Prorok klęski. Dziwaczna gra Jarosława Kaczyńskiego

2 dni temu
Zdjęcie: Kaczyński


Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny próbuje zmobilizować swoich zwolenników, tym razem w kontekście wyborów prezydenckich.

W liście skierowanym do członków partii, który opublikowano 23 maja 2025 roku, Kaczyński podkreśla, iż „nic nie jest rozstrzygnięte”, a zwycięstwo Karola Nawrockiego w drugiej turze zależy od ich determinacji. Chwali Nawrockiego za „bardzo dobry wynik” w pierwszej turze, określając to jako wyraz poparcia i nadziei Polaków na „wizję państwa” bliską PiS. Jednak za tymi słowami kryje się coś więcej niż tylko mobilizacja – to dobrze znana taktyka Kaczyńskiego, który od lat buduje narrację ostrzegającą przed nieuniknioną klęską, by później, w razie porażki, móc powiedzieć: „a nie mówiłem?”. Taki styl działania nie tylko ujawnia jego manipulacyjne podejście, ale też pokazuje brak wiary we własne siły i skłonność do unikania odpowiedzialności.

Kaczyński od dawna stosuje strategię siania niepokoju i budowania atmosfery zagrożenia. W swoim liście podkreśla, iż „historia daje nam szansę, ale nie podaruje zwycięstwa”, co brzmi jak wezwanie do walki, ale w rzeczywistości jest zasłoną dymną. Lider PiS zdaje się przygotowywać grunt pod ewentualną przegraną Nawrockiego, by móc później obwinić za nią brak zaangażowania członków partii, a nie własne decyzje czy słabości kampanii. To typowe dla Kaczyńskiego – ostrzega przed klęską, malując czarny scenariusz, a gdy ten się ziści, przedstawia siebie jako proroka, który przewidział katastrofę. Taki mechanizm pozwala mu unikać krytyki za własne błędy, przerzucając odpowiedzialność na innych. W tym przypadku, jeżeli Nawrocki przegra, Kaczyński prawdopodobnie powie: „a nie mówiłem, iż musicie się bardziej starać?”.

Co więcej, narracja Kaczyńskiego jest pełna sprzeczności. Z jednej strony chwali Nawrockiego za „bardzo dobry wynik” i mówi o poparciu Polaków, z drugiej – natychmiast podaje to w wątpliwość, sugerując, iż zwycięstwo jest niepewne i wymaga nadludzkiego wysiłku. To pokazuje brak autentycznej wiary w siłę własnego kandydata i programu PiS. Zamiast budować pozytywną wizję i motywować przez inspirację, Kaczyński woli straszyć i wywierać presję. Taki styl przywództwa nie tylko demotywuje, ale też świadczy o tym, iż lider PiS bardziej koncentruje się na zabezpieczaniu własnej pozycji niż na rzeczywistym sukcesie partii. Jego słowa brzmią jak zaklinanie rzeczywistości – chce wierzyć w zwycięstwo, ale już przygotowuje się na porażkę.

Kaczyński ma też tendencję do przedstawiania polityki jako pola bitwy, gdzie nie ma miejsca na dialog czy kompromis. W liście do członków PiS pisze, iż „musimy o zwycięstwo walczyć”, co wpisuje się w jego retorykę walki z wszechobecnym „złem” – czy to w postaci obecnego rządu, czy innych przeciwników politycznych. Takie podejście nie tylko polaryzuje społeczeństwo, ale też odwraca uwagę od realnych problemów, takich jak gospodarka, ochrona zdrowia czy edukacja. Zamiast proponować konkretne rozwiązania, Kaczyński woli budować emocjonalną narrację, która mobilizuje przez strach i konflikt. To strategia, która może przynosić krótkoterminowe korzyści, ale w dłuższej perspektywie prowadzi do zmęczenia społecznego i utraty zaufania.

Warto również zwrócić uwagę na to, jak Kaczyński manipuluje historią i poczuciem patriotyzmu. Mówiąc o „szansie, którą daje nam historia”, próbuje nadać wyborom prezydenckim wymiar niemal mesjanistyczny, co jest typowe dla jego retoryki. Jednak takie podejście jest niebezpieczne – sprowadza debatę publiczną do poziomu emocji, ignorując merytoryczne argumenty. Kaczyński nie mówi, jak Nawrocki zamierza rozwiązać problemy Polaków, ale skupia się na budowaniu mitu walki o „wizję państwa”. To puste hasła, które nie odpowiadają na realne potrzeby społeczeństwa.

Podsumowując, list Kaczyńskiego do członków PiS to kolejny przykład jego manipulacyjnej taktyki. Ostrzegając przed nieuniknioną klęską, a jednocześnie wzywając do walki, lider PiS przygotowuje grunt pod własne usprawiedliwienie w razie porażki. Zamiast inspirować i budować pozytywną wizję, Kaczyński woli straszyć i polaryzować, co świadczy o jego słabości jako lidera. Polska potrzebuje przywódców, którzy potrafią łączyć, a nie dzielić – niestety, Kaczyński po raz kolejny pokazuje, iż nie jest takim liderem. Jego „a nie mówiłem?” w razie przegranej Nawrockiego będzie tylko kolejnym dowodem na to, iż bardziej zależy mu na własnej narracji niż na dobru kraju.

Idź do oryginalnego materiału