany zaraz po zdobyciu władzy. Za poprzedników sytuacja była zdrowsza, bo władza miała media „publiczne” (tak jak publiczne są za przeproszeniem niektóre domy), natomiast stacje takie jak TVN służyły Platformie i walczyły z PiS. Teraz wszystkie służą PO, czyli używając języka „demokratycznej opozycji”, mamy większy pluralizm.
Pewnym urozmaiceniem obecnych wyborów okazał się Sławomir Mentzen, ale nie stanowił zagrożenia dla nikogo, choć jako kandydat na prezydenta nie był wcale gorszy od liderów. Można by na ten temat długo dyskutować, przytaczając działania lub wypowiedzi całej trójki, ale nie ma to w tej chwili żadnego sensu, gdyż nie przeszedł do drugiej tury, bo tak miało być.
Podczas gdy zaczynam pisać ten tekst, odbywa się debata kandydatów, którzy do drugiej tury weszli. Nie śledzę jej, gdyż nie sądzę, aby przebieg takiej debaty miał jakiekolwiek znaczenie. Być może wpłynie na decyzje ludzi o intelekcie i pamięci kijanki. Dla wszystkich innych sylwetki i postawy obu panów są wystarczająco dobrze znane i – co więcej – nie różnią się oni między sobą aż tak bardzo, jak nam się wmawia.
Weźmy aferę mieszkaniową Nawrockiego. Wykazuje ona dobitnie jego podłość i brak zasad. Jednakże ludzie chcący wskazać tu wyższość Trzaskowskiego, są w wielkim błędzie. Przy działalności kandydata PO przekręt Nawrockiego jest drobnym chałupnictwem jeno, gdyż prezydent Warszawy wysiedla całe kamienice z błogosławieństwem różnych urzędów, w tym konserwatora zabytków. Doprowadził do perfekcji metody swojej poprzedniczki HGW. Do tego uszczęśliwia całe dzielnice wątpliwymi i niechcianymi inwestycjami, dając zarobić wybranym.
Dlatego cała PO jest tak bardzo proeuropejska, gdyż wielkie ponadnarodowe biurokratyczne molochy obracające miliardami dają niespotykane dotąd możliwości tuczenia się kosztem społeczeństw. Tymczasem PiS stawia na staromodne metody, więc łatwiej jest zobaczyć i wytykać jego przekręty, a choćby pociągnąć za nie do odpowiedzialności.
W czasie tzw. pandemii przewodnicząca KE dokonała wspólnie z Pfizerem przekrętów na miliardy, nie została w tej sprawie choćby porządnie przesłuchana, a teraz koledzy z gangu wybrali ją na kolejną kadencję. Politycy PiS, patrzcie i uczcie się, jak należy zarabiać bez ryzyka.
Nie warto zgłębiać zbyt drobiazgowo poglądów kandydatów. Podstawowe jest kilka spraw. Po pierwsze bezpieczeństwo Polski. I nie mam tu wcale na myśli groteskowych zbrojeń, które wpędzą kraj w nędzę, dając w zamian złudzenie siły i poczucie robienia czegoś konstruktywnego.
Podstawowa jest kwestia obecności Ukrainy w Unii Europejskiej i w NATO. O ile członkostwo w UE byłoby tylko zaszczepieniem w Unii korupcji i złodziejstwa na jeszcze większą skalę niż dotychczas oraz policzkiem dla krajów, które jak Polska musiały spełnić wyśrubowane kryteria, to członkostwo Ukrainy w NATO będzie wielkim krokiem w kierunku III wojny światowej.
Społeczeństwa Europy, a szczególnie państw takich jak Polska i kraje bałtyckie od lat kultywują nienawiść do Rosji, więc łatwo im było wmówić, iż to ona jest agresorem i całkiem bez powodu zaatakowała pokojową Ukrainę tylko dlatego, iż ta istniała. Bzdurę tę powtarzają skądinąd wykształceni i zdawałoby się rozsądni ludzie. Prawdziwą przyczyną są fakty, o których musimy pamiętać. Zachód zawarł ze Związkiem Radzieckim, a potem z Rosją porozumienia i traktaty, które następnie systematycznie łamał.
Były porozumienia Helsińskie oraz Karta OBWE stanowiące, iż żaden kraj ani blok nie może budować własnego bezpieczeństwa kosztem innego kraju. Te i inne umowy zostały zlekceważone przez kraje NATO systematycznie dążące do przejmowania państw z otoczenia Rosji pod różnymi pozorami. Wmawiają nam, jakoby Zachód miał większe prawa z racji swojej rzekomej wyższości, będącej nie wiadomo dokładnie jakiego rodzaju i z jakiego źródła.
Przyjmujemy bez dyskusji, iż zachodnie mocarstwa mają prawo do obrony własnych interesów, często choćby na drugim końcu świata z dala swoich granic. Tymczasem uważamy, iż Rosja nie ma takiego prawa i powinna biernie przyglądać się działaniom NATO tuż przy swoich granicach.
Wyobraźmy sobie, iż to Układ Warszawski werbuje Meksyk i zaczyna instalować swoich doradców wojskowych i bazy wywiadu wzdłuż granicy USA. Jaka byłaby w tej sytuacji reakcja Stanów Zjednoczonych? Przypomnijmy kryzys kubański.
Proponuję przeczytanie poniższego posta, gdzie naszkicowałem historię wojny na Ukrainie. Bynajmniej nie rozpoczęła się ona rosyjską operacją specjalną. I nie nastąpi tam pokój, dopóki nie zostaną usunięte prawdziwe przyczyny wojny, a europejscy podżegacze wojenni nie zaprzestaną swoich działań.
Rzekome pozostawienie przez Trumpa Europy bez amerykańskiego parasola jest dobitnym powiedzeniem europejskim przywódcom: Chcecie ciągnąć tę wojnę, to róbcie to na własny rachunek. Polityka amerykańskiego głębokiego państwa skrytego za marionetką Joe Bidenem się skończyła. Teraz wojnę na Ukrainie podtrzymuje tylko Europa.
Historia wojny na Ukrainie
Wersja opowiadana przez media głównego nurtu mówi, iż konflikt rozpoczął się w lutym 2022 r., kiedy to Władimir Putin obudził się pewnego ranka i bez powodu zdecydował o inwazji na Ukrainę. Po prostu Putin jest szalonym dyktatorem złym do szpiku kości i dla kaprysu postanowił dać temu upust. Przywódca światowego mocarstwa w swych działaniach kieruje się…
W tej sytuacji deklaracje Rafała Trzaskowskiego o niezmiennym poparciu dla wstąpienia Ukrainy do NATO dyskwalifikują go jako przyszłego prezydenta.
Taka polityka ściąga na nas zagrożenie atomową wojną światową, przed której skutkami żadne śmieszne zbrojenia Polski nie obronią.
Gdyby komu powyższego było mało i chciał większej liczby argumentów, powinien zaznajomić się z odpowiedziami kandydatów na pytania postawione przez Mentzena. Zbiór pytań, nazywany jest ósemką Mentzena lub Deklaracją Toruńską. Tak, znowu on, tylko on zdecydował się na zadanie pytań o znaczeniu podstawowym, zmuszając pozostałych do ustosunkowania się do nich. Oto Deklaracja:
1. Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi istniejące podatki, składki, opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne.
2. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej obrót gotówkowy i będę stał na straży polskiego złotego.
3. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej swobodę wyrażania poglądów, zgodnych z polską Konstytucją.
4. Nie pozwolę na wysłanie polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy.
5. Nie podpiszę ustawy w sprawie ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO.
6. Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej dostęp Polaków do broni.
7. Nie zgodzę się na przekazywanie jakichkolwiek kompetencji władz Rzeczypospolitej Polskiej do organów Unii Europejskiej.
8. Nie podpiszę ratyfikacji żadnych nowych traktatów unijnych osłabiających rolę Polski, np. poprzez osłabienie siły głosu lub odebranie prawa weta.
Mam pytanie do czytelników, czy jesteście w stanie zgodzić się z powyższymi punktami?
Reakcja Trzaskowskiego jest znacząca. Po pierwsze mętniacząc wykręca się on od dania jasnych odpowiedzi i jednoznacznego określenia swojego stanowiska. Na przykład często mówi, iż problem nie istnieje. W przypadku pytań o europejskie szaleństwo nazywane zielonym ładem Trzaskowski ściemnia tak, iż choćby pani redaktor ze sprzyjającego mu radia TOK FM powiedziała, iż mija się z prawdą.
Warto przeczytać poniższy krótki tekst.
Karol Nawrocki podpisał się pod całą ośmiopunktową deklaracją, natomiast Trzaskowski zgodził się z licznymi zastrzeżeniami z jej czterema punktami, ale ich też nie podpisał. Za to nieostrożnie chlapnął i przyznał się do bliskiej znajomości ze swoim bratem bliźniakiem Justynem Trudeau, kolegą ze Szkoły Młodych Liderów WEF. Do tej pory starannie omijał ten temat, aby nie wydało się, iż ma innego niż Polska pana, któremu służy
https://www.weforum.org/people/rafal-trzaskowski/.
Kanada pachnąca komunizmem

To podobno nieprawda, iż premier Kanady Justin Trudeau jest synem Fidela Castro. Tak przynajmniej twierdzą wszystkie oficjalne źródła, posuwając się do stwierdzenia, iż pomimo swoich licznych nie zawsze oficjalnych i rejestrowanych wizyt na Kubie i samotnych wypadów z Fidelem, matka Trudeau nie była t…
O jawność w życiu publicznym

Ten tekst był prawie gotowy już wcześniej, a opóźniona publikacja wynika z chęci nabrania dystansu do niedawnych wydarzeń, również przez czytelników. Może być trudno przekonać zwolenników różnych opcji politycznych w Polsce, iż ich ugrupowanie nie różni się od pozostałych aż tak znacznie, jakby tego chcieli. Na przykład, iż „demokratyczna opozycja” nie …
Zapamiętajmy:
Deklaracje Rafała Trzaskowskiego o niezmiennym poparciu dla wstąpienia Ukrainy do NATO dyskwalifikują go jako przyszłego prezydenta.
Taka polityka ściąga na nas zagrożenie atomową wojną światową, przed której skutkami żadne śmieszne zbrojenia Polski nie obronią.
Dziękuję za czytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.
I jeszcze wpis wskazujący, co kryje się za mętnym stwierdzeniem Trzaskowskiego na temat wolności słowa. Na punkt 3. deklaracji kandydat PO odpowiedział, iż jeżeli chodzi o tzw. mowę nienawiści, to powinna być zakazana. Oczywiście o tym, co taką mową jest, będzie decydowała władza, czyli faktycznie byłby to koniec wolności słowa.
Wolność słowa
Wolność słowa albo jest, albo jej nie ma. o ile pozwalamy na jej ograniczanie pod pozorem ochrony czyichś uczuć, eliminacji mowy nienawiści albo ograniczania dezinformacji, to faktycznie godzimy się na likwidację wolności słowa. Wolności słowa nie może być tylko trochę, w dozwolonym przez kogoś, jakąś władzę, czy autorytet zakresie. Nie ma znaczenia, k…
Na temat podstawowego charakteru wolności słowa w systemie praw ludzkich i obywatelskich pisałem wiele razy. Teraz więc tylko dla rozrywki popatrzmy na Wielką Brytanię walczącą aktywnie z mową nienawiści.
Popieram wolność słowa, ale nie mowę nienawiści.
Popieram fizykę, ale nie grawitację.
Jak donosił Times w zeszłym miesiącu, liczba osób aresztowanych przez policję za publikowanie wiadomości online wzrosła z 5502 w 2017 r. do 12183 w 2023 r. — co odpowiada około 33 dziennie. Dla porównania, w zeszłym roku za oszustwa aresztowano 5229 osób. Ale co dziwne, według danych Ministerstwa Sprawiedliwości liczba osób, które faktycznie stają przed wymiarem sprawiedliwości za te przestępstwa, jest znacznie mniejsza i spadła w ciągu ostatniej dekady.
W 2015 r. liczba osób skazanych za zamieszczanie złośliwych komunikatów w Internecie wynosiła 1983. Jednak do 2024 r. liczba ta spadła do 1160. Tylko 137 osób otrzymało natychmiastowe wyroki pozbawienia wolności, z których większość była krótsza niż dwa miesiące. Innymi słowy, liczba osób ostatecznie ukaranych przez sąd za naruszenia wolności słowa w Internecie spadła o ponad 40% w ciągu dekady.
Co się dzieje? …
W zdecydowanej większości kradzieży, napadów i włamań, którymi zajmowała się policja w 2024 r., sprawa została zamknięta bez zidentyfikowania podejrzanego — to znana historia dla wszystkich, komu złodziej w kominiarce na motorowerze ukradł telefon. Jednak wysyłanie złośliwych postów online, szczególnie z konta wskazanego przez właściciela, jest jak podanie policji sprawy na srebrnej tacy. Nic dziwnego, iż około dwóch trzecich tych przestępstw ma wskazanego podejrzanego.

Jednak wskaźnik wyjaśniania tych internetowych przypadków jest niski. Wskaźnik oskarżeń za wszystkie przestępstwa wynosił około 8,8% w 2024 r.; choćby w przypadku włamań do domów wynosi 6,7%. Ale tylko 2,5% złośliwych przestępstw komunikacyjnych skutkuje postawieniem komuś zarzutów, chociaż policja zwykle dokładnie wie, kto to zrobił.
Dlaczego tak nisko? Niektóre z tych przestępstw są uważane za wystarczająco drobne, aby rozwiązać je dzięki pouczeń i uchwał społeczności; dane mówią również, iż mogą istnieć „dowodowe” powody, dla których nie należy kontynuować sprawy. Jednak ponad jedna trzecia złośliwych przestępstw komunikacyjnych jest zamykana, ponieważ ofiara nie popiera żadnych dalszych działań. Innymi słowy, funkcjonariusze spędzają czas na badaniu tych przestępstw, choćby wtedy, gdy w wielu przypadkach ofiara nie chce wnosić oskarżenia.
Dziękuję za czytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.