Bizancjum za pieniądze podatników.
Agnieszka Romaszewska kolejny raz zaatakowała polskie władze. Ponownie chodziło o pieniądze, jakich domaga się dyrektorka TV Biełsat na działanie swojej telewizji.
Państwowa spółka mediowa od początku – tj. od 2007 roku – działa de facto poza kontrolą TVP. Na jej działalność zrzucać musi się zarówno państwowa telewizja jak i Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
W tym roku TVP pieniędzy nie ma, a MSZ chce dać „tylko” 40 mln złotych – wobec 63 mln zł rok wcześniej.
Argument za daniem córce zmarłego wpływowego polityka PiS pieniędzy jest taki, iż o ile „jej” telewizja nie dostanie pieniędzy, to „Putin i Łukaszenka otworzą szampana”.
Jeden z podwładnych Romaszewskiej – Artur Woźniakowski – stwierdził, iż skutkiem zredukowania pieniędzy na Biełsat z MSZ z 63 do 40 mln zł będzie utrata pracy przez… „kilkaset osób w większości Białorusinów, Ukraińców i Rosjan”.
To zmusza do zadania Romaszewskiej pytań, na które musi odpowiedzieć – albo dziennikarzom, albo prokuraturze i inspektorom NIK.
Ile osób ogląda Biełsat?
Jaki jest koszt dotarcia do jednego widza?
Czy nie ma tańszej alternatywy?
Ile osób w sumie zatrudnionych jest w Biełsacie i ile wynoszą ich zarobki?
W końcu działalność Romaszewskiej oraz jej świty „Białorusinów, Ukraińców i Rosjan” jest finansowana z kieszenie polskich podatników.
Warto zadać w końcu pytania @ARomasze – Ile osób ogląda Biełsat? Jaki jest koszt dotarcia do 1 widza? Czy nie taniej robić portal? Ilu pracowników zatrudnionych jest w jej udzielnym księstwie? Na koszt nas podatników? https://t.co/gNzBPubmnq
— Jan Piński (@Jan_Pinski) March 11, 2024