
- Jacek Król to urzędujący członek zarządu powiatu nowotarskiego. Mężczyzna otrzymał tę funkcję po ostatnich wyborach samorządowych. Wcześniej był woźnym w szkole podstawowej
- Córka Jacka Króla zatrudnienie w instytucji podległej starostwu znalazła w grudniu zeszłego roku. Miesiąc wcześniej zatrudniono tam byłego wójta gminy Biały Dunajec
- Jacek Andrzej Nowak w wyborach startował z listy PiS. Po porażce był bez pracy przez zaledwie kilka miesięcy
- Działacze PiS z Małopolski przyznają, iż nepotyzm w nowotarskim starostwie odbije się partii czkawką. — My wypominamy kolesiostwo PO i PSL-owi, a teraz wychodzi, iż sami jesteśmy nie lepsi — mówi jeden z polityków partii Kaczyńskiego
- Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu
Gdy pod koniec kwietnia zeszłego roku Prawo i Sprawiedliwość po 18 latach przerwy obejmowało władzę w powiecie nowotarskim, wielu podhalańskich sympatyków tej partii było mocno zdziwionych. PiS w regionie jest bardzo mocny i ma wielu działaczy z doświadczeniem w samorządowej pracy. Mimo to na urzędującego członka zarządu powiatu nowotarskiego wybrano wówczas Jacka Króla. Ten ma wykształcenie zawodowe (część jego kolegów twierdzi nawet, iż jedynie podstawowe) i przed objęciem funkcji równej rangą wicestaroście (tak też zwyczajowo nazywa się urzędującego członka zarządu) był woźnym w Szkole Podstawowej w Zaskalu.
„Atutem” Króla jest jednak fakt, iż jest pupilem lokalnej „baronowej” PiS — posłanki Anny Paluch.
— Szliśmy do wyborów z hasłami zmiany rządów na lepsze i postawienia na fachowców — mówił wiosną 2024 r. w rozmowie z Onetem jeden z prawicowych działaczy z Nowego Targu. — Tymczasem wychodzi na to, iż po tym, jak dorwaliśmy się do władzy, jedyną polityką, jaką będziemy realizować, będzie sławetne TKM, czyli „teraz, k****, my!”. Z całym szacunkiem dla Jacka, ale on się nie nadaje do rządzenia. Nie ma do tego wiedzy czy kompetencji — dodawał wówczas nasz rozmówca.
Cały nasz archiwalny tekst na temat Jacka Króla pod tytułem „Historia podhalańskiego Nikodema Dyzmy. »Bierny, mierny, ale wierny«” był wówczas na Podhalu bardzo szeroko komentowany.
Ze szklarni do urzędu… Z list wyborczych PiS na samorządowe stanowisko
Obawy pojawiające się w samym PiS-ie już przed rokiem właśnie się spełniły. Jak ustalił Onet, Jacek Król miał faktycznie wprowadzić do nowotarskiego starostwa nepotyzm. W ciągu ostatnich kilku miesięcy w podległej starostwu jednostce budżetowej — Powiatowym Zarządzie Dróg — zatrudniono kilka osób, których pojawienie się wywołało pytania o nadużycia władzy.
Jednym z zatrudnionych w PZD jest Andrzej Jacek Nowak, były wójt Białego Dunajca. Mężczyzna przewodził temu samorządowi przez 20 lat. Wiosną zeszłego roku ubiegał się o reelekcję na fotel wójta z ramienia i listy Prawa i Sprawiedliwości. Jego przegrana z młodym i małodoświadczonym Marcinem Ganderą była dla wielu osób szokiem. Były wójt długo nie pozostawał jednak bez pracy. W PZD został zatrudniony już w listopadzie 2024 r.
— Partia nie zapomniała o nim i znalazła dla niego przechowalnię do kolejnych wyborów — mówią starsi stażem pracownicy Zarządu Dróg proszący o anonimowość.

Rok 2015. Jacek Andrzej Nowak, ówczesny wójt gminy Biały Dunajec wita u siebie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
***
O ile zatrudnienie byłego wójta w PZD wywołało zdziwienie, to już z szokiem przyjęto w tej instytucji zatrudnienie w grudniu 2024 r. nowej pracownicy na stanowisku związanym z zamówieniami publicznymi. Nasi rozmówcy twierdzą, iż była ona zupełnie „zielona” co oznacza, iż była nieprzygotowania do takiej pracy.
— Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, ale gwałtownie wyszło na jaw, iż ta pani to córka urzędującego członka zarządu powiatu Jacka Króla. Wówczas wielu osobom wszystko ułożyło się w całość — mówi jeden z najbardziej doświadczonych pracowników Powiatowego Zarządu Dróg. — Wielu z nas naprawdę się wkurzyło, bo w tym przypadku nepotyzm aż kłuje w oczy. Z naszej jednostki zrobiono miejsce, gdzie tylko cześć osób pracuje, a inni są „za zasługi lub po znajomości”. To nie tylko przykre, ale i niebezpieczne. Ta pani odpowiada dziś za przetargi, a my nie tak dawno byliśmy centrum wielkiej afery korupcyjnej — przypomina nasz rozmówca i ma na myśli aferę, po której Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego doprowadziła do licznych aresztowań wśród nowotarskich urzędników PZD przyjmujących łapówki za ustawienie przetargów.
Zarzuty w sprawie usłyszało ponad 20 osób. Sprawę nazywano „układem nowotarskim”.
Polityka zapobiegania nepotyzmu? „Takiej nie ma i nie będzie”
Kolejni z naszych rozmówców przyznają, iż zatrudnienie przez Jacka Króla własnej córki w podległej starostwie instytucji było na korytarzach nowotarskich urzędów tak często omawiane, iż aż dziwne, iż kwestia ta wyszła dopiero cztery miesiące później.
— Wiedzieliśmy, iż będzie z tego „smród”, podobnie zresztą jak z zatrudnienia Jacka Andrzeja Nowaka. Sprawę z tego, iż to wyjdzie, zdawali sobie także starosta nowotarski Tomasz Hamerski i jego pierwszy zastępca Robert Furca — mówi jeden z dobrze poinformowanych działaczy prawicy na Podhalu. — Oni chcieli to zablokować, ale wówczas Król się wściekł i powiedział, iż jeżeli jego córka nie dostanie pracy, to on wyjdzie z kilkoma radnymi z rządzącej powiatem koalicji i ta się rozpadnie. Ogólnie pan Jacek Król nie jest zbytnio lubiany w starostwie. Z nim się ciężko współpracuje. Nie ma wiedzy, a uważa się za alfę i omegę. Wie, iż ma silną patronkę i ona go chroni — dodaje.
O to, czy zatrudnienie córki Jacka Króla w Powiatowym Zarządzie Dróg faktycznie niemal doprowadziło do rozpadu koalicji w nowotarskim powiecie, chcieliśmy zapytać samego starostę Hamerskiego. Ten nie widział problemów, by z nami porozmawiać. Jechał jednak samochodem i połączenie nagle się zerwało. Starosta już nie oddzwonił ani nie odebrał kilku kolejnych prób połączenia. Także w następnych dniach. Odpisał jedynie SMS-a, w którym zapewnił, iż redakcja dostanie e-mailową odpowiedź na przesłane tą samą drogą pytania.
Ta faktycznie nadeszła w czwartek 27 marca. Podpisał ją Bartłomiej Garbacz, sekretarz powiatu nowotarskiego. Wyjaśnia on, iż zarówno w nowotarskim starostwie powiatowym, jak i wszystkich podległych mu jednostkach nie wprowadzono nigdy „polityki przeciwdziałania nepotyzmowi”. Zdaniem sekretarza nie pozwalają bowiem na to przepisy prawa i ustawa o ochronie danych osobowych, która zabrania pytać kandydatów na pracowników czy są spokrewnieni z już zatrudnionymi w samorządzie innymi osobami.
Bartłomiej Garbacz potwierdził nam, iż w PZD zatrudniony jest Jacek Andrzej Nowak. Sekretarz powiatu zaprzecza jednak, by został on zatrudniony „z partyjnego klucza”. Jego zdaniem CV byłego wójta Białego Dunajca spowodowało, iż po prostu był on najlepszym kandydatem w konkursie na stanowisko urzędnika w zarządzie dróg i dlatego postępowanie rekrutacyjne wygrał.
W tym wypadku 3-letni staż pracy w szkole i dwóch prywatnych firmach (na stanowisku nauczyciela oraz głównego księgowego) oraz 22-letni staż na stanowisku wójta zdaniem Bartłomieja Garbacza pokazuje, iż zatrudniony pracownik ma odpowiednie doświadczenie do pracy w samorządowej jednostce.
Sekretarz powiatu potwierdza też, iż zatrudniona w grudniu 2024 r. w PZD pracownica jest córką urzędującego członka zarządu powiatu Jacka Króla. Kobieta również okazała się najlepsza w konkursie ogłoszonym na to stanowisko, wykazując się 6-letnim doświadczeniem u wcześniejszego pracodawcy z holenderskiego miasta Amstelveen.
Córka Jacka Króla pięła się tam po szczeblach kariery od pracownika linii produkcyjnej do stanowiska asystentki managera. To wszystko w firmie Bloomon, która jest właścicielem szklarni, gdzie hoduje się żywe kwiaty.
Na koniec sekretarz powiatu odpowiada na postawione przez nas pytanie: Czy to prawda, iż opisane powyżej przypadki zostały uznane za przejaw skrajnego wręcz nepotyzmu choćby przez starostów Tomasza Hamerskiego i Roberta Furcę? Czy prawdziwe są informację mówiące, iż obaj panowie mieli protestować przeciwko zatrudnianiu w instytucjach podległych starostwu tak bliskiej rodziny pana Jacka Króla, ale zostali do tego zmuszeni wizją zerwania przez Króla umowy koalicyjnej?
Zdaniem Bartłomieja Garbacza starostowie Hamerski i Furca nie mogli protestować przeciwko zatrudnieniu córki urzędującego członka powiatu w podległej starostwu instytucji, bo… „nie mieli wiedzy o aplikowaniu na wolne stanowisko tej pani”.
Odpowiedź pod którą… nikt nie chce się podpisać
O kulisach zatrudnienia nowych pracowników w Powiatowym Zarządzie Dróg chcieliśmy porozmawiać także z Tomaszem Filarem, dyrektorem powiatowej jednostki. To były wiceburmistrz Zakopanego z czasów, gdy miastem rządził popierany przez PiS Leszek Dorula. Do PZD w Nowym Targu przeszedł on w czerwcu 2024 r. już po tym, jak PiS stracił władzę w Zakopanem.
Dyrektor Filar był jednak dla nas nieuchwytny. Nie odebrał kilku prób połączenia telefonicznego. Kilka minut po ostatnim telefonie do niego, na skrzynkę mailową dostaliśmy jednak pisemne odpowiedzi na zadane PZD pytania.

Tomasz Filar (w środku) w czasach gdy był jeszcze wiceburmistrzem Zakopanego, miał świetne kontakty z politykami PiS. Na zdjęciu wraz z innym działaczem PiS (Janem Glucem) wita w Zakopanem Beatę Szydło
„W odpowiedzi na Pana zapytanie pragniemy podkreślić, iż wszystkie procesy rekrutacyjne w Powiatowym Zarządzie Dróg w Nowym Targu realizowane są w pełni transparentnie oraz zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa regulującymi nabory i przyjęcia do pracy w jednostkach samorządowych” — czytamy w mailu. „Osoby zatrudnione w wyniku tych naborów zwyciężyły w konkursach ogłoszonych zgodnie z przepisami. Każdy proces rekrutacyjny był prowadzony przez komisję konkursową powołaną w tym celu i obejmował rozmowy kwalifikacyjne ze wszystkimi kandydatami. Wybór kandydatów do zatrudnienia był dokonywany pod względem uzyskanych wyników, a osoby, które otrzymały najwyższe oceny komisji, zostały zarekomendowane dyrekcji do zatrudnienia. Chcemy również podkreślić, iż zgodnie z obowiązującym prawem, pracodawca nie ma prawa pytać kandydatów o kwestie prywatne, takie jak przekonania religijne, przynależność partyjna, powiązania rodzinne czy plany życiowe. Liczy się jedynie profesjonalizm i przygotowanie merytoryczne kandydatów. Wszelkie sugestie o rzekomym »nieformalnym układzie« są całkowicie bezpodstawne”.
Ciekawostką jest fakt, iż odpowiedzi dla Onetu nie podpisał nikt. W mailu jako autora podano zbiorowo „Powiatowy Zarząd Dróg”. W tej sytuacji w kolejnych wiadomościach dopytywaliśmy, kto jest autorem odpowiedzi dla naszej redakcji. Bezskutecznie.
Lokalny lider PiS: „oddzwonię”
O całej sprawie próbowaliśmy porozmawiać także z samym urzędującym członkiem zarządu powiatu nowotarskiego Jackiem Królem. Podhalański działacz PiS nie odebrał ani nie odpisał na nasze SMS-y.
Odebrał natomiast senator Wiktor Durlak. To szef struktur partii Jarosława Kaczyńskiego w okręgu nowosądecko-podhalańskim. — Szczerze mówiąc, jestem bardzo zaskoczony. Wcześniej o tym nie słyszałem. Zanim powiem coś jako szef lokalnych struktur, muszę się z tą sprawą zgłębić. Proszę mi dać kilka godzin. Jeszcze dziś oddzwonię — obiecał senator, w piątek 28 marca, ale obietnicy nie dotrzymał.
O sprawie Jacka Króla pobieżnie słyszał natomiast poseł Łukasz Kmita, który w lipcu zeszłego roku został wybrany przez Jarosława Kaczyńskiego na przewodniczącego PiS w całej Małopolsce. Jak tłumaczył parlamentarzysta, od tego czasu w strukturze partii zaszły jednak zmiany i dziś nie ma już w niej szefa wojewódzkiego, a są tylko niezależni szefowie okręgów. — Na Podhalu i Sądecczyźnie partii lideruje senator Durlak. Nie będę mu wchodził w paradę i oceniał tego, co się dzieje na jego terenie — tłumaczył Kmita.
„Mówię to z przykrością. To, co zrobił Król, choćby u Tuska nie przechodzi”
Dużo więcej Małopolscy działacze PiS mówią, gdy obieca się im anonimowość. Ich zdaniem to, co zrobił Jacek Król w Nowym Targu, jest „skandalem” i w trwającej kampanii wyborczej uderzy w Prawo i Sprawiedliwość oraz popieranego przez to ugrupowanie Karola Nawrockiego.
— Od kilku miesięcy naszą narracją jest, iż Platforma, PSL, ci od Hołowni czy Lewica zrobili desant na państwowe spółki i instytucje publiczne — mówi jeden z małopolskich bardzo wysokich rangą polityków prawicy. — Pokazujemy te przykłady, mówimy, iż to patologia. Ostatnio Łukasz Kmita fajnie wyciągał Miszalskiemu , że ten zatrudnił na stanowisku miejskiego rzecznika praw ucznia jakąś niedoświadczoną 19-latkę, której zasługą było to, iż pomagała mu w kampanii. To się poniosło po mediach. Ale teraz poniesie się ta informacja z Nowego Targu. Zatrudnianie córki w jednostce podległej ojcu? I to jeszcze dziewczyny, która pracowała dotychczas tylko na holenderskiej farmie kwiatów? To niemalże dywersja, iż nikt tego zawczasu nie zablokował.
Inni politycy prawicy starają się tłumaczyć, iż czasem „łatka pisowca” powoduje, iż działaczowi tej partii trudno znaleźć pracę.
— Sam mam żonę — fachowca, która długo nie mogła znaleźć posady, bo jest w związku z frontowym politykiem PiS-u — mówi kolejny rozmówca Onetu. — Dlatego zatrudnienie tego byłego wójta to jeszcze mogę zrozumieć. On przez te 20 lat w gminie na pewno wiele się nauczył i dziś w tym zarządzie dróg po prostu potrafi pewne sprawy załatwić. Jest jakimś ekspertem. Ale zatrudnianie córki? Mówię to z przykrością, ale to choćby u Tuska nie przechodzi. Nie tak dawno była przecież ta sprawa z młodszą panią Thun i choć była ona fachowcem w swojej branży z bogatym CV, to gwałtownie się jej pozbyto, gdy media wywęszyły temat. Ale tu widać komuś „puściły hamulce”. Ten Król… Dorwał się chłop na urząd i robi „siarę”.