Czy Giorgia Meloni jest radykalną przeciwniczką wszelkiego konsensusu, pragnącą obalić wieloletnią centrową koalicję rządzącą Europą? A może to po prostu kolejna europejska przywódczyni, która z dnia na dzień staje się coraz bardziej umiarkowana?
To zależy, gdzie się spojrzy.
W czwartek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu szerokie grono sojuszników Giorgii Meloni próbowało obalić Komisję Europejską Ursuli von der Leyen w drodze wotum nieufności – a europosłowie jej własnej partii nie zagłosowali przeciwko wotum nieufności.
W tym samym czasie w Rzymie Meloni gościła von der Leyen na konferencji poświęconej odbudowie Ukrainę i publicznie podziękował jej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Co prawda, to nie ludzie Meloni zainicjowali atak na von der Leyen. Ale jej przedstawiciel w Parlamencie Europejskim, Nicola Procaccini, nie był w stanie powstrzymać członków kierowanej przez siebie frakcji – Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – przed tą inicjatywą i masowym poparciem wotum – mimo iż groziło to także odwołaniem komisarza z Włoch Raffaele Fitto, bliskiego sojusznika Meloni.
Za wotum nieufności zagłosowało aż 39 z 79 europosłów EKR, w tym wpływowe skrzydło z PiS pod przewodnictwem współprzewodniczącego frakcji, Patryka Jakiego.
Sam Procaccini – który ostatecznie nie wziął udziału w głosowaniu, choć wcześniej zapowiadał, iż będzie przeciw – podkreślał wcześniej, iż inicjatywę popiera tylko jedna trzecia jego grupy. Ostatecznie była to niemal połowa. Centrowi politycy już teraz wskazują na głosowanie EKR przeciwko Komisji jako dowód, iż Meloni nie jest wiarygodną sojuszniczką dla von der Leyen.
Sama von der Leyen prowadziła w zeszłym roku kampanię opartą na idei współpracy z niektórymi narodowymi konserwatystami – o ile ci wspierają Ukrainę.
To właśnie dlatego termin konferencji na temat odbudowy Ukrainy, zorganizowanej przez Meloni w Rzymie, był tak trafny. Wysłał sygnał, iż niezależnie od tego, co robią jej sojusznicy na poziomie unijnym, Meloni zdecydowanie popiera Ukrainę i może być postrzegana jako wiarygodna uczestniczka europejskiej wspólnoty.
Symboliczne było to, iż von der Leyen opuściła Strasburg, by w środę polecieć do Rzymu. Ominęła przez to głosowanie, w którym sojusznicy Meloni w dużej mierze wystąpili przeciwko niej.
Bracia Włosi kontra PiS. EKR się rozpadnie?
Von der Leyen stara się budować dobre robocze relacje z Meloni, która w końcu stoi na czele jednego z największych i najważniejszych politycznie państw członkowskich UE. W stosunkach tych relacjach wyczuwalne jest jednak napięcie.
Latem ubiegłego roku Meloni wstrzymała się od głosu, gdy unijni przywódcy dali Niemce zielone światło, by pozostała szefową KE na drugą kadencję. Później europosłowie jej partii Bracia Włosi (FdI), w sumie 24 osoby, dwukrotnie odmówili poparcia von der Leyen: najpierw w tajnym głosowaniu dotyczącym jej osoby, a następnie w głosowaniu nad całą Komisją.
Zachowanie europosłów w tym drugim głosowaniu było tym bardziej zaskakujące, iż odbyło się już po tym, jak von der Leyen powierzyła Fitto stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji o znaczących kompetencjach wykonawczych. To właśnie jego funkcja mogła być jednym z powodów, dla których europosłowie Procacciniego nie poparli teraz wotum nieufności.
Manfred Weber, lider Europejskiej Partii Ludowej, w Parlamencie Europejskim stara się zbliżyć do europosłów Meloni, by powstrzymać Zielonych przed odgrywaniem bardziej znaczącej roli w PE.
EKR przez cały czas ma w swoich szeregach postów, które wielu uważa za zbyt skrajne, by dało się z nimi współdziałać – jak polskie PiS czy rumuński Sojusz na rzecz Jedności Rumunów (AUR), którego europoseł Gheorghe Piperea złożył wniosek o wotum nieufności.
Niektóre z ugrupowań są też nieco bardziej prorosyjskie, mimo iż poparcie dla Ukrainy od dawna jest jednym z fundamentów tożsamości EKR.
Partią Piperei, AUR, kieruje George Simion, który w maju przegrał wybory prezydenckie w Rumunii. Retoryka Simiona w sprawie wojny na Ukrainie jest znacznie mniej przychylna Kijowowi niż stanowisko Meloni czy PiS.
W tym roku EKR wyrzucili ze swojego grona Fernanda Kartheisera, luksemburskiego europosła, który samotnie udał się do Moskwy z próbą odbudowy relacji dyplomatycznych z otoczeniem Putina.
Pozory jedności w grupie EKR zniknęły, skoro jej współprzewodniczący – Procaccini i Jaki – publicznie nie zgadzają się co do tak fundamentalnej kwestii, jak próba obalenia Komisji Europejskiej.
Jeśli EKR faktycznie się rozpadnie, von der Leyen i Manfred Weber z EPL mogą wykorzystać tę okazję, by jeszcze pełniej włączyć Meloni do głównego nurtu unijnej polityki.