Protest rolników uderza w PiS. To dla nich polityczny problem

7 miesięcy temu

Miało być wielkie jeżdżenie po Czesławie Siekierskim, podpięcie się pod protesty rolników i nawalnie po rządzie Tuska. A tu nic, figa z makiem. Wbrew narracji suflowanej z Nowogrodzkiej rolnicy nie chcą gadać z politykami PiS, bo doskonale pamiętają piątkę przeciwko zwierzętom, wybijanie świń i całą masę innych spraw uderzających w wieś jak choćby kontrolę celne w gospodarstwach czy gwałtowne podwyżki cen prądu.

Dlatego mówienie, iż politycy PiS skorzystają na protestach to zwykły spin, który pozbawiony głębszych podstaw. Zwykła analiza nastrojów na wsi pokazuje, iż rolnicy czują się wykorzystani przez Kaczyńskiego a co najważniejsze oszukani. Minister Siekierski, jako rolnik, człowiek ze wsi, potrafi z ludźmi rozmawiać. I oczywiście, nie da się załatwić wszystkiego od razu, ale już sama rozmowa a nie pałowanie jak za czasów PiS powodują, iż Ministerstwo Rolnictwa wypada w tym konflikcie bardzo dobrze.

Pomaga tu niewątpliwie postać Michała Kołodziejczaka.

Rolnicy, którzy protestują, mają też problem ze swoimi liderami – podejrzani ludzie od Rydzyka, jakieś antypolskie hasła wzywające Putina do interwencji, powodują iż nie ma poparcia społecznego.

A iż spin rozsiewa jeszcze Wirtualna Polska (najpierw absurdalne badania United Surveys teraz jakieś głupie artykuły o rzekomym poparciu rolników dla PiS) to trudno się dziwić, iż mało kto się na to nabiera.

Idź do oryginalnego materiału